Temat: jak zarobic będąc antykarierowiczem?
Bolesław G.:
Jak zarobić będąc Antykarierowiczem?
Swoje doświadczenie w tej materii zawarłem w dziesięciu w miarę uniwersalnych "wskazaniach". Mam nadzieję, że ktoś się pod tym "podpisze", lub odnajdzie część własnej drogi:)
1. Odnaleźć coś, w czym jest się genialnym, prawie genialnym, lub ponadprzeciętnie zdolnym, czy wykazującym ponadprzeciętne zaangażowanie - coś, co nigdy się nie znudzi, coś co będzie sprawiać frajdę do końca życia.
2. Znaleźć wolny czas, by to pielęgnować, czytać wszystko, co wpadnie w ręce na interesujący Cię temat, rozwijać się w tym kierunku.
"Ne ma problema, pane Havranek", tak właśnie dokładnie robię.
3. Nie zrażać się docinkami rodziny, znajomych, a nawet przyjaciół, że "to bez sensu, bez przyszłości, bo nikt tak nie robi,nikt na tym nie zarabia".
To jest cholernie trudne, czasem nawet bolesne, ale póki są to tylko docinki, wyrażające niewiarę innych w to, co robimy - ok, da się to wytrzymać, przeboleć, wierząc, że to JA mam rację. Schody zaczynają się wówczas, gdy docinki przestają być docinkami, a stają się ultimatum, wyborem, żądaniem decyzji.
4. Znaleźć ludzi, którzy interesują się tym samym, zaprzyjaźnić się z nimi, wymieniać doświadczenie, jeździć na spotkania "branżowe", itd.
Mało realne w moim przypadku, przynajmniej nie w Polsce. O ile są ludzie, którzy pasjonują się tym, co ja, nikt (przynajmniej nikt z tych, których znam osobiście czy mailowo) nie ma takich pieniędzy i/lub możliwości, by dokonywać badań w terenie, terenie - dodajmy - zazwyczaj oddalonym o setki, a raczej tysiące kilometrów od Polski. Krótko mówiąc, "biurkowych badaczy" znam od groma, organizatorów i uczestników ekspedycji tego rodzaju, który mnie pasjonuje - żadnego.
5. Znaleźć sobie spokojne zajęcie, które da Ci pieniądze do egzystencji w czasie, gdy Twoja pasja nie będzie dawać Ci profitów - gdzieś trzeba mieszkać, coś zjeść i wypić
Zajęcie mam, nawet nieźle płatne. Stały dochód. Tyle że: -nie jest ono bynajmniej spokojne, -jest jedną z głównych przyczym, dla których nie mogę już przestać myśleć o pasji i marzyć, bo jest totalnym tych pasji i marzeń zaprzeczeniem, -zajęcie się pasją przez kilkanaście czy kilkadziesiąt tygodni w roku oczywiście skutecznie eliminuje możliwość takiego zatrudnienia, a z drugiej strony -na realizację pasji potrzebuję tyle kasy,ile tylko się da (sprzęt badawczy i pomiarowy kosztuje grube tysiące), więc muszę siedzieć i zarabiać, a nie jeździć i kółeczko się zamyka.
6. Znaleźć sposób, by to, czym się interesujesz mogło się przydać ludziom - opracować formę, w jakiej podzielisz się swoją pasją i jej owocami. Najpierw trzeba robić coś za darmo, by potem (nabierając doświadczenia) robić to za pieniądze.Zataczać coraz szersze kręgi wśród ludzi dając się im poznać jako ktoś, kto jest specjalistą w tej dziedzinie - niech wiedzą, że w danym temacie mogą liczyć na Twoją pomoc. Od czasu do czasu będą potrzebować czegoś takiego, a wtedy zwrócą się do Ciebie.
No i tu mamy główne "big problemo". W jaki sposób to, czym chciałbym się zajmować, a co - bardzo ogólnikowo - można by nazwać próbą łatania białych plam w wiedzy człowieka oraz próbą przekonania, że rzeczy nie są takimi, jakie się zdają - w jaki sposób zatem mógłbym uczynić to przydatnym dla innych ludzi i jeszcze dodatkowo uczynić (od razu lub po jakimś czasie) źródłem dochodu? Jedyny pomysł to książki, ale -trzeba czasu, by ją napisać, -trzeba czasu, by ją rozreklamować, -trzeba czasu, by ją sprzedać, -i tak nie ma gwarancji, że się będzie sprzedawać, a co w tzw. międzyczasie? (bo przecież jak już wyjechałem, to nie pracuję, więc nie mam stałego i w miarę niezłego źródła dochodu, umożliwiającego mi sfinansowanie kolejnej ekspedycji)
7. Pogodzić się z tym, że inni zrobili w krótkim czasie typową "karierę" w typowych zawodach, że osiągnęli stabilizację finansową. Pamiętaj, że jesteś długodystansowcem i Twoja "antykariera" będzie sprawiać Ci satysfakcję do końca życia, podczas gdy Twoi znajomi będą więdnąć z nudów na emeryturze.
Tu prawie pełna zgoda. Prawie - bo znam ludzi, którzy dopiero na emeryturze zaczęli żyć!!!!
8. Pogodzić się z tym, że na początku będzie Ci raczej trudno znaleźć kobietę/mężczyznę Twojego życia, która/ry by entuzjastycznie podchodził/a do Twoich planów życiowych - będziesz słyszał, że istnieje ryzyko, że Ci się nie uda, bo "nikt tego nie robi". Dokładnie: "Nikt tak nie robi", dlatego nie masz konkurencji;)
To są ŚWIĘTE słowa!! Tylko jak pogodzić pasję (jakakolwiek ona by nie była, ale szczególnie tak "dziwaczną" i "nienormalną" jak moja) z byciem, POWAŻNYM byciem z jakąkolwiek kobietą, skoro na jednej, dwóch czy trzech ekspedycjach by się nie skończyło, a głowę maiłbym ciągle pełną planów i pomysłów na następną? Jak pogodzić to z odpowiedzialnością, życiem, rodziną, żoną, dzieckiem, mieszkaniem (ergo - kredytem) i podobnymi sprawami, które są jednocześnie duperelami i jednocześnie śmiertelnie ważnymi rzeczami?
9. Cierpliwie czekać na efekty swoich długofalowych wysiłków - czasem potrzeba 5, czasem 10, a w moim przypadku prawie 15 lat, by na swojej pasji zarobić swoje pierwsze "duże pieniądze".
No taaak, u mnie niestety tej cierpliwości już być nie może... Bo nie wiem, czy w obecnej lub podobnej pracy wytrzymam jeszcze rok (powiedzenie "rzygam pracą" w moim przypadku już kilkakrotnie ziściło się dosłownie, fizycznie), a co dopiero kilka lat, ale przede wszystkim jestem już w wieku tzw, średnim, więc jeśli na wyniki mam czekać do wieku przedemerytalnego, to bardzo dziękuję...
10. Pieniądze to "efekt uboczny" i nagroda za to, że poświęciłeś się jednej pasji, byłeś jej wierny tyle lat i stałeś się w niej jeśli nie najlepszy, to na pewno najbardziej oddany i pracowity. Niewielu jest takich, którzy poszliby taką drogą, więc po drodze "wykruszyli się", tracąc entuzjazm.Jeśli nawet Twoja droga do sukcesu materialnego trwałaby aż do połowy Twojego życia, wiedz, że ta druga połowa upłynie Ci na pracy w spełnieniu i radości.
U mnie ta druga połowa życia (a kto wie, może już nawet więcej niż połowa...) już się zaczęła, a na razie spełnienia i radości ani widu, ani słychu... ;-)))
Pozdrawiam