Basia Kowalska

Basia Kowalska psycholog z
wykształcenia,
piercer z powołania
:)

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

hahahah no super... szkoda, że dopiero teraz... ale w sumie lepiej poźno niż wcale. W każdym razie kamień spadł mi z serca. Miałam niemały problem gdy odkryłam, że minęłam się z powołaniem.

Powinnam była pójść na ASP albo akademię medyczną, a to co teraz robię jest czymś pomiędzy i jestem bardzo szczęśliwa trzymając w ręku wenflon i kleszcze :)
Kamila Kielar

Kamila Kielar Kierunek Północ.
dziennikarz,
fotograf, pilot
wycieczek

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Moje dwie - jakże pięknie wzajemnie się przenikające - pasje to podróże i fotografia. Tak, nie zamierzam spędzać życia za biurkiem w redakcji (wystrczyły mi takie trzy miesiące na całe życie), tylko jeździć, pisać, pisać, jeździć i to wsyztsko fotografować. Co staram się realizować, niektóre rezultaty możecie zobaczyć tu:
http://ekstrapodroze.pl

:)

konto usunięte

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Witam wszystkim, świetna grupa :)

Ja właśnie stoję u wrót mojej antykariery. Po niecałym roku w korporacji doszłam do tego, że to nie to. I zaczęłam myśleć co by tu zmienić. Tak więc za niejaką chwilę powstanie moja firma i zajmę się jedną z moich pasji, czyli przekazywaniem wiedzy.
A z innych to tej wiedzy zdobywanie, poznawanie świata i to niekoniecznie takie dosłowne - ostatnio preferuję filmy i książki - oraz poznawanie siebie.

Życzę powodzenia wszystkim, którzy szukają i tym którzy już znaleźli swoją antykarierę.
Mariusz Kapusta

Mariusz Kapusta Ekspert Zarządzania
Projektami, Trener,
Business Coach, P...

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Witam.

Bardzo polecam zakup książki "Now Discover your Strenghts". W empiku jest do kupienia. Niezależnie od tego jak operujecie angielskim najistotniejszy w książce jest kod do przeprowadzenia testu StrenghtsFinder.

Daje informacje o 5 talentach, które u Ciebie występują. Odkrywając ścieżkę "antykariery" warto posługiwać się jakimś kompasem. Ten akurat jest świetny.

Decydując się zacząć pracę na własny rachunek warto sprawdzić co nam może maksymalnie pomóc. Generalnie założenie jest takie, że pasja powinna stanowić naszą silną stronę. Strenghtsfinder odkrywa też inne, a co fajne książka daje konkretne rady co robić, żeby korzystać z tych talentów.

Ze szczerym sumieniem polecam, świetna inwestycja. I pozdrawiam wszystkich pasjonatów. Trzeba mieć cochones, żeby zacząć i dużo wytrwałości, żeby się kręciło. Tego wam życzę :)

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Naprawdę super pomysł z forum antykarierowiczów!!!

Parę słów o mnie. Jestem obecnie na rozdrożu: zastanawiam się, czy dalej poszukiwać ciepłego etatu czy zabrnąć w coś własnego...
Zainteresowania to moja praca - idealny przykład antykariery;), czyli korekty, redakcje, tłumaczenia, nauczanie, pisanie...:)

I tak mi się przypominają czasy, kiedy marzyłam o własnej herbaciarni...

konto usunięte

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

oo jaki swietny temat:)

konto usunięte

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Hanna Stychno:
Witam wszystkim, świetna grupa :)

Ja właśnie stoję u wrót mojej antykariery. Po niecałym roku w korporacji doszłam do tego, że to nie to. I zaczęłam myśleć co by tu zmienić. Tak więc za niejaką chwilę powstanie moja firma i zajmę się jedną z moich pasji, czyli przekazywaniem wiedzy.
A z innych to tej wiedzy zdobywanie, poznawanie świata i to niekoniecznie takie dosłowne - ostatnio preferuję filmy i książki - oraz poznawanie siebie.

Życzę powodzenia wszystkim, którzy szukają i tym którzy już znaleźli swoją antykarierę.
ja mam podobnie:)
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Kamila Kielar:
Moje dwie - jakże pięknie wzajemnie się przenikające - pasje to podróże i fotografia. Tak, nie zamierzam spędzać życia za biurkiem w redakcji (wystrczyły mi takie trzy miesiące na całe życie), tylko jeździć, pisać, pisać, jeździć i to wsyztsko fotografować. Co staram się realizować, niektóre rezultaty możecie zobaczyć tu:
http://ekstrapodroze.pl

:)
A skoro nie ma Pani stałej pracy (lub nie zamierza mieć), to jak Pani finansuje (lub będzie finansować) swoje podróże? (oczywiście można sprzeda(wa)ć swoje zdjęcia, ale to już raczej PO podróży, więc przynajmniej na "rozruch" trzeba mieć kasę) Pytam nie z zazdrości, tylko dlatego, że mnie samego bardzo interesuje podobna rzecz, z tym że zamiast fotografii, które wychodzą mi w najlepszym razie średnio, chciałbym pisać (a podobno - to nie jest moje własne zdanie - robię to całkiem sprawnie).
Mariusz B.

Mariusz B. Coach twórczej
kariery

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Witajcie!

Zapraszam na stronę twórczej kariery:)Może Was zainspiruje:)Dokładając jeszcze jeden klocek do jakże ważnego tematu:)

http://polihistorowakariera.pl
Kamila Kielar

Kamila Kielar Kierunek Północ.
dziennikarz,
fotograf, pilot
wycieczek

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Wojciech B.:

A skoro nie ma Pani stałej pracy (lub nie zamierza mieć), to jak Pani finansuje (lub będzie finansować) swoje podróże? (oczywiście można sprzeda(wa)ć swoje zdjęcia, ale to już raczej PO podróży, więc przynajmniej na "rozruch" trzeba mieć kasę) Pytam nie z zazdrości, tylko dlatego, że mnie samego bardzo interesuje podobna rzecz, z tym że zamiast fotografii, które wychodzą mi w najlepszym razie średnio, chciałbym pisać (a podobno - to nie jest moje własne zdanie - robię to całkiem sprawnie).

To jest tak:
primo - jak jadę w podróż, to jest to podróż po kosztach - CouchSurfing, autostop, bratanie się z autochtonami, nocowanie u nich i tak dalej. Dzięki temu można dużo więcej pojeździć za dużo mniejsze pieniądze.
secundo - też przecież mam inne projekty, przy których pracuję (fotografia, promocja, operatorka, pisanie) i z tego też mam pieniądze.
tertio - a ze sprzedaży "po" sa pieniądze na nastepny wyjadz :)

Tak, że jakoś się wzajemnie wszystko kręci :)
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Kamila Kielar:
Wojciech B.:

A skoro nie ma Pani stałej pracy (lub nie zamierza mieć), to jak Pani finansuje (lub będzie finansować) swoje podróże? (oczywiście można sprzeda(wa)ć swoje zdjęcia, ale to już raczej PO podróży, więc przynajmniej na "rozruch" trzeba mieć kasę) Pytam nie z zazdrości, tylko dlatego, że mnie samego bardzo interesuje podobna rzecz, z tym że zamiast fotografii, które wychodzą mi w najlepszym razie średnio, chciałbym pisać (a podobno - to nie jest moje własne zdanie - robię to całkiem sprawnie).

To jest tak:
primo - jak jadę w podróż, to jest to podróż po kosztach - CouchSurfing, autostop, bratanie się z autochtonami, nocowanie u nich i tak dalej. Dzięki temu można dużo więcej pojeździć za dużo mniejsze pieniądze.

No tak, to już trochę wyjaśnia: jak chcę jechać na ekspedycję w bardzo konkretne miejsce, to wprawdzie zakwaterowanie jest w namiocie i człowiek się dużo nie przemieszcza, ale za to potrzebna jest kupa kasy na sprzęt, jedzenie na cały okres pobytu na całkowitym odludziu (upolować też nie można, bo raz, że zakaz, a dwa że zwierzyny mało), medykamenty etc. etc. etc.

No i wszystko zależy od długości trwania pobytu...
secundo - też przecież mam inne projekty, przy których pracuję (fotografia, promocja, operatorka, pisanie) i z tego też mam pieniądze.

No to też gratuluję, ponieważ gdybym miał wyruszyć na wymarzone i wyśnione ekspedycje/wyprawy, to musiałbym albo wziąć urlop bezpłatny, albo wręcz zrezygnować z pracy, i wtedy na pewno z niczego nie miałbym pieniędzy. Ani nie mógłbym spłacić przed wyjazdem długu...
tertio - a ze sprzedaży "po" sa pieniądze na nastepny wyjadz :)

Tu jasna sprawa, gratuluję jedynie tego, że pieniądze ze sprzedaży są na tyle duże, że pokrywają całośc albo chociaż większą część kosztów następnego wyjazdu... Ja, choć wydałem książkę, która - jak na kompletnie nieznanego i kompletnie początkującego autora - sprzedaje się przyzwoicie, nie zobaczyłem ze sprzedaży jeszcze złotówki i pewnie nieprędko zobaczę, bo aby zacząć zarabiać, musze osiągnąć pewien minimalny pułap sprzedanych egzemplarzy, no a - przecież zdaję sobie sprawę - Cejrowskim nie jestem (mam nadzieję, że tylko na razie ;-))) ), więc 150 tys. egz. książki nie sprzedam...

Pozdrawiam

Tak, że jakoś się wzajemnie wszystko kręci :)
Kamila Kielar

Kamila Kielar Kierunek Północ.
dziennikarz,
fotograf, pilot
wycieczek

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Wojciech B.:
Cejrowskim nie jestem (mam nadzieję, że tylko na razie ;-))) ),

Ja mam nadzieję, że na razie i na zawsze ;p

Wyczuwam lekką kpinę, ale uam, że jej nie widze.
Ja się chce, to można wszystko urządzić tak, żeby było po naszej myśli. Mnie się udaje, co powinno być dowodwm na potwierdzenie całej tezy. Pytanie brzmi co się stawia na pierwszym miejscu - jak podróże, to całą resztę się do tego dostosowuje, jeśli nawet ma to oznaczać zmianę pracy i rezygnacje z luksusów. Kwestia wyboru.Kamila Kielar edytował(a) ten post dnia 26.11.09 o godzinie 09:37
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Kamila Kielar:
Wojciech B.:
Cejrowskim nie jestem (mam nadzieję, że tylko na razie ;-))) ),

Ja mam nadzieję, że na razie i na zawsze ;p

No wie Pani, ja też mam o p. Cejrowskim bardzo niepochlebne zdanie jeśli chodzi o jego różne wypowiedzi, aspekty działalności i poglądy, ale muszę oddać mu tę sprawiedliwość, że gdy idzie o książki stricte podróżnicze, pozbawione elementów jego światopoglądu, to jest on jednym z mistrzów pióra (moim zdaniem książki te są po prostu rewelacyjne) i wiele wody jeszcze przeleje się w Wiśle, Nilu i Amazonce razem wziętych, zanim - może - osiągnę jego poziom pisania oraz poziom sprzedaży (o ile w ogóle kiedykolwiek to nastąpi). Natomiast rzecz jasna nie chodzi o "papugowanie" jego stylu.

Wyczuwam lekką kpinę, ale uam, że jej nie widze.

Absolutnie nie ma w moich postach żadnej kpiny.
Ja się chce, to można wszystko urządzić tak, żeby było po naszej myśli. Mnie się udaje, co powinno być dowodwm na potwierdzenie całej tezy.

Nie wszyscy mają tę jakże cenną (i piszę to BEZ ironii) umiejętność...
Pytanie brzmi co się stawia na pierwszym miejscu - jak podróże, > to całą resztę się do tego dostosowuje, jeśli nawet ma to
oznaczać zmianę pracy i rezygnacje z luksusów. Kwestia wyboru.

Zasadniczo się z Panią zgadzam, proszę jednak pamiętać, że podążając swoją ścieżką czy też próbując pisać swoją własną bajkę/legendę nie żyjemy w izolacji, a życiem naszym kieruje szereg uwarunkowań. W moim przypadku są to kwestie finansowe (i nie mówię już nawet o tym, że ekspedycja, o jakiej marzę to potężne środki, ale raczej o tym, że póki co spłacam kredyt, w związku z czym nie mogę rzucić obecnej pracy lub zarabiać (znacząco) mniej, gdyż nie będę wówczas wypłacalny) oraz kwestie rodzinne (o których nie będę tu pisał, choć to one - bardziej jeszcze niż problemy finansowe - sprawiają, że coś mi się na szyi zaciska, bo człowiek by jutro chciał pojechać, a - z powodów rodzinnych - nie wie, czy pojedzie za 10 lat...). Poza tym nie powiem też mamie (którą wspieram finansowo): "Mamo, zmieniłem pracę, zarabiam trzy razy mniej, więc od dzisiaj będę Ci dawał tylko 50 złotych". No i wreszcie jak się mniej zarabia, to i mniej można odłożyć na podróż, czyż nie?

Innymi słowy, abym mógł zmienić pracę i "zrezygnować z luksusów" (co dokładniej rozumie Pani pod pojęciem luksusu, bo nie mam wrażenia, że w takowym żyję?) musiałbym najpierw pospłacać wszystkie zobowiązania (czyli skombinować jakieś 25-30 tysięcy złotych na wczoraj) oraz albo przekonać rodzinę i bliskich do moich marzeń i planów (które oni traktują jako szaleństwo, egoistyczną zachciankę, brak odpowiedzialności, nie dbanie o nich, nie myślenie o nich, nie kochanie ich), albo też "oderwać się" od nich, realizując wielkie plany i marzenia i całą resztę życia zastanawiając się, czy to co zrobiłem/robię rzeczywikście nie było egoistyczne i czy nie zrezygnowałem w imię wielkiego marzenia z wielkiej miłości... Jest Pani podróżniczką, kocha to Pani, wie, jakie to wspaniałe uczucie podróżować blisko, a jeszcze lepiej daleko, dla mnie dodatkowo takim absolutnie uwzniaślającym uczuciem jest świadomość potencjalnego odkrywania nowych miejsc czy zjawisk. Wie Pani zatem, co to znaczy umiłować podróże. Mam nadzieję, że zrozumie też Pani dylemat rezygnacji z miłości do podróży na rzecz miłości do/od kobiety lub rezygnacji z miłości do/od kobiety na rzecz miłości do podróży... Dylemat chyba raczej nierozwiązywalny... Dlatego utknąłem i być może pod koniec dnia nie będę spełniony ani w jednym, ani w drugim.
Kamila Kielar

Kamila Kielar Kierunek Północ.
dziennikarz,
fotograf, pilot
wycieczek

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Wojciech B.:

No wie Pani, ja też mam o p. Cejrowskim bardzo niepochlebne zdanie jeśli chodzi o jego różne wypowiedzi, aspekty działalności i poglądy, ale muszę oddać mu tę sprawiedliwość, że gdy idzie o książki stricte podróżnicze, pozbawione elementów jego światopoglądu, to jest on jednym z mistrzów pióra (moim zdaniem książki te są po prostu rewelacyjne) i wiele wody jeszcze przeleje się w Wiśle, Nilu i Amazonce razem wziętych, zanim - może - osiągnę jego poziom pisania oraz poziom sprzedaży (o ile w ogóle kiedykolwiek to nastąpi). Natomiast rzecz jasna nie chodzi o "papugowanie" jego stylu.

Życzę Panu (i sobie ;>) poziomu sprzedaży Wojciecha C., to jest godne pozazroszczenia i napewno warto dążyć. Jednak co do książek, to cóż, nie zgadzamy się nijak. Język jest koszmarny, grafomania pierwsze klasy, jakieś okropne znaki graficzne, które mają sygnalizować przeżycia bohatera, koszmarne błędy merytoryczne, interpretowanie danej kultury na swoją modłę (a to jest największa bariera dla mnie nie do przeskoczenia) - to wszytsko dla mnie dyskwalifikuje go jako pisarza (nie chodzi o poglady, tylko pisarstwo).

Żeby nie być gołosłowną polecam z całego serca Mariusza Wilka.
Po jednej książce sam Pan zobaczy różnicę. Warto, warto!
Jestem przekonana, że będzie Pan zachwycony.

Ale koniec o literaturze.
Oczywiście, że są rzeczy nie do przeskoczenia, o których Pan pisze i sytuacje, w których nie ma dobrych rozwiązań. Moja wypowiedź była bardziej ogólna, niż konkretnie do Pana - ogólna i oparta na doświadczeniu, że większość ludzi zwyczajnie boi sie zmian i decyzji, które mogą dużo zmienić w ich życiu. Spotkałam masę ludzi, która ma marzenia, ale boi się je realizować - choć w przeciwieństwie do Pana ma takie możliwości. Bo właśnie szkoda zmienić pracy, bo jak tu nie kupować nowego samochodu raz w tygodniu. Pytał Pan, jak mi się udaje, dltego to opisałam, bez jakiś wycieczek w Pańskim kierunku, ale z wycieczkami w kierunku sporej, sporej grupy osób ;)

Powinnam zaznaczyć, że moja wypowieź była ogólna co do wyborów w życiu, a nie konkretnie do Pana, bo to by mogło nawet zabrzmieć jak wytykanie czegoś, a zupełnie nie było to moją intencją - jedynie żeby pokazać, że jakoś udaje mi się to wsyztsko poskładać do kupy, więc to nie jest jakiś mit.
Katarzyna Ramotowska

Katarzyna Ramotowska właściciel, Biebrza
Eco-Travel

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Do zabrania głosu w dyskusji sprowokowała mnie wymiana poglądów między Wojtkiem a Kamilą:
Kamilo, patrząc na Waszą dyskusję z dystansu myślę, że niepotrzebnie wycofujesz się odniesienia swoich wypowiedzi bezposrednio do Wojtka, bo myślę, że Ciebie Wojtku to także dotyczy.
Skoro bowiem nie można mieć wszystkiego to Kamila na pierwszym miejscu postawiła podróże i fotografię a Ty rodzinę oraz to, na co wziąłeś kredyt. I nie można tego tłumaczyć siłą wyższą bo przecież każdy kowalem swego losu...
Wojtku, pomimo, że bardzo szanuję kierujące Twoimi wyborami szlachetne pobudki - a szczególnie pomoc rodzicom, to muszę powiedzieć, że zdecydowanie bliżej mi do postawy Kamili, która może wydawać się bardziej egoistyczna ale na dłuższą metę okazuje się kluczem do sukcesu... ot choćby z tego powodu, że spełnione i szczęśliwe osoby z wielką łatwością pomnażają dobrą energię, dzielą się nią uszczęsliwiając innych - a zatem zmieniają na lepsze Świat. To nic innego jak tylko hołdowanie maksymie: "zmieniając Świat zacznij od siebie".
Na dowód powiem, że jestem żywym przykładem tego, że trzymając się konsekwentnie realizacji swoich marzeń, można dojść do etapu na którym nie tylko bardzo godziwie się żyje ale, co najważniejsze, można też pomagać innym (nie tylko rodzicom). To bardzo proste i daje wiele radości :)

Życzę wszystkim trafnych wyborów życiowych.

Kaśka
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Katarzyna Ramotowska:
Do zabrania głosu w dyskusji sprowokowała mnie wymiana poglądów między Wojtkiem a Kamilą:
Kamilo, patrząc na Waszą dyskusję z dystansu myślę, że niepotrzebnie wycofujesz się odniesienia swoich wypowiedzi bezposrednio do Wojtka, bo myślę, że Ciebie Wojtku to także dotyczy.
Skoro bowiem nie można mieć wszystkiego to Kamila na pierwszym miejscu postawiła podróże i fotografię a Ty rodzinę oraz to, na co wziąłeś kredyt.

Nie nie, oprócz (stosunkowo niewielkiej) pożyczki w banku jeszcze nie wziąłem żadnego kredytu. I nie stawiam wszystkiego na rodzinę, bo gdyby tak było - nie zabierałbym na forum Antykariera głosu, tylko dawno opiekowałbym się żoną/dzieckiem, zarabiając normalne pieniążki w biurze (tak jak to zresztą i teraz - niestety - robię), zaciągnąwszy 30-letni kredyt, żebyśmy mieli mieszkanie (choć - z dziewczyną czy bez - uważam, że wynjmowanie jest o wiele tańsze!) etc. Ja po prostu jestem ślepy (tak, przyznaję to), bo po prostu NIE WIEM i NIE WIDZĘ, czy lepiej jest utracić dziewczynę i jej miłość, ale poświęcić się pasji (która wymagałaby bardzo długich nieobecności w domu i w Polsce), czy też może zapomnieć o pasji, ale zyskać kobietę, rodzinę, miłość, spokój... Czy zranić ją (rzucając ją, bo do tego to się sprowadza, chyba że ona rzuci mnie pierwsza) - ale przy okazji i siebie, czy zranić siebie (rezygnując z największej siły napędowej, jaką jest dająca największe spełnienie i szczęście pasja i marzenia) - ale przy okazji i ją, bo będąc niespełniony nie byłbym nigdy w pełni szczęśliwy. Jak ktoś tu wspomniał, to jest jak waga, tyle tylko że żadna z szalek tej wagi nie przeważa, lecz waga pozostaje w idealnej równowadze (albo raczej wychyla się raz w jedną, raz w drugą stronę), a to jest tak, jakby na szalach w ogóle nic nie leżało...
I nie można tego tłumaczyć siłą wyższą bo przecież każdy kowalem swego losu...
Wojtku, pomimo, że bardzo szanuję kierujące Twoimi wyborami szlachetne pobudki - a szczególnie pomoc rodzicom, to muszę powiedzieć, że zdecydowanie bliżej mi do postawy Kamili, która może wydawać się bardziej egoistyczna ale na dłuższą metę okazuje się kluczem do sukcesu... ot choćby z tego powodu, że spełnione i szczęśliwe osoby z wielką łatwością pomnażają dobrą energię, dzielą się nią uszczęsliwiając innych - a zatem zmieniają na lepsze Świat.
OK, ale co z sytuacją, gdy matka na przykład mdleje, na przykład idzie do szpitala, na przykład ma zrobić wielkie sprzątanie (a nie może tego robić), a ja jestem o 7000 km od niej przez 6 miesięcy? Dla Ciebie - trochę także i dla mnie - jest to klucz do sukcesu, ale dla osoby postronnej (już nie mówię o samej matce) byłby to już nie tylko egoizm, ale wręcz bycie wyrodnym, czyż nie? A jednak z drugiej strony kiedy o tym myślę/wiem, to coś mnei aż dusi w środku, skaczące ciśnienie rozsadza mi czaszkę, zniera mi się na mdłości (lub zemdlenie), że pasja jest tylko jak mgła, której nawet dotknąć nie można... Całym jestestwem myślę o swych marzeniach. Tylko co z tego? To nie kwestia strachu przed nieznanym, braku pieniędzy czy strachu przed porażką. Osoba silna, osoba marząca, osoba z pasją nie przejmuje się zbytnio takimi rzeczami. To kwestia tak potwornie trudnych wyborów, że aż niemożliwych. To kwestia bycia ze wszystkich stron "ściśniętym" pomiędzy pragnieniami, uczuciami, marzeniami, pasjami, odpowiedzialnością, miłością, obowiązkiem... bez możliwości wyrwania się w którąkolwiek stronę.
To nic innego jak tylko hołdowanie maksymie: "zmieniając Świat zacznij od siebie".
Na dowód powiem, że jestem żywym przykładem tego, że trzymając się konsekwentnie realizacji swoich marzeń, można dojść do etapu na którym nie tylko bardzo godziwie się żyje ale, co najważniejsze, można też pomagać innym (nie tylko rodzicom). To bardzo proste i daje wiele radości :)
Mogę tylko pozazdrościć i pogratulować. Albo życzliwości bliskich i tego, że nie wymagają stałej opieki, albo tego, że pomimo braku życzliwości i/lub konieczności opieki wyruszyłaś jednak w swoją stronę. W tym drugim przypadku, czy pytałaś się bliskich (rodziców, chłopaka/narzeczonego/męża) jak się z tym czują? Bo jeśli czują się z tym ok lub wręcz dobrze, to gratuluję i zadroszczę podwójnie...

Życzę wszystkim trafnych wyborów życiowych.

Kaśka
Rafał D.

Rafał D. Head of Production,
Locon Sp. z o.o.

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

delRafał D. edytował(a) ten post dnia 10.01.10 o godzinie 00:15

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

witam wszystkich :)

moja antykariera:

http://green2magazyn.pl
Ewa G.

Ewa G. Jeśli robisz coś
dobrze - rób to
jeszcze lepiej...

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Witam wszystkich:)

Jestem nowa w tej grupie, a moja antykariera to... robótki ręczne:)
Andrzej S.

Andrzej S. redaktor naczelny,
wydawca, autor, tv,
prasa, internet

Temat: antykarierowicze wszystkich krajów, łączcie się ;P

Czołem!!

To, co tu przeczytałem, to prawie gotowy scenariusz sztuki teatralnej - żywej, choć czasem dramatycznej. Więc nie przestawajmy - to też jest Antykariera... :)))

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję!!

W ramach Antykariery chętnie będę uczestniczył w dopracowaniu I Aktu.

A w wolnych chwilach Antykariery sprzedaję antyki na Allegroszu -
to bardzo fascynujące.Andrzej S. edytował(a) ten post dnia 26.02.10 o godzinie 01:27



Wyślij zaproszenie do