Temat: Pomysł na biznes. Szukam inwestora.

Witam. Pod adresem Ratlerek.pl zamieściłem prezentację mojego pomysłu dla którego poszukuję wsparcia finansowego. Pozwólcie jednak Państwo, że uzupełnię zawarty tam opis i przedstawię swój pomysł w skrócie:

Rynek

Wartość polskiego rynku reklamy internetowej, to w przybliżeniu 2 mld zł. Rynek ten rośnie z roku na rok w tempie kilkunastu do dwudziestu kilku procent. 41% rynku reklamy internetowej przypada na reklamę displayową/graficzną. Jej emitentami/dostarczycielami powierzchni reklamowej są serwisy zasięgowe. Taki status ma też serwis Pudelek.pl - lider branży tzw. portali plotkarskich w polskim internecie. Jego zasięg to ok. 6-7 mln unikalnych użytkowników miesięcznie. Jeden ze skromniejszych konkurentów, portal Plotek.pl, który ma w granicach 2,5 - 3 mln UU/miesięcznie jest najlepiej zarabiającym serwisem internetowym koncernu Agora S.A. wydawcy rozlicznych mediów. Szacunkowa wartość zysków netto serwisu Pudelek.pl, wynosi rocznie w granicach 3 - 4 mln zł. O mniej więcej taki "tort" jest w stanie zawalczyć portal Ratlerek.pl, budując swą markę a contrario serwisowi Pudelek.pl (vide wzmiankowana Strategia 3K).


Obrazek


Jak wykazuje google trends, statystyki odwiedzalności serwisów konkurencyjnych wobec Pudelka, odbiegają znacząco od statystyk lidera. Mniej więcej połowa zasięgu Pudelka, to maksymalny zasięg najbliższej mu konkurencji. Statystyki te dowodzą, że po pierwsze, na rynku jest nisza i po drugie, że obecna konkurencja lidera rynku, nie jest w stanie jej zapełnić. Po trzecie, głęboko wierzę, że obecny pułap serwisu Pudelek.pl nie jest maksymalnym zasięgiem, jaki może uzyskać portal tego typu. Jestem autorem koncepcji marketingowej, która, przy użyciu brandu Ratlerek.pl, jest w stanie doprowadzić w ciągu 6-8 miesięcy od startu portalu, do zajęcia pozycje lidera rynku "bulwaru internetowego" w Polsce - a przynajmniej doprowadzić do zrównania się serwisu Ratlerek.pl z liderem rynku, portalem Pudelek.pl w tym czasie. Jedyne, co w tym celu trzeba zrobić, to zbudować produkt pod moja marką (portal Ratlerek.pl) oraz rozpocząć "Kampanię 3K". Skutecznie przeprowadzona kampania 3K serwisu Ratlerek.pl i "wojna redakcji" Ratlerek vs. Pudelek, może przyciągnąć dodatkowych "gapiów" do obu serwisów, rugując przy okazji pozostała konkurencję.

Czy to opłacalne


Obrazek


Powyżej strzałkami zaznaczyłem reklamy (dobrze, suto opłacone) w serwisie Pudelek.pl. Widać banner główny, button reklamowy i górną część windy reklamowej na czołówce strony głównej Pudelka.

Button reklamujący produkty Apple, konkretnie iPhone, został sprzedany w modelu flat fee. To kampania trwała, (tym się odznacza flat fee), zatem czas ekspozycji to minimum miesiąc (zważywszy na treść reklamy) i tyle mniej więcej ona trwała. Za taką kampanię Apple Polska mógł zapłacić nawet 5 000 000 zł. Przesadzam Drogi Czytelniku? Że co, że to nie reklama? Ot, Pudelek udostępnia wersję mobilną swego portalu na popularny tel.? Dobrze, to proszę mi odpowiedzieć, dlaczego Pudelek nie zamieści komunikatu tej treści: „pobierz wersję mobilną…”, albo, czemu nie zamieści buttona „pobierz Pudelka na swój HTC”, albo „na Samsung” czy też „tel. Z Androidem”? Odpowiedź jest prosta, – bo ani Google (Android), ani Samsung, ani HTC, nie zapłaciły Pudelkowi za to! Że co? Że zgadza się Pan z wnioskiem, że to reklama, ale ta kwota to przesada? Że max, to 500 000 zł albo nawet mniej Apple zapłacił za to?

Dobrze, weźmy podliczmy sam banner główny. Średni jego koszt (czołowa pozycja na stronie) to minimum 65zł netto za 1000 wyświetleń. Jeden banner z reguły nie jest wyświetlany więcej jak dwa razy tej samej osobie (cookies), co pozwala równolegle wyświetlać na tej samej pozycji setki reklam dziennie. Drogi Czytelniku, czy widziałeś, aby kiedyś na Pudelku nie było reklam? Nie? Dobrze, to teraz, pamiętając, że Pudelek ma ok. 2 000 000 odsłon strony głównej dziennie, podzielmy tę wartość przez 1000 i przemnóż x 40 zł netto (cena hurtowa z upustami). Ile otrzymałeś? Mnie wyszło 80 000 zł przychodu/dzień!

Fantastyczna liczba powiadasz? Że to niemożliwe, bo po przemnożeniu tej kwoty przez liczbę dni w roku wyszłoby 29 milionów 200 tysięcy złotych rocznego przychodu netto do firmy i to tylko z samego tylko bannera głównego, nie licząc innych form reklamowych? Hm… Może masz rację, nie wiem. No dobrze, a jaka jest Twoim zdaniem realna kwota przychodów, jakie uzyskuje Pudelek.pl i jak to wyliczyłeś? Jak Twoim zdaniem mogą kształtować się przychody Ratlerek.pl? Bo nawet dzieląc tę kwotę przez 5, jest to wciąż kwota rzędu 5 milionów 840 tysięcy złotych. Wciąż za wiele? Podzielmy ją jeszcze – przez ile? Przez dwa, trzy a może znowu przez 5? Dobrze, niech będzie przez 5, - czyli dzielimy pierwotną kwotę, przez 25 co nam daje… 1 milion 168 tysięcy zł przychodu rocznie – wygląda realniej dla Twego oka?

Fajnie... Przyjmijmy taką kwotę rocznych przychodów, jakie ma ze swoim zasięgiem Pudelek.pl, nie tylko z głównego bannera reklamowego, ale ze wszystkich sprzedawanych w portalu form reklamowych. Załóżmy też, że powiedzie się plan wedle Strategii 3K i Ratlerek.pl zajmie pozycję równorzędną Pudelkowi a co pozwoli mu na czerpanie podobnych przychodów z tyt. reklamy. Uwzględniając wszystkie koszta uruchomienia inwestycji, w dwa lata się ona zwraca z nawiązką! Trzeciego roku firma jest gotowa do debiutu giełdowego! A właśnie… Ile Ratlerek.pl może być wart na giełdzie? Jak sądzisz? Bo ja wyznam, że nie wiem… I nawet nie ośmielam się moimi fantazjami na ten temat rozśmieszać Cię.

Jak to osiągnąć czyli "Strategia 3K"

Strategia jest prosta, - wręcz intuicyjna. Studiowałem marketing wyborczy w ramach studiów dziennych nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim, więc znam się, ("co nieco"), na zagadnieniu budowy wizerunku/marki produktu. Znam bardzo dobrze mechanizmy rządzące ludzkim postrzeganiem. Nie wgłębiając się więc w szczegóły techniczne (te z przyjemnością przedstawię Panu na spotkaniu - oczywiście jeśli do niego dojdzie), strategia polega na tym, że gdy mamy pewien segment rynku, na którym dominuje wyraźny lider, aby startując od zera, (braku popularności marki), szybko przegonić jego konkurencję i zając jego miejsce lub pozycję mu równorzędna, trzeba zrealizować zawsze 3 punktowy plan tj. po pierwsze dokonać Konfrontacji (wyzwać Goliata na pojedynek), po drugie przeprowadzić Konkurencję (obić mu twarz) i dokonać Kanibalizacji (zyskać poklask jego widzów i zostać bohaterem - Dawidem, który pokonał Goliata). I jest to uniwersalny schemat, niezależnie od tego, co sprzedajemy - co jest naszym produktem.

Po pierwsze: Konfrontacja

Jak napisałem pow., pierwszym krokiem jest Konfrontacja. Musimy nagle, gwałtownie, -jakimś eventem, zaistnieć w świadomości konsumentów/klientów naszego produktu, którzy póki co dają zarobić liderowi rynku. Nie będę pisał, jak konkretnie to zrobić - jak napisałem, szczegóły z przyjemnością omówię z Panem na spotkaniu vis a vis, jeśli będzie Pan moją propozycja zainteresowany? Chciałem w tym punkcie opisać tylko ogólne mechanizmy behawioralne, które pragnę zastosować. W przypadku walki z liderem rynku, portalem pudelek.pl, pierwszym rzucającym się w oczy atutem, jest naiming - nazewnictwo użyte do kreacji marki. Znak, zgodnie z logiką (syntaktyka, czyli nauka o znakach, to dział logiki), składa się z substratu materialnego, w tym wypadku nazwy takiej, jak ją zapisujemy, czyli "pudelek" (w domenie .pl) oraz ze znaczenia, jakie przypisujemy tej nazwie.

A zatem, co znaczy wyraz "pudelek"? I czym jest pudelek.pl w takim razie? Co się znajduje pod adresem tej domeny? Michał Brański, twórca portalu Pudelek.pl zainspirowany amerykańskim TMZ, postanowił zrealizować w Polsce podobny portal - plotkarski/bulwarowy/sensacyjny (nazwijmy to oględnie). Na nazwę dla swego dziecka wybrał właśnie domenę pudelek.pl Dlaczego? Pudelek to nazwa rasy psa. W domyśle jest to pies kojarzony silnie ze sławnymi, bogatymi i zepsutymi divami Hollywoodu - symbolami tego, co miał opisywać pudelek. Takim utartym stereotypem posłużył się Brański i nawet jeśli wtedy, kiedy go użył po raz pierwszy, nie był on aż tak powszechny w świadomości internautów/klientów, stał się nim z automatu, kiedy pudelek odniósł swój sukces.

Konkludując, aby wykonać pierwszy krok - czyli dokonać Konfrontacji, jest potrzebny oczywiście produkt: portal, zapełniony kontentem etc. Ale to nie wszystko. Jak tego dowodzi wzmiankowany pow. google trends, sam produkt, ani nawet pokaźne wydatki na reklamę, nie gwarantują zrównania się nawet z liderem rynku. Dlatego podkreślam: najważniejszym elementem tego portalu, będzie stety/niestety jego marka: nazwa. Skoro mamy już lidera (jest nim Pudelek.pl), to trzeba, aby przeprowadzić konfrontację, posłużyć się fortelem/wytrychem do świadomości konsumentów. Ile jest takich piesków ala pudelek w świadomości internautów? Takich stereotypowych piesków, które w jakiś sposób można intuicyjnie przypisać kategorii/segmentowi rynku, który zasiedlił Brański ze swoim pudelkiem i które właśnie można by wykorzystać w tym celu, aby je ze sobą skonfrontować? W mym przekonaniu jest tylko jeden taki piesek: ratlerek, który niesie za sobą bagaż odpowiednich skojarzeń i emocji w ogólnej percepcji
klientów docelowych.

Po drugie: Konkurencja

Mając gotowy produkt o nazwie ratlerek.pl będzie można zacząć kolejny krok - czyli Konkurencję. Co to znaczy? Zacząć bić się z liderem rynku o jego klienta. Postawić klienta w charakterze widza. To już Starożytni Rzymianie odkryli, że dwie rzeczy są Ludowi niezbędnie potrzebne do życia i dając je, można zyskać przychylność tłumów: panem et circens! Chleba i igrzysk - wołał plebs już w okresie Republiki. Ludzie lubią walkę: to ich przyciąga na mecze futbolu, pojedynki bokserskie, skocznie narciarskie czy przed tv, kiedy ściga się nowożytny gladiator Kubica z innymi nowożytnymi gladiatorami. Konkurencja, to zatem nic innego jak walka: czysta bitwa. W mej koncepcji, niejako, że walka dotyczyłaby "bulwarowych tygrysów" - mogłaby by być wręcz dosłowna, obdarta z pozorów. "Krwawa" w swym spektaklu.

Bulwar sam w sobie operuje sensacją: kto z kim spał, kto kogo zdradził etc. Przeto zakładanie rękawiczek przez ratlerka do walki z pudelkiem byłoby zwykła hipokryzją. Dlatego uważam, że nie tylko można byłoby, ale wręcz należałoby jedynie zachować pozory: takie "piwo, - przymrużenie oka, - bezalkoholowe" - zrobić kampanię bezpośrednio odwołującą się do lidera rynku i do naszej, ralterkowej, z nim walki o uwielbienie widzów z areny śmierci. Zrobić z kampanii reklamowej spektakl i go wyreżyserować. Tym w istocie byłaby kampania marketingowa produktu - kampanią wojenną. W jej efekcie nastąpiłaby kanibalizacja - czyli punkt trzeci mego planu.

Po trzecie: Kanibalizacja

Kanibalizacja, to zjedzenie konkurencji. W przypadku klasycznego produktu, np. partii politycznych, (choć to akurat szczególny rodzaj produktu - stąd przekonanie, że marketing wyborczy to najtrudniejsza gałąź marketingu), obowiązuje zasada zero-jedynkowości: czyli walka jest grą o sumie zerowej. Znaczy to tyle, że jeśli ktoś zyskuje, to jednocześnie ktoś inny traci. Jeśli wyborca kupi nasz produkt/odda głos na nas, to nasz konkurent stracił ten głos/pieniądze klienta i vice versa. W przypadku portali internetowych jest trochę inaczej...

Komercyjne, masowe portale internetowe można zazwyczaj w całości oglądać za darmo (ich modelem biznesowym jest sprzedaż kampanii reklamowych w portalu). W internecie każdy może to robić, ergo celem portalu jest tzw. "miękka sprzedaż". Nie trzeba nakłaniać widza do zakupu/wydatku pieniędzy. Wystarczy, że będzie nas odwiedzał. W takim razie walka ta nie jest grą o sumie zerowej. Co to oznacza? Że zysk jednego nie oznacza straty drugiego gracza. Że widz owych igrzysk, które proponuję, nie tylko może "oddać swój głos" na pudelka, wchodząc na jego stronę, ale także "zagłosować" na ratlerka, go również oglądając i nie ponosząc przy tym kosztów materialnych innych, jak poświęcony na śledzenie obu portali czas.

Kanibalizacja zatem, czyli ostatni etap naszego marszu do zwycięstwa, - swoiste ukoronowanie, zwieńczenie dzieła, "konsumpcja" całej kampanii, - to w istocie zajęcie pozycji lidera. A to oznacza posiadanie co najmniej takiego samego
zasięgu, jaki ma portal konkurencji. Ale to nie wszystko. Jest
też drugie oblicze kanibalizacji, która pozwala zbagatelizować
pozostałych pretendentów do korony lidera rynku.

Pozostała konkurencja a Kanibalizacja

Jak wzmiankowałem, ludzie lubią igrzyska a te odbywają się na scenie. Kogo zaś na tej scenie nie ma i kto nie umie się na niej znaleźć, tego w ogóle nie ma w percepcji widza. Ktoś taki traci zainteresowanie publiki, nawet, jeśli wcześniej ją miał. Ludzie patrzą się tylko na tych, co się biją na arenie, a nie na tych, co
wołają z widowni: "patrzcie, a ja umiem stać na głowie" - tych
ignorują. Ludzie mają taką naturę: przyciągają ich po pierwsze
skandale a po drugie wydarzenia nastawione na rywalizację,
nawet (bardzo) ostrą! A w tej konkretnej walce, której
wyprodukowanie i reżyserowanie proponuję, jest miejsce tylko
dla tych dwóch piesków: pudelka i ratlerka. Pozostałe portale z
tego samego segmentu rynku, stety/niestety, niezależnie ile by
miały teraz unikalnych użytkowników i jakie pieniądze oraz firmy
za nimi nie stoją, byłyby skazane na niebyt. Byłyby wykluczone
z tego spektaklu, albowiem na arenie biłyby się tylko te dwa pieski
i tylko na nich skupiona byłaby uwaga tłumów. Tłumów, które łatwo
zdobyć - wszak już lubią sensację! Czyż nie czytują pudelka?!

Źródła:

Gazeta prawna

Mediarun

Wprost

Google

o2.pl

Ratlerek

Mój blog - wpis "Jak nie zostałem milionerem"

Kontakt

Osoby zainteresowane proszę o kontakt pod adresem email radek (at) ratlerek.plRadosław H. edytował(a) ten post dnia 16.06.12 o godzinie 16:10