Karolina
K.
historyk sztuki,
menadżer kultury
Temat: "Loveganistan" - artykul w "Przekroju"
LoveganistanRafał Kostrzyński
http://www.przekroj.pl/cywilizacja_otworz_artykul,4109...
Opowieść o miłości w kraju, gdzie małżeństwo, seks, szczęście i przyjemność mają znaczenia, których próżno szukać w słownikach. O generale, alfonsie i jego księżniczce, o dziecku skazanym za dorosłość i o zakochanych, którzy chcą uciec tam, gdzie zostaną schwytani
As salamu alejkum, pokój z tobą, kobieto, jakże się miewasz, przyjdź na seks – charczy One gdaj Bardzo Ważny Generał, opierając się nonszalancko o framugę drzwi. W jednej ręce komórka, w drugiej papieros odpalony od poprzedniego papierosa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha – Tuwim miałby niezły ubaw, bo i żar też jest jak z wiersza, i fizjonomia bohatera podobna do lokomotywy. I szarmanckość także jakby z najlepszych lokomotywowni wzięta. Gdy kobieta odmawia Onegdajowi, kończy się wersal. Onegdaj rozłącza się bez słowa pożegnania, siada na fotelu (widać, że to jego ulubiony fotel; i nie jest to wcale przyjemny widok) i przy świetle pięciowatowej chyba żarówki zaczyna wertować notes. Po trzeciej rozmowie przyznaje, że będzie ciężko, „bo piątek, dzień wolny od pracy”. Po dziesiątej daje za wygraną.
Alfons na pogrążonych w ciemnościach północnych rubieżach Kabulu najpierw nie widzi problemu. Sto dolarów i za chwilę pojawi się księżniczka. Gdy jednak okazuje się, że nie chodzi o seks, ale o rozmowę, sprawa się komplikuje. Najpierw o sto procent rośnie cena (bo rozmowa to usługa ekstra), potem alfons zwierza się, że księżniczka jest raczej małomówna; w ogóle wszystkie jego księżniczki, a ma ich kilkanaście, są wyjątkowo nieelokwentne.
Ale jest jedna, która może da się namówić.
(Miłość za pieniądze)
Księżniczka Gulolej siedzi na łóżku w pokoju, w którym jest tylko łóżko. Wygląda na 40-latkę, która wygląda na 60-latkę. Jest spięta, ale rozluźnia się, gdy alfons (ostatecznie inkasuje 100 dolarów) z wrodzoną dyskrecją wychodzi pokasłać na zewnątrz. Zaczyna opowiadać.
Seks jest w Afganistanie traktowany na równi z potrzebami fizjologicznymi. Niewiele w nim finezji. W seksie za pieniądze nie ma jej wcale. Klient wchodzi i wychodzi (w obu znaczeniach tych słów), nikt się nie rozbiera bardziej niż to konieczne, nikt nie mówi wierszem. Nawet „do widzenia”. Zdarza się za to, że któryś przyleje, ale rzadko, a poza tym to w pewnych kręgach normalna forma komunikacji mężczyzny z kobietą. Kiedy Gulolej opowiada, jak jeden z jej klientów pobił ją, bo nie chciała, żeby wszedł drugi raz, nie słychać w niej dezaprobaty. Nie słychać jej również, gdy mówi, że alfons nawet nie kiwnął palcem, żeby jej pomóc.
– Nienawidzę tego – wybucha. – Robię to, żeby nie umrzeć z głodu. Nie mam rodziny. Gdyby nie prostytucja, wyleciałabym na ulicę.
Gulolej dostaje pięć dolarów za klienta. Resztę bierze alfons.
Nabór do armii prostytutek jest prosty. W Namak Madan, dzielnicy Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu, jest bazar uczęszczany przez bezrobotne. Dobry punkt rekrutacyjny.
– 20 lat temu nie było tu prostytucji – mówi Sajed Abdulhamid Safwat, dyrektor Centrum Współpracy na rzecz Afganistanu (trudno o bardziej mylną nazwę, bo to po prostu ośrodek wychowawczy dla dziewcząt, które weszły w konflikt z szariatem). – Dotarła wraz z zachodnimi wartościami. Ale dotarła w swojej najbardziej przaśnej formie. Bez prezerwatywy i środków higieny osobistej.
Według Safwata w Mazar-i-Szarif jest około 400 prostytutek, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. – Mężowie sprzedają swoje żony, a ojcowie córki, żeby mieć się z czego utrzymać – wylicza dyrektor. – Oficerom, policjantom, ludziom władzy sprzedają. Nawet małe dzieci.
(Nienawiść za darmo)
Ci, którzy widzieli 17-letnią Latifę, mówili, że pod nieskazitelnie białą burką kryje się olśniewająca piękność. Urodziła się w Iranie, w obozie dla uchodźców. Ojciec odszedł. Latifa wraz z matką i siostrą wróciła do Mazar-i-Szarif zaraz po upadku talibów. Matka wkrótce zmarła, a dziewczynkami zajął się stryj (w Afganistanie każda kobieta musi mieć swojego męskiego opiekuna). Podobno ulubioną formą zabawy z dziećmi był dla stryja seks, a gdy już mu się znudziło, sprzedał 11-letnią wówczas Latifę „ludziom władzy”. Ci gwałcili ją przez dwa lata, a potem oddali stryjowi. Stryj chciał ją wydać za mąż, ale musiał znaleźć kogoś, komu nie będzie przeszkadzało, że jego żona nie jest dziewicą. – Trafiłam do opiumisty. Wytrzymywałam to, że mnie bił i głodził, ale gdy kazał mi sprzedawać swoje ciało za opium, uciekłam.
Mąż opiumista zażądał od stryja gwałciciela zwrotu tysiąca dolarów posagu. Sprawą zajął się sąd. Za karę za swoje złe uczynki Latifa trafiła do poprawczaka Sawfata. Jest tu pół roku, chodzi do pierwszej klasy i uczy się czytać. – Gdy się nauczę, zostanę nauczycielką. Do męża nie wrócę. W ogóle nigdy nie chcę być z żadnym mężczyzną. Nienawidzę mężczyzn.
– Wymuszone małżeństwa są tu normą – przyznaje Rohia Alevi, która wraz z Safwatem prowadzi poprawczak. – Wiele kobiet tego nie wytrzymuje. Albo popełniają samobójstwo, albo uciekają, co jest przestępstwem. Często nie umiemy im pomóc, tak głęboka jest ich trauma. Wobec prawa też jesteśmy bezradni.
I Alevi opowiada o dziewczynie, którą rodzice wbrew jej woli zaręczyli ze starszym o kilkanaście lat mężczyzną. Uciekła ze swoim chłopakiem do Kabulu i tam się pobrali. Zostali jednak złapani i wtrąceni do więzienia, bo bracia przedstawili w sądzie sfałszowany akt ślubu.
(Rozwód za wszelką cenę)
Wyswatała mnie siostra – mówi cicho Faranoz. – O swoim przyszłym mężu wiedziałam tylko, że jest ode mnie starszy o 20 lat. Pierwszy raz zobaczyłam go dzień przed ślubem.
Ojciec nakazał jej żyć w szczęściu z człowiekiem przeznaczonym jej na resztę życia. Ale przepłakała całą noc. Gdy opowiada o tym, jej głos ginie pod burką, choć w pokoju hotelu Mazar- panuje cisza. Obok siedzi Abdullah.
– Kocham Faranoz – wyznaje. – Od dwóch lat staramy się, żeby dostała rozwód, bo chcę się z nią ożenić – mówi Abdullah. – Jej mąż nie pracuje i gdyby nie bracia, nie miałaby co jeść.
Faranoz mówi, że nie bracia, lecz Abdullah zawsze ją wspierał. Pewnej nocy zepsuł mu się samochód i wrócił do domu bardzo późno. Zapłakana Faranoz wyznała mu wtedy miłość i oboje podjęli decyzję, że chcą być razem.
Między Faranoz a Abdullahem siedzi kilkuletnia dziewczynka. Córka Faranoz. Choć cała rozmowa odbywa się przy niej, podobno o niczym nie wie. Abdullah czuje się podejrzany. – Nie sypiamy ze sobą – zapewnia. – Czekamy z tym na rozwód. Pójdziemy do sądu, gdy tylko uda się nam uzbierać pieniądze na proces.
Potrzebują siedmiu tysięcy dolarów. Na wynajęcie mieszkania, na opłacenie rodziny i męża – żeby nie stawiali przeszkód.
Faranoz ma 33 lata. Jej wybranek – 23.
– A jeśli nam się nie uda, uciekniemy – mówi Abdullah. – Do Kabulu albo jeszcze dalej. Może na koniec świata.