Kamila Sowa (Bagińska) pracuję :)
Temat: kradzież z busa pks a odszkodowanie
Jak stracić torbę u przewoźnika PKSDnia 16 lipca 2014 roku byłam pasażerką busa na trasie Bielsk Podlaski - Lublin. Ku zdziwieniu pasażerów zamiast normalnego rejsowego autobusu podjechał nie pierwszej nowości bus z nieogarniętym kierowcą, który pierwszy raz od długiego czasu jechał tą trasą. Szczęśliwa znalazłam miejsce siedzące i wzięłam całkiem sporą torbę podróżną pod nogi. Kierowca nie patrząc na to, że nie ma miejsc siedzących brał ludzi również stojących i na trasie do Siemiatycz upychał coraz więcej. W sumie stało może koło 10 osób, część z nich miała duże walizki i torby. W Siemiatyczach część osób wysiadła ale to nie poprawiło komfortu jazdy, bo zaczął brać kolejnych ludzi na stojąco. Tu pomyślałam sobie, że jak mam jeszcze jechać 4 godziny w takim ścisku z torbą pod nogami, o którą każdy się zaczepia i ją depcze, przełożę ją do bagażnika z tyłu busa. Oczywiście zapytałam uprzejmego kierowcę czy mogę tam włożyć na co wyraził zgodę. Mając ciut więcej miejsca pod nogami z ulgą ruszyłam dalej. Komfort jazdy w busie nie poprawił się, bo w dalszym ciągu mnóstwo osób stało, do tego wymiotujące dziecko przy ponad 30 stopniach... Zaradny kierowca miał CB radio i jak słyszał, że stoi ITD kazał ludziom kucać i chować się :) Podróż przebiegała bez większych przygód i atrakcji. W Białej Podlaskiej mieliśmy 30 min przerwy, z ulgą wysiadłam z zatłoczonego busa i oddałam się relaksowi na świeżym powietrzu. W tym czasie nie kontrolowałam busa i tego co się wokół niego dzieje, w przekonaniu, że robi to kierowca. Po przerwie udaliśmy się w dalszą podróż prosto do Lublina. Tam wysiadłam jako jedna z pierwszych, udałam się do bagażnika bo miałam mało czasu na przesiadkę i okazało się, że nie ma mojej torby! Zgłosiłam to kierowcy, ten uczynnie rozłożył ręce i powiedział "Zdarza się, ja nie ponoszę odpowiedzialności". Po dłuższej wymianie zdań, której nie będę przytaczać łaskawie dał mi numer swojego telefonu, podał dane osobowe i kto jego zatrudnił i rozstaliśmy się. Ja udałam się w dalszą podróż. Zgłoszenie na Policji oczywiście złożyłam. Z tego co wiem szacowne organy ścigania już miesiąc przerzucają się moimi zeznaniami i zabezpieczonym materiałem z monitoringu w Białej Podlaskiej (chyba tam ktoś zwinął moi torbę), nie uznając się wlaściwą jednostką do rozpatrywania mojej sprawy. Napisałam też pismo do przewoźnika z żądaniem wypłaty pieniędzy za utracone rzeczy. Opisałam co miałam w torbie, podając realną wartość skradzionych przedmiotów, przytaczając przepisy prawa i powołując wyroki sądowe w podobnych sprawach. Po 2 tyg dostała odpowiedź od pełnomocnika PKS Radzyń Podlaski, który tak jak sądziłam nie uznaje swojej winy i w sposób kulturalny radzi mi zapomnieć o jakichkolwiek pieniądzach. Najbardziej zdziwiło mnie jednak stwierdzenie, że bus nie ma bagażnika, a miejsce pomiędzy tylnym siedzeniem a drzwiami nim nie jest, choć każdy zawsze myśli, że to jest miejsce do składania bagaży. W taki oto sposób zaczęłam swój urlop, ze stratą ponad 3 000 zł, za które nikt nie ponosi odpowiedzialności tylko ja sama.
Czy warto się sądzić? Zna ktoś podobne sprawy?