Temat: Organizacja czasu pracy freelancera
Dariusz Rorat:
Katarzyna Półtoraczyk:
Zgadzam się w pełni, że gdy skumuluje się kilka projektów naraz (a one jakoś tak lubią się kumulować :)), pracuje się po 12-15 godzin dziennie. Natomiast nie robię sobie przestojów nawet, gdy nie mam pracy. Nastawiam budzik rano i przeznaczam na pracę co najmniej kilka godzin, bo przecież zawsze można coś przeczytać, usprawnić, lub chociaż popracować nad swoją własną reklamą i kolejnymi zleceniami...
A czy to aby napewno dobry pomysł łapać tak dużo zleceń? Praca 12 - 15 h dziennie jest bardzo męcząca. Ja nigdy nie pracowałem dłużej niż 8h dziennie, najczęściej od 8 do 16. Tylko że ja nie zajmowałem się wykonywaniem zleceń "na wczoraj" czy też z jakimś krótkim czasem wykonania, miałem duży projekt programistyczny.
Tu nie chodzi o to, że biorąc tyle zleceń można zarobić nie wiadomo jakie pieniądze. Po prostu przyjdzie taki moment, że organizm tego nie wytrzyma, freelancer się rozchoruje itd. Wbrew pozorom praca przed komputerem jest bardzo męcząca. Czy warto pracować tyle godzin dziennie?
A co masz zrobić jak potem są przestoje? To nie jest tak, że pracujesz non-stop po 12-15 godzin, bez przesady.
Masz zadanie i je robisz, a potem masz kilka dni wolnego. I od nowa.
No chyba, że projekt nachodzi na projekt, to już wtedy zaczyna się robić średnio przyjemnie czasowo i myślałabym w takiej sytuacji o zatrudnieniu kogoś do pomocy, bo nie da się długo pociągnąć pracując ciągle 12-15 godzin.
Nie wiem jak jest w Twojej branży, ale w mojej tak było, albo nic/mało albo dużo i wszystko na wczoraj (jeśli z raportami). I albo się na to godzisz i zarabiasz jakieś pieniądze i masz je na jakiś czas albo weźmie to natychmiast ktoś inny, bo chętnych wielu.
12 godzin to jeszcze ok, można tak pracować jakiś czas, nawet kilka miesięcy (choć już organizacja życia domowego jest ciężka), ale po 15 godzin? - tak się długo nie da, bo już nie ma szansy zrobienia samemu czegokolwiek w takiej sytuacji w domu (trzeba mieć kogoś choćby do zakupów, obiadów, sprzątania), a organizm też po kilku dniach zaczyna się buntować (jeśli jest ciągła praca przy komputerze). No i co to za przyjemność z życia? Kiedy czas dla rodziny, siebie, dla znajomych?
A w pracy ile razy siedziałeś po 10-12 godzin, jeśli była taka potrzeba? (jeśli pracowałeś kiedykolwiek na etacie), ile z tego czasu zmarnowałeś na jakieś głupoty, jeśli praca nie była zadaniowa?
Pracując jako freelancer po 12-15 godzin nie marnujesz czasu, robisz wszystko jak najszybciej się da, żeby potem mieć czas dla siebie/rodziny. Masz zadanie, robisz je i już, a potem kolejne.
Beata B. edytował(a) ten post dnia 02.08.11 o godzinie 15:06