Temat: Myślenie o pracy też jest pracą
Juliusz Bolek:
Myślenie o pracy też jest pracą,
oczywiście nie chodzi mi o takie myślenie
"najwyższy czas wziąć się do roboty"
tylko o myślenie konceptualne
gdyby nie konkretne zlecenie
nie zaprzątalibyśmy sobie głowy
pewnymi myślami
tylko jak wycenić ten czas pracy?
Myślę, ze jest to niewymierne...
Wytłumaczę...
Czasami mówię, ze spędziłam nad jednym projektem 3 msc., gdy tymczasem powstał w ciągu jednej nocy!!! Ale przez 3 msc. przygotowywałam się do niego, myślałam, szukałam, dawałam mu dojrzewac w sobie, by potem nie popełnić najmniejszego błędu i w strzelić się w dziesiątkę... Niewiele osób to rozumie. nieraz pytają się w pracy: 'masz coś już dla tego czy tamtego', a gdy odpowiadam: 'już mi się coś szkicuje' (w myślach dodaję 'w głowie'), wpadają w panikę, bo terminy, bo coś tam...A ja potrzebuję tego czasu, by dotrzeć do najlepszego rozwiązania...
I generalnie, można by było zastosować wynagrosdzenie za godziny, w sensie: siadasz przy biurku i rozmyślasz... Ale to sa tak luźne skojarzenia, że nie jestem nawet czasami w stanie powiedzieć, kiedy i w jakich sytuacjach myślę o pracy... Poza tym, czasami sąprojekty, nad którymi rozmyślam 3 msc, a czasami, bardziej skomplikowane, na które mam pomysł od razu... Dlatego najuczciwiej jest wycenić pracę wykonaną, a nie samo dochodzenie do koncepcji, bo przeciez to nie wina klienta, ze czasami kreatywność mi szwankuje ;)