Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Korzyści dla kierowców

Moim zdaniem najgorsze, co można zrobić w dyskusji o ograniczeniu nadmiernej motoryzacji, to wywołać wojnę z kierowcami. Prawie każdy z nas ma samochód i prawo jazdy i rzecz nie w tym, by z auta całkowicie rezygnować, tylko by stworzyć takie warunki, by korzystanie z alternatywnych form transportu było: tańsze, szybsze, wygodniejsze i przyjemniejsze.

A kto na tym najbardziej skorzysta? Paradoksalnie właśnie kierowcy: bo będzie luźniej na drogach, a więc będzie można szybciej i bezpieczniej jeździć. Mniej TIRów na drogach (przeniesienie transportu towarów na rzeki i koleje) to także mniejsze zniszczenia nawierzchni. Tak właśnie trzeba podejść do tego tematu.

Również wspieranie ruchu pieszego jest korzystne dla kierowców, bo zwiększa bezpieczeństwo i komfort jazdy. Mam na myśli budowanie chodników i ciągów pieszo-rowerowych. To u nas zmora, że o pieszych się zapomina i ludzie są zmuszeni chodzić poboczem drogi. Standardem powinno być, że jak się buduje lub modernizuje drogę, to obok (niekoniecznie przy samej drodze, często lepiej w pewnym oddaleniu) powinno się stworzyć ciąg pieszo-rowerowy. Tak się robi m. in. w Austrii, gdzie piesi nie muszą chodzić poboczem, by dostać się pieszo z wioski A do wioski B. A chyba każdy kierowca wie, jaki to stres jak znienacka pojawi się na drodze pieszy, zwłaszcza po zmroku bez oświetlenia i w czarnej kurtce.

Jest tylko jeden problem - system transportowy jest sfiskalizowany i nastawiony na czerpanie korzyści z ruchu samochodowego. Pieszego czy rowerzysty nie da się obłożyć podatkiem, podobnie jak osoby podróżującej koleją, statkiem czy samolotem. I tu pojawia się błędne koło: kierowcy płacą podatki, opłaty, parapodatki i mandaty, pieniądze trafiają do budżetu, z niego środki nie idą na kolej i transport rzeczny tylko na drogi, pojawia się więcej aut, drogi ulegają zniszczeniu/zakorkowaniu -> trzeba budować nowe drogi i prowadzić ciągłe remonty -> znowu wszystko się zakorkuje i tak w kółko.