Temat: Wizualizacja rozpoczęcia konsumpcji stanu minimalnego
Dominik Szwab:
zmieniac pracę co średnio 2 lata, jedyna róznica w twoima moim pojmowaniu jest taka że ty widzisz pracownika jako cżłowieka od roboty a ja w nim znajduje to w czym jest najlepszy i wykorzystuje to. Tu musisz zatrudniać innych pracownikow na odpowienie miejsca ,a ja ich znajduję z istniejącej kadry, ty wprowadzasz do firmy proces nieuchronnych zmian mówiący zmień się albo wylecisz,
...
Ale ktoś Ci bzdur naopowiadał, albo miałeś do czynienia z zagranicznymi firmami consultingowymi, które tak właśnie robią. Prawdę mówiąc większość naszych sugestii jest dla pracowników linowych oczywista, większość z nich mówi, że tak właśnie należało prowadzić biznes. Tylko góra tego nie widziała. Po co zwalniać ludzi, którzy wiedzą jak pracować i co mają robić, jeśli Ty (nie mówię osobiście o Tobie, tylko o kadrze zarządzającej) stwarza problemy. Z naszych doświadczeń wynika, że najczęstszym problemem jest brak komunikacji to znaczy pracownicy liniowi wiedzą co im przeszkadza w wydajnej pracy, tylko boją się to zakomunikować a kadra boi się zmian, bo jest przekonana, że pracownicy liniowi będą je sabotować. Oczywiście w każdej restrukturyzacji trochę osób musi wypaść. Ale wierz mi ze zwalnianych pracownikó w 80% zadowoleni są wszyscy (kadra bo widziała że się opierdalali, ale stanowiska były potrzebne, liniowi, bo widzieli że opierdalacze zarabiają niewiele mniej niż oni a pracują znacznie mniej
Ja wychowuje swoich pracowników i jeśli któregoś z nich muszę zwolnić to robie to z konieczności , a nie z prostego rachunku ekonimicznego.
wierz mi, że zwolnienie pracownika z 20 letnim stażem to dla firmy strata, której nie odrobi 3 studentów za tą samą kwotę przez 5 lat. I to jest konkretna wartość dla firmy, więc zwalnianie ludzi tylko dlatego, że są starzy to znów pomysł jakiś bankowych doradców lub likwidatorów.
Wybacz, "twoi" ludzie zostaną po godzinach za +50% stawki, moi za zwykłą stawkę bo wiedzą że dobro firmy równa się ich dobru.
moi ludzie pracują tyle czasu, ile to wynika z kontraktu. jeśli pracują dłużej to znaczy, że sobie nie radzą. nie za bardzo rozumiem dlaczego klient ma płacić za to, że pracownik doradcy sobie nie radzi
Wiem że twój biznes ma realne szanse do działania, lecz nie tam gdzie ja zarządzam.
Jak powiedziałem jest kilka procent magazynów, które są zarządzane perfekcyjnie. Możliwe, że Twój do takich należy. Wspaniale. Ale jeśli tak to emigruj stamtąd do następnej firmy, żeby kolejną firmę usprawnić. Natomiast jeśli robisz to z powodów ambicjonalnych to przykro mi bardzo, ale Twoja kariera jest skończona. Ktoś w końcu Cię nakryje na tym, że miałeś świadomość, że potrzebowałeś pomocy i wstydziłeś się o to poprosić. A takie informacje rozchodzą się lotem błyskawicy.
btw. jestem ciekawy czy gdy zrealizujesz reorganizacje ograniczającą stan osobowy masz na tyle odwagi aby samemu rozwiązywać umowy...
Rzadko do tego dochodzi, właśnie ze względu na podejście, które prezentujesz, to znaczy firmy zgłaszają się do nas nie wtedy, gdy mogą kogoś zwolnić, ale wtedy, gdy mogłyby wziąć kolejny kontrakt a nie wyrabiają, czyli po optymalizacji na jeden projekt przypada mniej osób, ale projektów jest więcej. Co do spojrzenia w oczy obibokowi - nie mam absolutnych oporów - nie za bardzo rozumiem dlaczego mam się wstydzić, że wywalam z pracy obiboka. Natomiast zdarzało mi się, że wręczałem wypowiedzenia wartościowym pracownikom - przykry moment, ale ktoś musi przez to przejść. Z reguły firmy consultingowe tego nie robią, choć jak powiedziałem czasami to robię. Z długiej perspektywy tylko raz spotkałem człowieka, który miał o to żal do mnie. Większość jest zadowolona, że lepiej ułożyła sobie życie (oczywiście mówimy o kilkunastu przypadkach osób, które były wartościowe i spotkałem je jakiś czas po zwolnieniu - np w nowej firmie którą audytujemy).
Generalnie mam wrażenie, że źle postrzegasz firmy konsultingowe