Temat: "Dusza człowiek" wspomnienia Waldemara Chylińskiego


Zawsze był niedaleko. Wystarczyło zadzwonić , by się spotkać. Pomocny, życzliwy, bardzo przyjacielski. Dusza człowiek. Bez niego nie udawały się żadne większe przyjęcia, czy spotkanie. Był niezgłębioną skarbnicą anegdot, powiedzonek i kawałów. Zazdrościłem mu pamięci do tych wszystkich historyjek. Podziwiałem jego nieskończone poczucie humoru. Był bezkonkurencyjną dusza towarzystwa - Zbyszek Gach.
Poznałem Zbyszka w 1974 roku. Wraz z nim, Adzikiem Zawistowskim, Anią Ja siak, Kasią Korczak, Markiem Ryczkowskim, Dorotą Abramowicz, Moniką Malesą , Ewą Jurkowską i innymi, współtworzyłem wtedy Dziennik Akademicki, dodatek do Dziennika Bałtyckiego. [...] Piękne i twórcze było to towarzystwo. Redakcja mieściła się na parterze Żaka, w pokojach po lewej od wejścia. Teraz urzęduje tam Rada Miasta i Prezydent.

Większość ludzi z tego towarzystwa, tak jak Zbyszek, zostało dziennikarzami. Później na kilka lat straciłem z Gaszkiem kontakt, ale gdy znowu osiadłem w Trójmieście i zacząłem chodzić starymi ścieżkami, okazało się, że Zbyszek jest wszędzie. I dzięki za wszystko Bogu, bo bez niego Trójmiasto nie miałby dla mnie tego smaku, który ma.
Zbyszek był nie tylko dziennikarzem, ale też pisarzem. W 1980 roku włączył się mocno w działalność na rzecz Solidarności. W 1981 został internowany. Głośno było o jego książce wydanej w podziemiu w roku 1984, którą napisał jako Marcin Moskit wraz z Mariuszem Wilkiem i Maciejem Łopińskim. Praca nosiła tytuł “Konspira. Rzecz o podziemnej Solidarności. Wydał także zabawny zbiór humoresek “Kwaśna bomboniera”, książkę o Lechu Wałęsie “Antybohater” i wiele innych. Wraz z Donaldem Tuskiem, Grzegorzem Fortuną i Wojciechem Dudą opracowywał albumy z serii “Był sobie Gdańsk”.
Kiedyś na spotkanie u Krysi Reichel w Smołdzińskim Lesie Zbyszek przywiózł swoją, dopiero co wydaną książkę traktującą o piwie.
Kiedy kilka lat temu Asia odnalazła a siostra, której Asia nigdy nie znała, Zbyszek tak się zafascynował tą historią , że poświęcił jej kilka szpalt w jednej z gdańskich gazet. Co myśmy się potem naodbierali telefonów. Znajomi pamiętają też Zbyszka, jako piękny głos w chórze Akademii Medycznej. Ja mile wspominam Zbyszkowe przyśpiewki i piosenki śpiewane u Karolów. Były cudne.
Cudnie było też, gdy dwa lata temu spotkaliśmy się znowu u Krysi Reichel. Krysia zaprosił a nas na koncert Grażyny Auguścik, która zjechała a do jej domu. W oczekiwaniu na występ siedzieliśmy przed pensjonatem Krysi popijając piwko.

Spotykaliśmy się potem jeszcze wiele razy. Ostatni raz, niestety, spotkaliśmy się trzy miesiące temu u Maciejewskich, na imieninach Basi i urodzinach Karola. Zbyszek, jak mi się zdawało, był w doskonałej formie. Bawił towarzystwo przez cały wieczór. Kto by wtedy pomyślał.
Mówią , że dusza nie umiera, więc ktoś , o kim się zawsze mówiło - dusza człowiek i kto zawsze był duszą towarzystwa, nie mógł tak po prostu sobie umrzeć . Odszedł , ale na pewno się jeszcze spotkamy.
Dziękuję Ci Zbyszku za to, że tak pięknie tutaj byłeś . Do zobaczenia tam.

http://waldemarchylinski.pl/