Temat: Milosc bezwarunkowa
Alfie Kohn należy do tych badaczy (myślicieli), którzy robią karierę na uproszczeniach, które dzięki temu stają się medialne. Jego największe odkrycie polegało na tym, że nagradzając ludzi możemy ich de facto karać. Generalnie jest on przeciwnikiem używania metody kija i marchewki.
Jeśli chodzi o ten artykuł, znów próbuje zrobić szum medialny przez uogólnienie miłości i bezwarunkowej akceptacji dziecka.
Nie wiem na ile zgodzą się ze mną inni na tej grupie, ale w moim mniemaniu i powtarzają to psychologowie - czym innym jest miłość i akceptacja osoby, a czymś innym akceptacja czyjegoś zachowania.
Problem polega na tym, że ludzie odbierają brak akceptacji ich zachowania jako atak na nich samych, bo jest naturalne, że jakoś utożsamiają się z tym jak się zachowują.
Co powinni zrobić rodzice? Jedni, których potępia Kohn, powiedzą trzymać się zasad i wartości, aby je wpoić dziecku.
Kohn by zapewne argumentował i tłumaczył.
A ja myślę, że tutaj nie ma reguły. Dlatego wychowanie jest tak trudne, że nie da się stosować prostych, medialnie atrakcyjnych zasad.
Jak jakieś nasze małe dziecko wybiegło na ulicę to dostawało klapsa w tyłek i dzięki temu wypadkowość w naszej dużej rodzinie jest bardzo mała. Ale by mi do głowy nie przyszło, żeby tak samo zachować się z powodu złej oceny w szkole lub sytuacji, gdzie spokojnie można się zastanowić co zrobić.
Niekaranie jest bzdurą. Kara to jest przyzwyczajenie dzieci do myślenia konsekwencjami swoich czynów, dobre zachowanie nie jest warunkiem miłości, ale warunkiem społecznej skuteczności, brania odpowiedzialności za swoje czyny, itd. Natomiast rodzice udowadniają latami swoja miłość i troskę, wtedy kiedy dziecko potrzebuje pomocy, kiedy jest chore, kiedy dokonują życiowych wyborów ze względu na nie. I na prawdę dzieci to czują czy są ważne czy nie, czy są kochane czy nie.
U nas dzieci za wpadkę bardzo często słyszą - po pierwsze co naprawdę zrobiły (uświadamiamy co się stało), a potem "wymyśl jaką powinieneś w tej sytuacji ponieść karę" (czytaj konsekwencje).
I zwykle kary te są surowsze od tych, które my byśmy wymyślili.
Ale nie śmiałbym podać żadnej uniwersalnej reguły. Sorry. Wychowanie jest sztuką, nie rzemiosłem, tak jakby chciał tego Kohn.
Ryszard Stocki edytował(a) ten post dnia 17.09.09 o godzinie 10:18