Temat: W brytyjskich zerówkach bohaterowie są homoseksualistami
Już w okresie „błędów i wypaczeń” kultu jednostki Stalina, a z nieco mniejszym hałasem w „epoce zastoju” Breżniewa ludzie radzieccy pokazywali całemu światu akwaria, w których miało się wykluć życie z aminokwasów, przekształcających się samorzutnie w białka. Głosili też, że już wkrótce małpy człekokształtne nauczą się mówić, co dowiedzie wszystkim niedowiarkom, że mamy z nimi wspólnego przodka. Od tych czasów minęło ponad pół wieku, a ani jedno, ani drugie się nie wydarzyło.
Podane tu przykłady świadczą o tym, że hipoteza ewolucji ma wyraźnie określony ładunek światopoglądowy. Skoro wszystko powstało samo z siebie, to Boga niet, albo jak kto woli God not exist. Dowodzi tego historia XX wieku. W latach dwudziestych, gdy szalał „naukowy materializm” i prawosławnym palono ikony, a popów wykańczano w obozach koncentracyjnych, w Ameryce, Szwecji i Niemczech doszły do głosu podobne prądy, wprowadzając m. in. obowiązek nauczania darwninizmu w szkołach.
Promowanie homoseksualizmu (zaznaczam, że nie jestem zwolennikiem przegięcia pały w drugą stronę czyli urządzania na tych ludzi polowań z nagonką – na pewne rzeczy tak czy owak nie ma rady; kto jest bez grzechu, ten niech pierwszy... itd..) to wmuszanie określonego sposobu życia czyli dalszy ciąg walki z religią. Oczywiście w imię „nowego wspaniałego świata” jak z powieści Huxleya (jesteśmy w końcu w grupie literackiej, więc ten skrót myślowy powinien być zrozumiały).
Żaden samodzielnie myślący człowiek nie powinien się zgodzić na niedowołalność i całkowitą pewność twierdzeń akademickiej nauki. Albo wolność poglądów albo ich nieodwołalność. Nie można zjeść bułki, a jednocześnie zachować ją na później.
Już słuchacz porządnego kursu filozofii dowiaduje się, że wyniki badań naukowych są zależne od przyjętej metody. Ta zaś wynika z filozofii danego badacza. Filozofia jest uzależniona od światopoglądu, a światopogląd stanowi wypadkową wierzeń, upodobań i interesów wyznającej go jednostki.
Myślę, że ludzie nie pozbawieni wyostrzonej inteligencji dalsze wnioski są w stanie wyciągnąć sami. Ja podam tylko jeden: przed nieodwołalnością i jedynosłusznością jakichkolwiek kapłanów trzeba się bronić rękami i nogami, bo inaczej pewnego dnia każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji jak Galileusz!