Temat: Alarm zza księgarskiej lady

Księgarze coraz częściej i głośniej narzekają na pogarszające się warunki na rynku. „W całym województwie w 1990 roku było 98 księgarń Domu Książki, dziś jest ich pięciokrotnie mniej. Próbowaliśmy zainteresować naszymi problemami parlamentarzystów, pisaliśmy petycje do różnych instytucji i ministerstw. Bez echa...” - mówi "Gazecie Lubuskiej" Tadeusz Taborowski z Międzyrzecza. Zdaniem protestujących, kłopoty małych księgarni wynikają nie tylko ze spadku czytelnictwa, ale również ze względu na wzrost sprzedaży wysyłkowej, rozwój księgarń internetowych oraz konkurencji z dużymi sieciami handlowymi. Jednym z głównych problemów małych placówek jest obecnie szeroki kolportaż zwłaszcza podręczników szkolnych – dzięki sprzedaży w „sezonie” większość z nich jest w stanie przetrwać cały rok. Podręczniki sprzedają bezpośrednio wydawcy szkoły, nauczyciele, rady rodziców. Według informacji „Gazety Lubskiej” wartość rynku podręcznikowego sięga 1,5 mld zł, z czego szara strefa szacowana jest na 300 mln zł. Nie wszyscy przestrzegają zakazu handlu w szkołach, który wydało kuratorium oświaty. Księgarze zapowiadają, że o wykrytych przypadkach takiego łamania prawa będą zawiadamiać prokuraturę.
„Powstają też na miesiąc firmy, które szkołom sprzedają książki na nagrody. A potem znikają i szukaj wiatru w polu. To kolejny problem małych księgarni – twierdzi Tadeusz Taborowski.
pw źródło: "Gazeta Lubuska"