Temat: Kto był w Tybecie w przeciągu ostatniego roku? -...
Witajcie,
Właśnie wróciliśmy z miesięcznego pobytu w Tybecie, chcieliśmy więc podzielić się z Wami informacjami, które mam nadzieję przydadzą się wszystkim, wybierającym się tam w niedługiej przyszłości. Wybaczcie, że tyle to trwało, musiałam sama rozeznać się we wszystkim i podliczyć ile to wszystko naprawdę wyszło.
Jeśli chodzi o sytuację to wojska cały czas jest dość sporo choć jak wyjeżdżaliśmy z Lhasy zaczynał się już sezon więc wojsko starało się za bardzo nie rzucać w oczy.
Nie wygląda to nalepiej. Myślę, że to pod pewnymi względami ostatni moment.
Jeszcze kilka lat i na Kailaś będzie można wjechać kolejką, już buduje się lotnisko, nie chcę wyobrażać sobie co się stanie jak na lotnisku w Ali lądować będzie 10 samolotów dziennie, każdy z setką chińskich turustów na pokładzie :( Tybet zadziwił i zauroczył pięknem, nigdzie wcześniej nie spotkałam się z taką życzliwością ludzi, choć pod tym względem Birma mocno depcze po piętach.
To zdecydowanie najlepszy miesiąc w moim życiu:)
Czas: 27 maja-22 czerwca
Trasa: Lhasa-Samye-Tsetang-Gjance-Szigace-Saga-Paryang-Darchen-kora wokół góry Kailaś-Menshi-Tsaparang-Tsata-Menshi-Lake Manasarowar-Saga-Szigace-Nam Tso-Lhasa.
Ilość osób: 2
Przeloty:
Warszawa-Amsterdam-Chengdu-Amsterdam-Warszawa
Chengdu-Lhasa-Chengdu (460 USD)
Głównym celem naszej podróży była góra Kailaś oraz legendarne Królestwo Guge w dalekim wschodni Tybecie. Udało nam się tam dotrzeć dzięki wspaniałemu kierowcy oraz świetnemu przewodnikowi. Droga tam zajęła nam 5 dni do wyjazdu z Lhasy.
Formalności: Niezbędna była wiza chińska (220 PLN) oraz zdobycie niezbędnych permitów.
Obecność w Lhasie wymaga jedynie Tourist Travel Permit (200 RMB). My wybieraliśmy się na zachód więc potrzebne były jeszcze: Alien Travel Permit, Military Border Permit oraz Public Security Bureau Permit. Koszt wszystkich wyniósł ok. 500 RMB (kurs RMB do USD=6,74).
Obecnie niemożliwe jest podróżowanie po Tybecie samodzielnie, nie wolno m.in. poruszać się dalekobieżnymi autobusami. Niezbędne jest więc zdobycie permitów. Permit można uzyskać za pośrednictwem jednej z wielu agencji w Lhasie czy na terenie Chin.
My skorzystaliśmy z usług niewielkiej tybetańskiej agencji. Permit odebraliśmy na lotnisku w Chengdu, był niezbędny aby wsiąść na samolot lecący do Lhasy. Prawdopodobnie podobnie jest z biletami kolejowymi, tzreba mieć permit aby kupić bilet i potem do niego wsiąść. Już może nie wystarczyć przygodny Chińczyk, który kupi nam bilet, teraz to już raczej nie przejdzie.
Z agencją Tibet Namchen dogadaliśmy się również w kwestii wynajmu jeepa (jedyny sposób aby dostać się na zachód, drogi są fatalne, autobusy tam nie dojeżdżają a poza tym jako turystom nie wolno nam było z nich korzystać).
Dołączył do nas również obowiązkowy przewodnik. Bez przewodnika można poruszać się w zasadzie tylko w Lhasie i okolicach, wszędzie poza Lhasą sprawdzali nam papiery niemal codziennie, w hotelach, kasach biletowych (!!!), na drogowych punktach kontrolnych.
Drogi: asfalt widzieliśmy jedynie w Lhasie i okolicach, super jest droga do Szigace ale zaraz za Szigace asfalt znika, pokonywalismy dziennie ok. 300 km po szutrowych, piaskowych drogach, były odcinki (Lhatse-Sangsang) kiedy pokonywaliśmy 100 km w 6 godzin. Trzeba się z tym liczyć i nie przeładować programu. Standardowe są też awarie samochodów, nam zdarzyła się z poważnych na szczęście tylko jedna.
Koszty:
Przewodnik: 150-200 RMB dziennie w zależności od jego doświadczenia bo przewodnik to czasem też kucharz, kierowca w jednym, taki człowiek orkiestra. W trakcie podróży spotkaliśmy tylko jeden przypadek, kiedy kierowca był równocześnie przewodnikiem.
Samochód z kierowcą: 13 000 RMB za całą trasę Lhasa-Kailaś-Guge-Manasarowar-Lhasa, my w cenie mieliśmy również transport po Lhasie.
Bilety wejściowe:
Potala 100,Jokhang 85, Norbulingka 60, Ramoche 40, Ganden 90, Sera 50, Drepung 50, Samye 40, Yumbulhakang 70, Gjance fort 30, Gjance Kumbum 40, Szigace Tashilhunpo 55, Szigace Pałac Letni 30, Kailas, Manasarowar (jeden bilet do scenic spot) 200, Guge Kingdom 106, Toling 50, Nam Tso 80, Tsurpu 80.
Ceny podałam w RMB za osobę. Razem wyniosły 1256 RMB (186 USD) na osobę.
Do Potali trzeba się umówić dzień wcześniej, Jokhang po 12:00 zamykają i otwierają dla grup turystycznych, większość kaplic jest już wtedy zamknięta, trzeba tam pójść przez 12:00 aby poczuć niesamowity klimat miejsca.
Noclegi: Podaję nasze ceny, staraliśmy się szukać zawsze najtańszego noclegu (z reguły było to 40 RMB za łóżko w pokoju zbiorowym) ale czasami pozwalaliśmy sobie na odrobinę luksusu i od czasu do czasu na ciepły prysznic, czasami największym luksusem była w ogóle obecność H2O w pobliżu.
Lhasa, hotel Oh Dan 150 za pokój
Samye, GH przy klasztorze 60 za łóżko
Gjance, hotel 150 za pokój
Szigace, hotel 150 za pokój
Saga, dorm 40 za łóżko
Parang, dorm 40 za łóżko
Darchen, dorm 60 za łóżko
Kora 1 noc, nocleg w budynku przy klasztorze, dorm 50 za łóżko
Kora 2 noc, nocleg w obozowisku przy klasztorze, dorm 40 za łóżko
Menshi, dorm 40 za łóżko
Tsaparang, dorm 40 za łóżko
Manasarowar, dorm 50 za łóżko
Nam tso, dorm 50 za łóżko
Średni koszt noclegów wyszedł nas 8 USD na osobę dziennie.
Jedzenie: śniadania mieliśmy wykupione tylko w hotelu w Lhasie. Poza tym żywiliśmy się sami, kupując rano chlebek tybetański, momo, baozi albo chińskie mantou.
Średni koszt 1 USD na osobę.
Dużo czasu spędzaliśmy w drodze (było, że jechaliśmy 10 h non stop) więc często po śniadaniu jedliśmy tylko kolację, z reguły w jakiejś przydrożnej knajpce, w większych miastach korzystaliśmy ze sprawdzonych adresów Lonely Planet, było przepysznie.
Średni koszt jedzenia wyszedł nas 6 USD na osobę dziennie.
!!!W rzeczywistości wyszłoby pewnie mniej na osobę ale przyjęliśmy, że na kolację czy lunch zapraszamy zawsze kierowcę i przewodnika. Za jedzenie płaci się tam grosze a było przez to bardzo miło!!!
Prowiant: Nic nie braliśmy z Polski, tylko kawę, herbatę i batony, które potem i tak rozdawaliśmy. Przed wyruszeniem w trasę na zachód zaopatrzyliśmy się w Lhasie w wodę, zupki chińskie, czekoladę, ciastka, chleb tybetański i żyliśmy na tym przez kolejne 2 tygodnie. Okazało się, że prowiant się przydał.
Ubezpieczenie: Wykupiliśmy standardowe ubezpieczenie w Elvia, koszt 256
PLN za 2 pax. Ważne aby ubezpieczenie pokrywało koszty transportu do szpitala i jeśli ktoś wybiera się wyżej ewentualną akcję ratowniczą w górach. Na szczęście nic się nie stało.
Agencja:
My skorzystaliśmy z polecenia znajomego, współpracowaliśmy z dwoma agencjami.
1. Tibet Namchen, osoba kontaktowa Dho Kho, pełen profesjonalizm, dokładność. Dowolnie modyfikowaliśmy naszą trasę omawiając każdy dzień, agencja zorganizowała transport naszych biletów do Chengdu, gdzie je odebraliśmy na lotnisku, wynajęliśmy też jeepa, przewodnika i kierowcę. Mieliśmy ogromne szczęście trafiając na kierowcę Pana Nyimę i naszego przewodnika Norbu. Przewodnik musi być Tybetańczykiem, zastrzeżcie to rozmawiając z agencją. To ludzie tworzą podróż, wrażenia z niej, są więc niezwykle ważni, przy pożegnaniu poryczałam się jak głupia co najlepiej świadczy o cudownym towarzystwie, jakie nam zgotowali. Nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń, nawet zmiany delikatne trasy już w trakcie podróży nie były problemem. Agencję więc mogę Wam szczerze polecić. Sama pracowałam jako przewodnik po Chinach i różnych rzeczy się naoglądałam w wykonaniu przewodników i różnych agencji turystycznych. Ta wypadła na medal.
Mail do nich: info@tibetnamchen.com.
2. Kolega po fachu, przewodnik po Tybecie i jego agencja Tibet Tour Trek. Strona WWW powstała w Polsce jako, że Dawa na brata, który tu mieszka :)
Dawa jest przesympatycznym człowiekiem i wiele nam pomógł, jego agencja organizuje wszystko od permitów po jeepy. Trasa do indywidualnych negocjacji.
Ceny u niego są niższe niż w Tibet Namchen bo agencja jest mniejsza ale poziom usług tak samo dobry.
Namiary:
http://tibetourtrek.com
Mail do niego: dtenzin2000@yahoo.com
Przewodniki książkowe:
Mieliśmy ze sobą LP 2008 oraz Mapping the Tibetan Word, wydawnictwa Kotan, najlepsza książka jaką widziałam, ma świetne mapki i opisy (o wiele lepsze niż LP) choć informacje trochę stare.
To tyle na tę chwilę. Wszystkim, którzy wybierają się w podróż życzenia szerokiej drogi!!!
Jeśli ktoś miałby jakieś konkretniejsze pytania chętnie odpowiem.
Pozdrowienia
Ewa