konto usunięte
Temat: Zmienić pracę... czy nie?
Witam serdecznie!Biję się z myślami i prosiłabym o "rzut oka z boku", może jakieś pomysły lub wsparcie w motywacji do zmiany.
Sytuacja jest taka, że mam obecnie tzw. "dobrą pracę". Bardzo dobrze zarabiam, jestem doceniana, mam różne bonusy typu podróże zagraniczne, samochód służbowy, czy wysokie premię, jestem w bardzo dobrych relacjach zarówno ze swoimi przełożonymi, jak i podwładnymi. Do tego dochodzi jeszcze mega samodzielność i duża decyzyjność, elastyczny czas pracy i możliwość pracy w domu, czy gdziekolwiek indziej, choćby na Rivierze Francuskiej.
Niestety mam jednocześnie bardzo odpowiedzialną pracę i energochłonną. Przede wszystkim jednak nie mam stałego zespołu, dostaję do projektów ludzi "z łapanki" i marne mam szanse na zwiększenie zespołu. Mam bardzo napięte terminy, ogrom pracy i ludzi niezbyt dobrze zorientowanych w tej pracy. Zajmuję się trudnym tematem, do którego wszyscy podchodzą, jak do jeża. Jestem jedyną specjalistką w firmie w tej dziedzinie. W efekcie bardzo dużo pracuję. Praktycznie nie mam życia prywatnego, a pojawiają sie nowe kontrakty (+ zapowiedź, że raczej nie uda się zwiększyć zespołu). Mam juz tego dosyć. Pracuję na okrągło... Cierpi na tym moja rodzina, o hobby praktycznie mogę zapomnieć, bo wiecznie muszę z czegoś rezygnować dla pracy.
Czas to zmienić... Niestety w mojej specjalizacji będzie mi bardzo ciężko znaleźć inną pracę, bo to mały, zamknięty rynek, a ja nie biorę pod uwagę żadnej przeprowadzki (mamy tu cudny dom, dzieci, które chodzą do szkoły, przyjaciół). Wydaje sie, że będę musiała się przebranżowić, co z drugiej strony nie stanowi dla mnie problemów, bo jestem dosyć wszechstronna i potrafię wiele rzeczy robić. Ale raczej małe prawdopodobieństwo, że będę zarabiać tyle, co teraz, czy że będę miała takie warunki (pomijając ogrom pracy), jak teraz...
Pojawiają się więc dwie opcje: znaleźć nową pracę, mniej płatną, ale dającą więcej świętego spokoju i możliwości "pożycia" (jestem na to gotowa), albo... dokonać zmian w swojej obecnej pracy. Sytuacja jest taka, że jeżeli teraz złożę wypowiedzenie, to moja firma będzie miała dosyć poważne problemy (mamy właśnie podpisać kilkumilionowy kontrakt). Mogę więc bardzo dużo dla siebie wynegocjować. Waham się więc, czy się zwolnić (przerwać to w końcu, rzucić w cholerę i się uwolnić), czy jednak zawalczyć o swoje w dotychczasowej firmie. O ile jednak łatwo wyegzekwować podwyżkę, czy nowe stanowisko, to trudno w praktyce wynegocjować mniej pracy (a o mniejszą ilość pracy mi chodzi). Obawiam się, ze będą obiecanki cacanki, a potem znowu jakiś dorywczy człowiek, którego będę musiała prowadzić za rękę, albo ktoś niby na stałe, kto po roku pracy (okupionym moim sporym wysiłkiem, aby go wdrożyć), znowu odejdzie (co już przerabiałam).
Więc jak rzucać, czy walczyć? Jeśli walczyć, to może macie konkretne pomysły, o co, na jakich zasadach, zawalczyć.