Jerzy K.

Jerzy K. Żyję :-)

Temat: No to na rozruch - mały przykład

Aktualny, sprzed kilku dni. Brałem udział w spotkaniu, które w żaden sposób mnie nie dotyczyło - ale moja obecność była wymagana. Spotkanie trwało kilka godzin, dotyczyło spraw lokalnych (polskich)ale byli obecni goście z zagranicy (w tym częściowo telefonicznie). Ich zainteresowanie tematem wyrażało się tym, że przez większość czasu przez wi-fi odpisywali na e-maile.

Spotkanie nie zakończyło się żadną konkluzją, żadnymi konkretami, żadnym planem działania. Ot, dzień jak co dzień w dużej korporacji...

Mam mniej więcej pojęcie ile kosztuje godzina pracy każdej z osób obecnych na tym spotkaniu. Nie pytajcie mnie ile to spotkanie kosztowało...

konto usunięte

Temat: No to na rozruch - mały przykład

Egh ... tak to juz jest ...
natomiast polecam mala gre na takie spotkania: bullshit bingo

http://www.bullshitbingo.net

sprawdza sie rewelacyjnie

m.

--
kazdy ma sowj NNL - http://nnl.pl

konto usunięte

Temat: No to na rozruch - mały przykład

Znane i lubiane ale niestety w wielu korporacjach nie przejdzie :(
A co do takich spotkań to był czas przywyknąć :) jak powiadała babcia Pawlakowa :)
Kinga Anna W.

Kinga Anna W. skuteczny manager i
leader, redaktor
naczelna,
właściciel...

Temat: No to na rozruch - mały przykład

Tyle negatywnych opinii, żartów o korporacjach krąży po necie, że wręcz niepojęte wydaje mi się, że ludzie w nich jeszcze pracują. Właściwie co pracowników trzyma w miejscach grożących godzinami spędzonymi na nikomu niepotrzebnych spotkaniach, uzgadnianiem terminów w outlooku, planowaniem strategicznych działań itp? Powód finansowy? Bezpieczna posadka? (jak już się przebijemy przez parę szklanych sufitów...)
Jak sądzicie?

pozdrawiam,
KInga
Izabela P.

Izabela P. Team Leader

Temat: No to na rozruch - mały przykład

ja pracuje i nie wydaje mi sie zebym miala sie czego wstydzic.
Jerzy K.

Jerzy K. Żyję :-)

Temat: No to na rozruch - mały przykład

Iza, nie we wstydzie rzecz i zakładając tę grupę nie miałem na celu spowodowania, że osoby pracujące w korporacjach mają poczuć się gorsze.

Co trzyma w korporacji? Mogę wymienić kilka powodów:

1. Prestiż, zwłaszcza wobec świata zewnętrznego, na którym największe wrażenie robi nazwa znanego koncernu. Jak w cytacie z "Nie ma róży bez ognia": "Tak, ja pana rozumiem, bo ja pracuję w telewizji" [Lusia]:-)

2. Na wczesnym etapie rozwoju zawodowego: ogromne możliwości nauki, poznawania biznesu, uczenia się od innych, korzystanie z firmowych budżetów szkoleniowych, nawiązywanie kontaktów towarzysko-biznesowych

3. Na późniejszym etapie rozwoju: dobre wynagrodzenie, pakiet benefitów, kontakty międzynarodowe, prestiż.

4. Przy odpowiednim poziomie zindoktrynowania: poczucie, że pracuje się w wyjątkowym miejscu i z wyjątkowymi ludźmi, realizując ważne i wyjątkowe zadania. I że reszta świata jest gorsza.

5. Dla osób ze skłonnościami psychopatycznymi - doskonały teren do uprawiania polityki, wywierania toksycznego wpływu i manipulacji. Nieskończone możliwości tworzenia koalicji i opozycji.

Czy korporacje są złem wcielonym? Nie, nie są. Są miejscem pracy, z wadami, zaletami, niebezpieczeństwami i możliwościami.

Pozdrawiam

<JK>
Tomasz Dębiński

Tomasz Dębiński EMEA Category
Manager Electronics

Temat: No to na rozruch - mały przykład

Jerzy K.:
Co trzyma w korporacji? Mogę wymienić kilka powodów:

1. Prestiż, zwłaszcza wobec świata zewnętrznego, na którym największe wrażenie robi nazwa znanego koncernu. Jak w cytacie z "Nie ma róży bez ognia": "Tak, ja pana rozumiem, bo ja pracuję w telewizji" [Lusia]:-)
To się zgadza.
Chociaż w przypadku mojej pierwszej korporacji, która wcale nie jest aż tak dobrze znana przeciętnemu człowiekowi tak nie było. Miało to z kolei przełożenie na rozmowę z headhunter'ami, przyszłymi pracodawcami oraz (w moim przypadku) dostawcami.

Co do drugiej korporacji, która jest powszechnie znana w Polsce (chociaż nie przez pryzmat swoich core business na świecie) to tak było.
2. Na wczesnym etapie rozwoju zawodowego: ogromne możliwości nauki, poznawania biznesu, uczenia się od innych, korzystanie z firmowych budżetów szkoleniowych, nawiązywanie kontaktów towarzysko-biznesowych
Potwierdzam w przypadku pierwszej, tym bardziej że była to firma stricte produkcyjna i tempo pracy podporządkowane produkcji, która "hulała" 24,5 h na dobę, 400 na 365 dni w roku ;-)
3. Na późniejszym etapie rozwoju: dobre wynagrodzenie, pakiet benefitów, kontakty międzynarodowe, prestiż.
Pierwsze i drugie zależne od levelu stanowiska.
Trzecie to raczej normalne i wręcz nieuniknione.
Czwarte : ???
4. Przy odpowiednim poziomie zindoktrynowania: poczucie, że pracuje się w wyjątkowym miejscu i z wyjątkowymi ludźmi, realizując ważne i wyjątkowe zadania. I że reszta świata jest gorsza.
"Wyjątkowe miejsce, ludzie, ważne zadania" - tak, tym bardziej, że projekty, w których się uczestniczy są międzynarodowe.
Widać to szczególnie w przypadku mojej drugiej korporacji, która ma zestaw własnych wartości i zasad postępowania zawarty w "niebieskiej książeczce".
5. Dla osób ze skłonnościami psychopatycznymi - doskonały teren do uprawiania polityki, wywierania toksycznego wpływu i manipulacji. Nieskończone możliwości tworzenia koalicji i opozycji.
Coś w tym jest ... szczególnie anglosasi, którzy kierują się zasadami "must be done, I don't care" lub "please make it happen" bez względu na to, że Twoje uzasadnienie sprawy mówi coś zupełnie innego.
Czy korporacje są złem wcielonym? Nie, nie są. Są miejscem pracy, z wadami, zaletami, niebezpieczeństwami i możliwościami.
Bardzo dobrze to opisałeś :)Tomasz Dębiński edytował(a) ten post dnia 14.01.10 o godzinie 09:32

konto usunięte

Temat: No to na rozruch - mały przykład

Jerzy K.:

poczucie straconego czasu i wywalonych pieniedzy jakze codzienne, mimo to nie martw sie...zostana uwzglednione w kosztach zmiennych i beneficienci tak czy inaczej wyjda na swoje;) sztuka dla sztuki czasami. osobiscie irytuja mnie takie spotkania ale nie da sie ich unikac, nazwiska waznych "osobistosci" niezaleznie czy cos wnosza musza sie pojawic aby podnies range spotkania / dyskusji

konto usunięte

Temat: No to na rozruch - mały przykład

Tomasz Dębiński:
1. Prestiż, zwłaszcza wobec świata zewnętrznego, na którym największe wrażenie robi nazwa znanego koncernu. Jak w cytacie z "Nie ma róży bez ognia": "Tak, ja pana rozumiem, bo ja pracuję w telewizji" [Lusia]:-)
To się zgadza.
Chociaż w przypadku mojej pierwszej korporacji, która wcale nie jest aż tak dobrze znana przeciętnemu człowiekowi tak nie było. Miało to z kolei przełożenie na rozmowę z headhunter'ami, przyszłymi pracodawcami oraz (w moim przypadku) dostawcami.

Co do drugiej korporacji, która jest powszechnie znana w Polsce (chociaż nie przez pryzmat swoich core business na świecie) to tak było.

potwierdzam, jesli chodzi o headhunter'ow nie musisz nawet wiele tlumaczyc, wazne co masz w CV
2. Na wczesnym etapie rozwoju zawodowego: ogromne możliwości nauki, poznawania biznesu, uczenia się od innych, korzystanie z firmowych budżetów szkoleniowych, nawiązywanie kontaktów towarzysko-biznesowych
Potwierdzam w przypadku pierwszej, tym bardziej że była to firma stricte produkcyjna i tempo pracy podporządkowane produkcji, która "hulała" 24,5 h na dobę, 400 na 365 dni w roku ;-)

owszem, duzy plus z nieograniczonego niemalze budzetu szkoleniowego do tego mozliwosc wymiany doswiadczen zwlaszcza przy pracy nad projektami, nowe metodologie Lean, Six Sigma, outsourcing coz nie kazdy ma mozliwosc tego doswiadczyc
3. Na późniejszym etapie rozwoju: dobre wynagrodzenie, pakiet benefitów, kontakty międzynarodowe, prestiż.
Pierwsze i drugie zależne od levelu stanowiska.
Trzecie to raczej normalne i wręcz nieuniknione.

e tam, i nadal kazdy chce wiecej;) nie taki model auta az smieszne, nie pracowalam w sprzedazy ale na poprzednim stanowisku jako kupiec mialam stycznosc z ludzmi, ktorzy krecili nosem bo wyposarzenie czy model nie taki az smiech mnie ogarnial jakie to wazne
Czwarte : ???
4. Przy odpowiednim poziomie zindoktrynowania: poczucie, że pracuje się w wyjątkowym miejscu i z wyjątkowymi ludźmi, realizując ważne i wyjątkowe zadania. I że reszta świata jest gorsza.
"Wyjątkowe miejsce, ludzie, ważne zadania" - tak, tym bardziej, że projekty, w których się uczestniczy są międzynarodowe.
Widać to szczególnie w przypadku mojej drugiej korporacji, która ma zestaw własnych wartości i zasad postępowania zawarty w "niebieskiej książeczce".

jak by tego nie zwal to dyskryminac ja i Amway'owskie hura, nikt nie jest gorszy tylko dlatego, ze pracuje to czy w innej firmie
5. Dla osób ze skłonnościami psychopatycznymi - doskonały teren do uprawiania polityki, wywierania toksycznego wpływu i manipulacji. Nieskończone możliwości tworzenia koalicji i opozycji.
Coś w tym jest ... szczególnie anglosasi, którzy kierują się zasadami "must be done, I don't care" lub "please make it happen" bez względu na to, że Twoje uzasadnienie sprawy mówi coś zupełnie innego.

zgoda w calej rozciaglosci, tylko trzeba dorosnac i nabyc doswiadczenia aby to dostrzec
Czy korporacje są złem wcielonym? Nie, nie są. Są miejscem pracy, z wadami, zaletami, niebezpieczeństwami i możliwościami.
Bardzo dobrze to opisałeś :)

oczywiscie, ze nie sa...a niby ktore sa? pojde nawet dalej, to swoista spolecznosc i tak jak wszedzie trafiaja sie egzemplarze ideolodzy, praca to wartosc, pracujemy wierzac, ze nasz wklad cos wniesie i czasem tak jest, zalezy jak duzo mamy do powiedzenia i jak silna pozycje mamy.

Podobne tematy


Następna dyskusja:

Polak mały




Wyślij zaproszenie do