Temat: Padłeś ofiarą fałszywego przewoźnika?
Znakomita większość europejskich oddziałów firmy w której pracuje korzysta z przewoźników w oparciu o długoterminową, bezproblemową, atrakcyjną, bezpieczną, przejrzystą współpracę. Zdarzają się oddziały, które ufnie - powierzają swoje frachty "sprawdzonym" spedycjom. I tak awizacja jest na poważną firmę francuską (nomen omen wcześniej w tym wątku podejście "francuskie" stawiane za przykład). Skanu CMRki nie ma bo "nie ma", co to za przewoźnik "no ten na "C" albo na "G", w tak zwanym międzyczasie dostaje 2-3 telefony: "cześć Wojtek, twoje CE wiszą na timocomie za grosze, wziąłbym ale mi się nie opłaca", rozladunek na dzien X a ja czekam sobie spokojnie X+oo gdzie "oo" to nieskończoność. Po jakimś czasie wpada zdyszany kierowiec i nadziera od drzwi: "rozładowywać, przeładowywać, rozplandeczać, zaplandeczać ja mam za godzinę załadunek w Legionowie, Błoniu, Grodzisku, Mszczonowie czy tam gdzie indziej". Żal.
Ja sam odpowiedzialny za wywóz i sprawy operacyjne korzystam ze sprawdzonych rozwiązań. Mam kilku przewoźników, z taborem od >10cbm do <120cbm (w mojej branży objętość a nie podłoga gra rolę) w każdej relacji i rzadko ale to bardzo rzadko zdarza mi się szukać kogoś kto podejmie wyzwanie w mojej specyfikacji:
a. taboru,
b. terminowości,
c. specyfikacji auta,
d. ceny,
e. dostępu do "trackingu",
d. zaufania.
ps. wiadomo w każdej relacji są różne problemy. 75% tego co wysyłam na kołach idzie do EU na zachód, 5% do EU na południe, 5% do EU na północ a reszta poza EU na południe, wschód i do Szwajcarii. Zawsze są problemy ale "wschód", CH, Turcję, Serbie, Czarnogórę mam opanowaną tak z Grecją zawsze mam problem. Każdy fracht to 300k telefonów i myślenie do poduszki.
A ja sobie spokojnie zlecam frachty swoim przewoźnikom, których znam, i którym ufam, z którym mam ciągły kontakt i którzy w problemie nie mają problemu zadzwonić do mnie o 4 czy 6 rano.
I tak opowiedziałem Wam o swojej historii ;-)