Temat: CO DZIŚ JEST WAŻNIEJSZE - KONTAKTY I UKŁADY W POLITYCE...
Joasiu,
Powiem szczerze, że nie wiem którą swoją wypowiedzią dałam podstawy do Twojego twierdzenia, że rekomenduję kogoś bez sprawdzenia i weryfikacji umiejętności w praktyce.
No i tutaj niestety ujawnił się problem świeżo powstałej grupy i osób, które sie jeszcze nie znają. Zapomniałam, że w takim przypadku powinnam raczej wyrażać sie bardzo precyzyjnie i nie stosowac określeń, które w środowisku w którym przebywam na codzień sa inaczej rozumiane, niż mogą to zrozumiec inne osoby.
Postaram się unikac tego na przyszłość.
Więc tak gwoli wyjaśnienia:
"chemia" którą Ty zrozumiałaś jako fakt polubienia kogoś bo nam przypadł do gustu , bo jest ładna/przystojny, bo być może ładnie sie usmiecha nazywam " mieć ten błysk w oku". Chociaz tak naprawdę nie wiem co powoduje, że tak kogoś oceniam. Czasami jest to ktoś kto przez innych oceniany jest jako przeciętna/przeciętny. Nie wiem może to błysk inteligencji?...
"chemia" w moim rozumieniu tak jak chciałam aby była zrozumiana to fakt, że charakter naszego rozmówcy najlepiej pasuje do reszty zespołu. Że jego kompetencje i szybkość rozumienia są na poziomie, który tylko zwiększy efektywność zespołu. Że poglądy tej osoby na sposób poprowadzenia projektu wnosza coś nowego.
I z reguły tą "chemie" oceniam nie na pierwszym spotkaniu z kandydatem. Przed spotkaniem ze mną z reguły przechodzi przez sito tzw "head hunterów" lub testów przeprowadzanych przez nasz dział HR. Przed spotkaniem z kandydatem mam mozliwość zapoznania sie z opisem jego charakteru, umiejętności przygotowanym przez specjalistów z danych dziedzin.
Przywiązuje duże znaczenie do słów "rekomendacja" i to co napisałam " spotkałam... sprawdź może będzie pasował do profilu osoby przez Ciebie poszukiwanej" nie traktuję jako rekomendację. To tylko sugestia aby komuś sie przyjrzeć ale ocena kandydata nalezy do osoby rekrutującej.
Jeżeli używam słowa " rekomenduję / polecam Ci.. ta osobę .." to biore pełną odpowiedzialność za moje słowa. A więc jest to z reguły człowiek, którego umiejętności miałam możliwość zweryfikować albo sama (jeżeli się na tym znam) albo poprzez zasięgnięcie autorytetu z danej dziedziny.
Zgodze się z Tobą, że bazowanie na pierwszym wrażeniu jest bardzo niebezpieczne. Dlatego staram sie zawsze trzymać pewien dystans do pierwszych opinii i z reguły proszę o udział innych osób w spotkaniu z kanddatem aby wyeliminowac niebezpieczeństwo wpływu pierwszego wrażenia. Na dwie osoby nie działa "ta sama chemia". Ale jezeli obie osoby uczestniczące w procesie rekrutacyjnym mają zbliżone opinie to to pierwsze wrażenie może zaważyć na dalszym procesie rekrutacji.
A co do tzw "slizgaczy" - uwierz mi pracując od kilku lat w korporacji miałam okazję spotkać kilku. I tak jak spektakularnie zaczęli tak i spektakularnie skończyli. Wiem jak to boli innych kiedy tacy trafiają do zespołu bo sama to przeżywałam i przezywam dlatego bardzo ostrożnie oceniam kandydatów.
I jeszcze ostrozniej kogoś rekomenduję.
:)