konto usunięte
Temat: TOP KAWAŁY
No to niech będzie dalej na temat:Miał się odbyć towarzyski mecz piłkarski Polska - Brazylia. Brazylijczycy doszli do wniosku, że Polacy to cieniasy i nie ma po co iść na mecz całą drużyną. Po krótkiej dyskusji stwierdzili, że właściwie to wystarczy jeden, podczas gdy reszta pójdzie sobie do baru na piwko.
Ale kto ma iść grać? Nikt nie chciał, każdy wolał na piwko. Nie ma rady, trzeba zagrać w "marynarza". Wypadło na Ronaldinho. Ten, skwaszony, poszedł na mecz, a reszta brazylijskiej reprezentacji udała się do pubu.
W pubie nie było TV, tylko radio, w dodatku grające na tyle cicho, że praktycznie nie było słychać głosu komentatora meczu. Słychać go było tylko wtedy, gdy się darł głośniej niż zwykle.
Po 6 minutach meczu - ryk komentatora: "Bramka! Brawo, Ronaldinho! Brazylia obejmuje prowadzenie 1:0"
Koledzy w pubie wznoszą toast za Ronaldinho, a głos z radia ponownie ginie w szumie barowych rozmów.
Po 15 minutach znowu ryk z radia: "Brawo, Smolarek! Polacy wyrównują na 1:1".
Wśród Brazylijczyków w pubie lekka konsternacja - dobry powód, żeby zamówić kolejne piwko.
Po przepisowych 90 minutach gry - w radio krzyk komentatora: "Koniec! Koniec meczu!! Sensacja - Polska remisuje z Brazylią 1:1"
Brazylijczycy w pubie mocno zdezorientowani, czekają na Ronaldinho, żeby się wytłumaczył z blamażu. Po pół godzinie do pubu wchodzi Ronaldinho i ze spuszczoną głową wystękuje:
"Chłopaki, strasznie was przepraszam. Ale w 10 minucie mnie trochę poniosło - sfaulowałem no i sędzia pokazał czerwoną kartkę..."