Temat: Jak pisać do autora testu?
ostrożnie, ale bez przesady :) no chyba, że przyjmiemy, że "wiadomo kto korzysta z internetu i na jakie strony wchodzi i jakie napoje popija", zmienia się właściwie interakcja człowiek-papier-człowiek na człowiek-maszyna-człowiek, kontrolować należy w tym wyapdku dobór próby, tak aby był reprezentatywny.
Beata poruszyła pewien problem, który mnie czsami spędza sen z oczu: papier-ołówek z obesrwacją, co przy badaniach idiograficznych jest naturalne, przy nomotetycznych natomiast rodzi pewien problem utraty danych.
Nie raz pewnie zdażyło się wam, że obok pytania pojawiały się komentarze dopisane przez badanych, czy właśnie ta obserwacja zachowania - choć z ogólnym wynikiem testowym nie powinna mieć wiele wspólnego, to stanowi ciekawy punkt do wytworzenia kolejnych hipotez.
Do czego zmierzam - statystyka narzuca na nas dobór próby odpowiedniej wielkości, dla nas jeden człowiek wypełniający ankietę to "kropla" w morzu reprezentatywności, natomiast dla człowieka akt udziału w badaniach jest (czasami) niezmiernie ważny ale wynikiem jego trudu będzie co najwyżej korelacja, albo krzywa regresji ... i w sumie z tych rozważań nie wynikałby żaden wniosek istotny dla badań w psychologii, gdyby nie możliwość uzyskania większej ilości danych poprzez wykorzystanie sytuacji badawczej do weryfikacji innych niż badane przez test hipotez.
Pytanie, które mnie gnębi brzmi "Czy można w badaniach nomotetycznych przenieść narzędzia pozwalające na uzyskanie większej ilości informacji z badań idiograficznych, bez straty dla trafności i rzetelności naszego badania?" interpretacja intuicyjna, tak popularna przy diagnozie w szczególności przy zastosowaniu testów projekcyjnych, nie przystoi badaniom naukowym, ale jednocześnie informacje uzyskiwane w ten sposób zasługują na bliższą analizę. Ot ... taki to problem przy okazji róznic w metodach P-O,a Internetowych.
Niepokojąca przy tej okazji jest też ta ujawniająca się w nas psychologach obawa przed wpływem czynników, kórych nie znamy. Nie wiemy do końca jakie czynniki mogą wpływać na wynik badania, dlatego też doprowadzamy do identycznych sytuacji badawczych w grupie kontrolnej i badawczej, aby czasem nie wprowadzić dystraktora - co stanowi zapożyczenie z eksperymentów laboratoryjnych. Myślę, że zagregowanie wyników uzyskanych za pomocą internetu, a metodą bezpośrednią jest możliwe o ile trafnie zdiagnozujemy wspomniane dystraktory (istotne) i jednocześnie będziemy je kontrolować - nie tylko poprzez eliminacje, ale także poprzez analizę kowariancji, a jednocześnie obraz próby (czy to czasem nie tautologia?) będzie wskazywał na jej reprezentatywność.