Temat: Globalne ocieplenie - fakt i realny problem
Paweł G.:
Adam B.:
Pytanie dlaczego wciąż tak wielu laików odrzuca elementarne fakty, i co zrobić by środowisko naukowe mogło sprawniej komunikować to co ma do przekazania?
Niestety, problem jest głęboki, poważny i dotyczy nie tylko globcia, tylko właściwie ogólnego podejścia do nauki. Problemem tym jest nieuctwo, nieuctwo i jeszcze raz nieuctwo. Zasadniczo wynika ono z nieuctwa deprecjonującego wartość nauki i ukazującego w szczególności nauki przyrodnicze jako coś nie do pojęcia dla normalnego człowieka. Idąc po najmniejszej linii oporu nieuctwo najbardziej nie rozumie matematyki, która jest podstawą i językiem innych dziedzin i szczyci się jej nieznajomością. W nowym programie matematyki dla szkół średnich nie ma pochodnych. Jak można wytłumaczyć jakikolwiek choćby trochę bardziej niż liczenie pieniędzy komuś, kto nie wie co to jest pochodna.
A to prawda. Jednak warto pamiętać, że sposób nauczania matematyki w szkołach jest po prostu kryminogenny. Nie ma w szkole czegoś takiego, jak przygotowanie młodego człowieka do rozumienia jej specyficznego języka, nie ma połączeń matematyki z resztą życia pozaszkolnego, jest natomiast atakowanie od razu czymś, czego młody człowiek często nie rozumie od razu - i ustawia się "na nie", co skutkuje późniejszym "matemtołectwem".
Język matematyki na tyle różni się od potocznego, którym posługujemy się na co dzień że na dobrą sprawę, zanim zaczniemy się tego języka uczyć, potrzebne byłoby w szkole jakieś przygotowanie, robione z sercem i inteligencją popularyzatora.
Sam miałem taką przygodę kilkanaście lat temu, jako nauczyciel polskiego w szkole średniej. Mój kolega-matematyk, trafiwszy na potężny opór uczniów wobec swego przedmiotu, poprosił mnie o pomoc. Cóż było robić,opowiedziałem o życiu kilku wielkich matematyków, przedstawiając ich niemal jak bohaterów kultowych filmów, opowiedziałem o języku matematyki jako "przepustce do świata wtajemniczonych", zachęciłem do przedmiotu, mówiąc "mało kto z was będzie liczył w życiu całki, ale znając podstawy języka matematycznego, często będziecie lepiej rozumieć, dlaczego tak a nie inaczej układa się wasze życie. Bo matematyka to nie całki, różniczki, sinusy i liczby urojone, to jeden ze sposobów kształcenia wyobraźni. Dla was szczególnie ważny, bo kto raz uruchomi wyobraźnię własną, ten jest bardziej w życiu samodzielny i trudniej mu - mówiąc waszym młodzieżowym językiem - ciemnotę wciskać". I wyobraźcie sobie, Forumowicze, gdy z owym matematykiem współpracowaliśmy w ten sposób dłużej, spora część uczniów zaczęła nam się otwierać na przedmiot i stwierdziła, że jest całkiem ciekawy.
Tymczasem w szkole zakłada się, że każdy młody człowiek ma już wyobraźnię matematyczną - i do tego dostosowuje program. W efekcie nauczyciele pracują z tymi kilkoma uczniami w klasie, którzy rzeczywiście ją mają, a dla reszty przedmiot jest mordęgą. Zresztą szkoła współczesna wyobraźnię (każdą, nie tylko matematyczną), o której Einstein mawiał, że jest ważniejsza od wiedzy, raczej morduje, niż kształci. A jak się morduje wyobraźnię, jak się zniechęca do jej wcale fascynujących światów, jakie otwiera m. in. matematyka, to i nic dziwnego,że potem łatwo manipulować zamkniętymi umysłami i Zatroskani Dziennikarze mają rzesze odbiorców swoich średnio rzetelnych informacji.
Włodzimierz Zylbertal edytował(a) ten post dnia 25.05.11 o godzinie 17:34