Dominika
Cieśla-Szymańska
rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw
Temat: Tłumacze polecają - co sądzicie o tym pomyśle?
Wklejam wiadomość od redakcji Notesu Wydawniczego:Koleżanki Tłumaczki, Koledzy Tłumacze,
od czerwca tego roku miesięcznik wydawców, księgarzy i czytelników Notes
Wydawniczy rusza z nową cykliczną rubryką „Tłumacze polecają“.
Pomysł stworzenia takiej rubryki wziął się z chęci - oraz potrzeby -
oddania głosu tłumaczom jako najbardziej wnikliwym czytelnikom i ekspertom od literatur obcych. Wzloty i upadki podczas samotniczej pracy nad przekładem pozostają zazwyczaj tajemnicą samego tłumacza. Niestety podobnie rzecz ma się z odkryciami literackimi, których dokonuje tłumacz jako czytelnik. Mowa o książkach, które tłumacz w lekturze oswoił, pokochał i marzy o tym, żeby przełożyć je na język ojczysty.
Rubryka „Tłumacze polecają“ to dla tłumaczy szansa na dotarcie do
dużej liczby wydawców. Dlatego zachęcam Was do nadsyłania krótkich recenzji książek, które chcielibyście wypromować na polskim rynku wydawniczym. Do recenzji można dołączyć krótki fragment własnego tłumaczenia.
Warunki:
-recenzowany przez Was tekst ukazał się po roku 2000 i jeszcze nie
znalazł polskiego wydawcy,
-mile widziane wszystkie gatunki – od beletrystyki przez literaturę
faktu i lirykę po literaturę dziecięcą i komiks,
-długość recenzji: ok. 6000 znaków,
-maksymalna długość załączonego tłumaczenia próbnego: 4000
znaków
Termin nadsyłania recenzji: od zaraz, bez ograniczeń czasowych - rubryka
ukazuje się co miesiąc.
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Teksty prosimy przesyłać na adres: kuszykowa@yahoo.de
Z pozdrowieniami
Karolina Kuszyk
Z jednej strony - niby ciekawa i pozytywna inicjatywa. Z drugiej jednak - ciśnie mi się na usta cyniczny komentarz: tłumacz w ramach skromnego zwykle honorarium już i tak nierzadko wyręcza wydawcę w różnych sprawach, jak choćby research, konsultacja czy nawet redakcja, bywa też, że pisze notki reklamowe i przerzuca się na niego niektóre prace edytorskie typu nanoszenie poprawek (nie mówiąc o tym, że jeśli jest freelancerem, sam jest sobie księgowym, kadrowym, zaopatrzeniowcem, pijarowcem i specjalistą od szkoleń, no ale to już sam sobie wybrał taki los).
Teraz jeszcze będzie za darmo agentem literackim - bo przecież nie ma żadnej gwarancji, że jeśli nawet wydawca skorzysta z którejś z tych recenzji, przekład powierzy właśnie tłumaczowi, który książkę rekomendował.
Jeśli chcę polecić wydawcy książkę, którą uważam za ważną, staram się wysyłać swoje propozycje do wydawców zaufanych i zaprzyjaźnionych, w przypadku których mogę liczyć na to, że zlecą przekład właśnie mnie (a jeśli nie, wynagrodzą mi to inną atrakcyjną propozycją tłumaczenia). Może niezłym pomysłem byłoby podpisywanie z wydawcą jakiejś umowy o takiej współpracy. W każdym razie wartość takiej rubryki dla tłumaczy, oprócz tego że można wykazać się dobrym gustem i talentem dziennikarskim, wydaje mi się dość wątpliwa.
Ale może przemawia przeze mnie starcze zgorzknienie i nieufność ;))
Co sądzicie o tym pomyśle?