Bolesław
G.
Składaj z nami
Origami :)
Temat: Najbardziej boli rana zadana...
Złota myśl na sobotę, 7 lipca 2012r.:Najbardziej boli rana zadana nie przez wroga, lecz przyjaciela
Dzisiejsza autorefleksja
Chciałoby się powiedzieć "I ty, Brutusie?". Czasem ten, kogo uważaliśmy za swojego przyjaciela potrafi zranić boleśniej niż największy wróg i chyba wtedy przestaje być przyjacielem stając się wrogiem.
Coś takiego zdarzyło mi się dziś po raz pierwszy w życiu i niestety nie potrafiłem przebaczyć, zerwałem znajomość, zwłaszcza że to mogłoby powtórzyć się w przyszłości.
Na o wiele większą skalę podobne rzeczy dzieją się w małżeństwach, między poszczególnymi państwami i narodami, między pokoleniami.
Kiedy patrzę na krzyż, widzę, jaką ranę zadaliśmy Bogu, jest to rana śmiertelna. Jednak jest w Nim tyle miłości i przebaczenia, że On może żyć mimo to, może żyć z tą raną w sercu i nadal nas kochać.
Możemy się uczyć od tej Miłości, bo ona nas zawstydza, możemy się uczyć w swoich relacjach międzyludzkich i międzynarodowych.
Możemy żyć nadal pomimo tego, co nas zabija, mimo zdrady, oszczerstwa, obraźliwych słów wypowiadanych pod naszym adresem, pomimo odrzucenia i pogardy.
I nawet jeśli jesteśmy samotni, jest z nami Ten, którego zdradzono, opluto, fałszywie oskarżono, pobito, aż w końcu zabito. Jest z nami Ten, który żyje i już nigdy nie umiera.
Boję się w życiu tylko jednego: utracić żywą więź z tym jedynym Człowiekiem, który potrafi być wiernym Przyjacielem aż do końca.