Temat: Wolontariat

Ponieważ temat się już przewinął i stał się takim małym offtopikiem, pozwoliłem sobie założyć oddzielny wątek. Jestem ciekaw jakie macie podejście do kwestii. Zdanie Patrycji już mniej więcej znam (aczkolwiek jest bardzo pożądanym członkiem tego wątku z racji dużego doświadczenia :) ), sam mam raczej ostrożne podejście, nie chcę krytykować, ale z drugiej strony strasznie zachwalać też nie mogę, bo tylko raz miałem z tym przygodę i wspominam to jako ciężkie przeżycie. W wakacje polecieliśmy ze znajomymi do Indii. Tam jest pełno głodnych dzieciaków na ulicach i wymyśliliśmy, że trochę im pomożemy. Kumpel ma ojca, który tam pracuje, więc mieszkanie i po części wyżywienie mieliśmy zapewnione, załatwiliśmy małą dotację, ale na miejscu okazało się, że zadanie wyjątkowo hardcorowe - multum dzieci, które nie chciały od nas odejść, nie dało się przejść normalnie kilku metrów, dużo pracy, a i tak miałem wrażenie, że jak skończy się nasza "misja", to znowu będzie tak samo, niczego nie zmienimy. Jak to jest - warto zrobić coś dobrego a potem pozwolić, żeby wszystko wróciło do tego, co było wcześniej?

konto usunięte

Temat: Wolontariat

Nie da się zbawić całego świata,ale mi wystarczy świadomość że chociaż jednej osobie pomogę, że na małej buzi niewinnego dziecka pojawi sie uśmiech.

Ale czekam na zdania Innych.
Ania W.

Ania W. Nauczycielka
j.polskiego,
oligofrenopedagog,
HR

Temat: Wolontariat

Zgadzam się z opinią Patrycji...Wszystkim nie pomożemy, ale warto choć jednej osobie...

Temat: Wolontariat

Szczerze mówiąc nie miałem nigdy styczności z żadnym wolontariatem, ale jak najbardziej pochwalam samą ideę. Bezinteresowna pomoc to rzadkość. Jeśli ktoś jej potrzebuje ode mnie, staram się pomóc w miarę możliwości, ale sam nie szukam pomocy u innych. Staram się radzić sobie sam. Lubię to uczucie, że prawie wszystko, co osiągnąłem zawdzięczam sobie. Oczywiście czasem korzysta się z pomocy innych, ale jednak wolę zdobywać szczyty sam ;)Tomasz Górski edytował(a) ten post dnia 05.03.09 o godzinie 10:43
Darek S.

Darek S. Raz się żyje potem
się tylko straszy!

Temat: Wolontariat

Piotrum Mikun:
Ponieważ temat się już przewinął i stał się takim małym offtopikiem, pozwoliłem sobie założyć oddzielny wątek. Jestem ciekaw jakie macie podejście do kwestii. Zdanie Patrycji już mniej więcej znam (aczkolwiek jest bardzo pożądanym członkiem tego wątku z racji dużego doświadczenia :) ), sam mam raczej ostrożne podejście, nie chcę krytykować, ale z drugiej strony strasznie zachwalać też nie mogę, bo tylko raz miałem z tym przygodę i wspominam to jako ciężkie przeżycie. W wakacje polecieliśmy ze znajomymi do Indii. Tam jest pełno głodnych dzieciaków na ulicach i wymyśliliśmy, że trochę im pomożemy. Kumpel ma ojca, który tam pracuje, więc mieszkanie i po części wyżywienie mieliśmy zapewnione, załatwiliśmy małą dotację, ale na miejscu okazało się, że zadanie wyjątkowo hardcorowe - multum dzieci, które nie chciały od nas odejść, nie dało się przejść normalnie kilku metrów, dużo pracy, a i tak miałem wrażenie, że jak skończy się nasza "misja", to znowu będzie tak samo, niczego nie zmienimy. Jak to jest - warto zrobić coś dobrego a potem pozwolić, żeby wszystko wróciło do tego, co było wcześniej?


Myślę,że warto zarówno podejmować działania doraźne (typu stołówka) jak i długofalowe - pomagające systemowo załatwić problem. Najpierw oczywiście trzeba go zrozumieć. Myślę, że każde działanie się liczy...
Marek Kowal

Marek Kowal Student, Wyższa
Szkoła
Humanistyczno-Ekonom
iczna w Łodzi

Temat: Wolontariat

A czy przypadkiem to nie jest frustrujące dla dzieciaka, który przez 1 dzień miał fun z życia, ale następnego dnia musiał już wracać do rzeczywistości? To musi być jeszcze bardziej przygnębiające przez chwilę poczuć, że warto żyć, a potem zostać zepchniętym z powrotem "w dół". Wydaje mi się, że jeśli pomagać, to zająć się konkretną osobą, zapewnić jej taką pomoc, żeby mogła stanąć na nogi i sama potem dbać o siebie i żyć w normalnych warunkach.

konto usunięte

Temat: Wolontariat

Powiem tak, to nie jest frustrujące pod warunkiem zachowania pewnego dystansu. Raz jeden jedyny kiedys na początku popełniłam wielki błąd i zraniłam dziecko, bardzo sie do mnie przywiązało przez okres świąt kiedy to wzięłam Je do siebie.

I właśnie przez to że poczuje że warto żyć, należy pokazać ze wszelkich sił trzeba sie starać by stanąć na własne nogi.
Ela Nowak

Ela Nowak artystka malarka ;)

Temat: Wolontariat

Cóż, ludzie się uczą na błędach, chciałaś dobrze...

Faktycznie, trzeba ostrożnie pomagać. I nie dawać fałszywych nadziei. A w przypadku dzieci z domów dziecka to już lepiej chyba zająć się szukaniem rodziny, która by je przyjęła. Robiłaś już to?

konto usunięte

Temat: Wolontariat

Szukanie dla dziecka rodziny to głównie papierkowa robota, więc nie dla mnie.

Temat: Wolontariat

Rozmawiamy o tym wolontariacie głównie w odniesieniu do dzieci. A co z ekologią? Nie ma tutaj żadnych fanów sadzenia drzewek na przykład? ;)

Następna dyskusja:

Wolontariat kulturalny




Wyślij zaproszenie do