Marcin Zaremba

Marcin Zaremba Robię mobile

Temat: Erasmus - z czym to sie je...

No właśnie - poczyniłem wszelkie starania aby wyjechać w tym roku na erasmusa - no to już pewien "punkt honoru". Generalnie mam troche utrudniona sytuacje, bo jestem na kierunku międzyinstytutowym i do tego dosyc mlodym, ergo nie mamy jeszcze swojego koordynatora- przydzielono nas jednak pod koordynatora pokrewnego kierunku.

Udalem sie do niej i dowiedzialem sie (2 tygodnie temu) ze wlasnie "podpisuja umowy" z innymi uczelniami.

Nie chce jednak przespac nastepnej okazji do wyjazdu na Erasmusa (a to juz jedna z ostatnich mozliwosci biorac pod uwage rok studiow) wiec pytam sie Was czy moge zaczac jakies dzialania wyprzedzajace?

Slyszalem, ze duzo czasu zajmuje zbieranie wszelkiego rodzaju dokumentow (opinii, zaswiadczen, certyfikatow jezykowych itp) - czy to jest zalezne od uczelni (Studiuje na UW)?

Biorac pod uwage specyfike UW - co poza konsultacja z BWZ i koordynatorem moge jeszcze zrobic aby byc przygotowanym na wszelkie komplikacje?

z gory dzieki za pomoc :)
Anna R.

Anna R. Associate Director/
Retail Leasing

Temat: Erasmus - z czym to sie je...

Jak to wygląda na UW...nie mam pojęcia...ja studiowałam na SGH...tu cała 'rekrutacja' trwała ponad rok...najpierw testy kompetencyjne z języka kraju do którego aplikujesz ( ewentualnie język wykładowy uczelni którą wybierasz)...potem warunek konieczny...czyli średnia ze studiów ( chyba od 4,0), potem...rozmowy kwalifikacyjne...rozliczające Cię z Twojej motywacji, wiedzy o kraju, dorobku akademickiego...działalności w organizacjach itd..itp.... Kolejny etap..tworzenie rankingu i wyłonienie szczęściarzy ;-)
Podsumowywując... trochę przerost formy nad treścią...no ale na SGHu wszyscy chcą jechać :o) ...więc jest spory odsiew.
Daniel Martyn

Daniel Martyn SEM & Web Analytics
at Hotelopia
(Hotelbeds)

Temat: Erasmus - z czym to sie je...

Z kolei w Olsztynie na UWM było naprawdę łatwo wyjechać, co prawda było to 2 lata temu i wtedy ten program nie był aż tak popularny jak teraz. Ludzie wtedy nie chcieli jeszcze za bardzo wyjeżdżać zagranicę, bali się trochę języka obcego, spędzenia roku w innym kraju na uczelni... No cóż, nie każda ma na to odwagę...

Poza tym wtedy płacili mniej kaski na stypendium, teraz się wypłaca więcej, więc część ludzi po prostu nie było stać na utrzymanie się zagranicą, np w takich drogich krajach jak Skandynawia.

U mnie całe załatwianie formalności sprowadziło się do tego, że musiałem 2 miesiące chodzić za koordynatorem i przypominać się jej o sobie; co raz wysyłałem jakieś maile z zapytaniami, odwiedzałem ją na konsultacjach aby o coś tam zapytać - po prostu pokazałem jej, że mi na tym wyjeździe naprawdę zależy.

Były tylko 2 miejsca na każdy semestr i 10 ludzi chetnych do wyjazdu. Więc 20% szans. Zdałem egz z języka ang na 5, średnia moich ocen nie była powalająca i oscylowała w pobliżu 3,8 - ale i tak mi się udało wyjechać. Po prostu pokazałem, że mi zależy.
Robert Kubacki

Robert Kubacki Ph.D., CRM Manager,
Alior Bank Polska
S.A.

Temat: Erasmus - z czym to sie je...

Na Uniwesrytecie Łódzkim wszystko zależy od wydziału. Są takie kierunki, gdzie bardzo ciężko wyjechać. A są też takie, gdzie brakowało osób i miejsce przechodziło dla innych kierunków.

Ja początkowo wybrałem Athlone w Irlandii, bo z dostepnych krajów anglojęzycznych ten wydawał się najbardziej interesujący. Już miałem składać dokumenty na ten wyjazd, ale stało się coś jeszcze. Spotkałem koleżankę, która rok wcześniej była w Lyonie i powiedziała mi, że we Francji można też studiować po angielsku. Tak więc padło na Francję. Akurat do Francji wyjechałem z mojego wydziału tylko ja. Drugie miejsce poszło na inny wydział.

Teraz na moim wydziale panuje "moda" na Hiszpanię, Portugalię. Tam rywalizacja jest naprawdę ostra.

Jeżeli chodzi o moją rekrutację to wystarczyła średnia. Liczyła się także działalność w kołach naukowych i ogólnie pojmowana aktywność studencka. Z językiem było śmiesznie bo wystarczyło że powiedziałem, że umiem i koniec :)

Zresztą formalności są do załatwienia. Ci którzy byli we Francji przyznają mi chyba rację, że nie ma kraju w Europie z większą biurokracją.

pzdr.

Robert



Wyślij zaproszenie do