Temat: zdjecia/film nocy poślubnej
Hm...każdy ma prawo korzystać z możliwości, jakie daje nam popkultura, jeśli ma na to ochotę, bo każdy dorosły człowiek jest wolny i jest to ,,oczywista oczywistość" ;P :)
Tak samo jak gadżety erotyczne, sklepy z artykułami erotycznymi - ( mam na myśli dobre sieci sklepów typu X Magic Store, nie baraczki przy dworcach z wymalowanym wielkim lodem ;) ) - jedni do nich wchodzą i korzystają z tego, inni nie wchodzą i nie korzystają. Na pewno nie ma sensu rozważanie, czy to być powinno czy tego być nie powinno. Skoro są takie potrzeby, są konsumenci, to jest i miejsce, gdzie konsument może to nabyć - proste, logiczne i normalne :)Normy seksualne i erotyczne ustala bowiem para między sobą, inni nie powinni się w to mieszać, jednak też powinno to działać w drugą stronę - nie powinniśmy specjalnie epatować naszą otwartością np w obecności osób, które nie mają ochoty naszych wynurzeń słuchać, nie mają ochoty oglądać naszego nowego wibratora, ani podziwiać pośladków męża wiszących nad łóżkiem w sypialni. To się tyczy też uwieczniania nocy poślubnej.
Z tych artykułów , które ,,zapodała" Dorota za pomocą linków, szczególnie znamienny wydał mi się ten fragment, z którym zresztą w zupełności się zgadzam:
,, (...)Zdaniem fotografa jego klienci to ludzie, którzy lubią pokazywać się nago, a obecność trzeciej osoby stanowi dla nich dodatkową podnietę. Seksuolog Piotr Brykalski uważa, że uzasadnienie jest dużo prostsze. W dobie kultury obrazka nie istniejemy, dopóki nas nie pokażą. Wszechobecny kult ciała obliguje do prezentowania tego, co uważamy za pociągające, ładne i często z takim mozołem wypracowane w fitness clubach czy solariach.
(...)Zdaniem psycholog Zuzanny Celmer od dłuższego czasu obserwujemy znaczne przesunięcie społecznego i obyczajowego tabu w kulturze masowej. Wystarczy przypomnieć programy telewizyjne z założenia oparte na podglądaniu cudzych zachowań, ujawnianie najdrobniejszych szczegółów swojego życia, w tym również intymnych upodobań, przez sztucznie kreowanych idoli w różnego typu pisemkach czy nachalną i prymitywną seksualizację niektórych portali internetowych i reklam. Trudno się zatem dziwić, że dla ludzi pojmujących egzystencję zgodnie z serialowym mottem ,życie jest nowelą" filmowanie wszystkich jego aspektów jest jak najbardziej uprawnione.(...)''
Możliwe że to z racji moich zainteresowań życiowych, studiów etc tak się jakoś złożyło w moich życiu, że mam ogromny dystans do wszelkich ,,mód" i staram się jednak zawsze zastanowić się, dlaczego w zasadzie coś nagle stało się uznane że ,,koniecznie musisz to mieć" No i potem, po zastanowieniu sama stwierdzam, czy faktycznie muszę, czy nie muszę.
Filmu z nocy poślubnej kręconego przez kamerzystę, mieć nie muszę i nie chcę, bo moje życie ,,nie jest nowelą", nie jest też produktem konsumpcyjnym ;)
Nie dyskutuję z nikim o moim życiu seksualnym, nie relacjonuję go żadnej przyjaciółce, nie dzielę się moimi upodobaniami, czasem coś oględnie rzucę pół żartem pół serio, kiedy akurat rozmowa staje się nieco ,,pieprzna" ...Mam ogromną potrzebę intymności, może nie tyle jeśli chodzi o nagość ile o sam seks, ,,gra wstępna" też sie w tym mieści. Byłabym niekonsekwentna i chyba byłabym nieco hipokrytką, gdybym nagle stwierdziła ,,no dobra, coraz więcej ludzi chce się filmować, no to z duchem czasu trza iść"... Wiem, że żyjemy w świecie, gdzie pokazuje się wszystko i wszystkim - żyjemy w świecie YOu tube - broadcast yourself ;), w czasach gdzie wszystko jest ,,nowej generacji", żyjemy w świecie cyfrowych urządzeń rejestrujących wszystko, co zapragniemy, w świecie blogów...Nie mówię że to jest złe, sama z wybranych form korzystam, czytam blogi , oglądam filmy w internecie. Ale...we wszystkim można przegiąć i w otwartości również. Niektórzy ,,gwiazdorzy" wydają specjalne osobne pisemka, gdzie za 2.99 PLN udostępniają przeciętnemu Kowalskiemu komunikat ,,A my to TAK się kochamy" ilustrując to zdjęciami, które wykonał najmodniejszy fotograf showbiznesu...w ten sposób dla milionów ludzi to oni wyznaczają trend tego co jest normalne, fajne i dobre...
I może dlatego, mając na uwadzę, że czasem łatwo przekroczyć granicę pomiędzy uwiecznianiem swojego szczęścia i dzieleniem go z innymi a dobrym smakiem i rozsądkiem, wiedząc, że łatwo czasem sprowadzić coś ważnego dla dwojga ludzi do pewnej groteski, tym bardziej świadomie staram się widzieć w tym nie tylko fajną modę, ale też pewne zagrożenia, że coś ważnego można utracić i...może trochę sprofanować.
Choć jestem raczej bardzo bezpośrednim i pokazującym siebie światu człowiekiem,mam potrzebę posiadania jakichś sfer sacrum w swoim życiu, które pozwalają mi czasem z naszej kultury masowej się wyłączyć. Noc poślubna taką sferą sacrum dla mnie jest. Sądzę też, że mój mężczyzna również będzie chciał wtedy zostać ze mną sam :) No i stąd decyzja, że z wynalazku nie skorzystamy :)
Natomiast nie widzę powodu, by świadomie nie skorzystać z innych, nie ingerujących w nasze życie osobiste możliwości spojrzenia na nas dwoje z boku, pokazanych właśnie z ,,pieprzykiem" - podoba mi się idea sesji zdjęciowej, gdzie widać chemię między parą, pięknie pokazany erotyzm, cielesność, zmysłową bieliznę, buduarowy klimat i uważam, że to fajna rzecz, fajna pamiątka na ,,starsze lata " ;)kiedy już tak piękni i gładcy nie będziemy - zwłaszcza czarno białe sesje są w moim guście, tyle że to chyba nie mieści się za bardzo w owej modzie, bo jak zauważył Artur, takie sesje są odkąd istnieje fotografia :).
Arturze - bardzo podobny pogląd mam w tej kwestii do Twojego :)
Jeśli chodzi o buduarową artystyczną sesję zdjęciową, jeśli mój przyszły mąż kiedyś chęć taką wyrazi, czemu nie, może być to świetna, pikantna zabawa dla nas obojga. Może w rocznicę ślubu. Z tym że ja również, na pewno zdjęcia. Film, inny niż wersji ,,chałupniczej, my dwoje plus statyw" na pewno nie :)