Temat: Mam sukienkę!! (no prawie ;-))
Właśnie wróciłam z salonu!
Uwaga, uwaga...
ZOSTAJE PRZY PERLOWYM ECRU I SUKIENCE, W KTOREJ ZAKOCHALAM SIE OD PIERWSZEGO WEJRZENIA!
I wiecie co - JESTEM SZCZESLIWA :)
Miałam z nią same kłopoty:
W listopadzie poszłam pierwszy raz oglądać suknie, doskonale wiedziałam czego chcę i po maratonie salonowym wróciłam do domu zrozpaczona, ponieważ nigdzie nie było tej wymarzonej (w żadnym salonie niczego nawet nie przymierzyłam, bo nic mi się nie podobało). Pozostał tylko jeden salon w moim mieście, który zostawiłam sobie na następny dzień. Gdy tylko weszłam, zobaczyłam wspaniałą, jednoczęściową, w kolorze perłowego ecru. Delikatna, prosta i romantyczna do tego welon ecru do ziemi (po prostu bajka!) Gdy ją przymierzyłam, wiedziałam, że w tej sukni wezmę ślub, jednak moja świadkowa, wpadła na pomysł, by pojechać jeszcze do innego miasta. Zgodziłam się, bo wmówiła mi, że suknia jest za skromna i nie pasuje do mojego 'buntowniczego' charakteru.
I wtedy zaczęło się szukanie sukni 'z charakterem'. Po godzinach ślęczenia nad katalogami, znalazłam taką (w lutym). Ściągnęłam ją z drugiego końca kraju. Gdy poszłam do krawca na poprawki (kwiecień), okazało się, że schudłam 2 rozmiary i sukni nie da się przerobić, bo to zepsułoby jej cały fason. Wtedy znów pobiegłam do salonu z perłową ecru i bez namysłu zamówiłam ją. Wtedy znów mama zaczęła komentować, że chyba w bieli byłoby mi lepiej, że nie będę miała problemu z doborem białych dodatków ect. Uległam ponownie i dziś chciałam ją wymienić na biel. Weszłam do salonu z nastawieniem, by wybrać białą i większa suknię, ale jak tylko zobaczyłam na manekinie 'swoją ecru' nie było mowy o przymierzaniu innej.
Zakochana w swojej sukni, która jest mi przeznaczona! :)