Temat: Rola fanklubów w zdobywaniu i utrzymywaniu popularności?
Łukasz Warna-Wiesławski:
Jasne, że mogą. Bezgraniczne oddanie to nie fanostwo, tylko głupota ;] Nie rozumiem jak można bezkrytycznie podchodzić do artystów. Robią różne rzeczy, raz dobre, raz nie - jak się jakiś obraża na fanów, to znaczy, że ma zdecydowanie zbyt wysokie mniemanie o sobie ;]
Dzisiaj newsem dnia było dla mnie to, że rozpadła się moja ulubiona kapela - Godspeed You! Black Emperor. Przynajmniej mam pewność, że odchodzą w glorii i chwale, a ludzie mi się dziwią, że jak mogę tak mówić jako fan. Teraz to ja nie rozumiem :F
Bezgraniczne oddanie w wykonaniu fanow to:
a. falsz/klamliwe jakies takie..
b. grozne bo bezkrytyczne czyli => nie rozwija zainteresowanego artysty/fanow themselves tez nie
c. sekta, tez chore
d. niepowodowane fanostwem a plcia wystepujacego, dziala dopoki ten/ew. ta sie nie ozeni/zwiaze/(do)okresli/'wyjdzie z szafy' etc
e. schlebianie
f. litosc..(!)(?)
g. bezmyslnosc
W zlym znaczeniu: najlepiej wychodzi na dobre/z moich obserwacji granie na emocjach fanow, wizje/wizjonerstwo religijne & a la, czesto: wzmacnianie w przekonaniu ze to cos lepsiejszego jest, bycie niepokojaco blisko z f. - IMO. Na fanow dowartosciowanych jednak niestety nie dziala.. :( A innych po co miec? Chyba ze ktos musi.
W dobrym: bylam/jestem w FC, miedzy innymi, mlodych Cugowskich, cenilam/-e: luz, bezpretensjonalnosc zespolu na spotkaniach z fanami po koncertach, atmosfere przed koncertami => fan mogl wlezc na probe, atmosfere miedzy fanami, wyjazdy na 'zgrupowania' ale.. normalne + Bracia 'sie wpisywali' /czesciej lub rzadziej/ do ksiegi gosci odpowiadajac na pytania/'holdy' fanow etc (co bylo fajne) - choc przyznaje ze 'gender' chlopakow tez pewnie mogl miec znaczenie ale to tak podswiadomie zapewne ;))
Monika W. edytował(a) ten post dnia 11.02.08 o godzinie 01:16