Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?
I to jest kolejny powód do tego, by samotnego ojca traktować inaczej.
Facet może w sądzie mówić różne rzeczy, a i tak zwykle dziecko zostaje z matką.
Tymczasem matka wystarczy, że pstryknie i ojciec już ma problem.
Choćby nowa moda na udupianie swoich ex mężów poprzez sugestie w sądzie, że nie tak dotykali dziecka (że tak to delikatnie ujmę).
Wmawianie facetom, że powinni być jak kobiety, że ich instynkt ojcowski jest jak nasz macierzyński i muszą po prostu zawinąć rękawy i do roboty, nie przyczyni się do zwiększenia ilości dobrych ojców.
Tym bardziej, że paniom przy rozwodach zwykle chodzi tylko o uwalenie faceta i przypierniczenie mu jak najwyższych alimentów. A dobro dziecka jest bardzo daleko...
W tej batalii zawsze stanę po stronie dobrego ojca.
Bez względu na to jak bardzo to się nie podoba niektórym kobietom i jak bardzo mnie obrażą (czy raczej spróbują obrazić) insynuacjami o polowaniach czy lizusostwie. :)
Mężczyzna ma gorzej już w chwili podjęcia decyzji o rozwodzie.
(Oczywiście mowa o takim, który chce wychować swoje dziecko.)
Paweł G.:
Na temat zachowań kobiet po rozwodach tego jak traktują dzieci czy byłych partnerów, jak utrudniają niejednokrotnie kontakt ojcu z dziećmi, ile złego wtłaczają dzieciom do głowy na temat ojców można by profesurę napisać.Paulino to co mnie najbardziej porusza, to teksty od kobiet, które urabiają sobie ręce po łokcie wychowując samotnie dzieci, dbają o ich rozwój, dbają o dom, wykonują samodzielnie wiele tzw. męskich zajęć jakimi są remonty, naprawy itp, do tego ciężko pracują lub uczą się. Często to robią kosztem braku jakiegokolwiek wolnego czasu dla siebie, bo przecież nasze dzieci są dla nas najważniejsze. Więc pytam dlaczego te kobiety, gdy zobaczą ojca wychowującego dzieci to uważają, że jego poświęcenie jest znacznie większe niż kobiety, że oni wykonują trudniejszą pracę niż kobieta, że oni z tego powodu są cudowni i wspaniali ? No dlaczego?
Czy ktoś powiedział, że nasze poświęcenie jest większe?
Z Twojej wypowiedzi wynika jedno - my powinniśmy umieć tak samo jak Wy radzić sobie z czynnościami życia codziennego a więc zakupami, praniem, sprzątaniem, prasowaniem, myciem garów, gotowaniem (heh to akurat bardzo lubię), sprawdzaniem postępów w nauce itd itp my zaś jako mężczyźni mam y na głowie cała masę innych obowiązków jak choćby remonty, naprawy, obsługa auta...
Więc jak to jest z tym partnerstwem w związku? My mamy we wszystkim Wam pomagać - każda czynność związana z domem i dziećmi jest wspólna a za to cała reszta jest tylko nasza - mężczyzn?
Nie wchodzę na fora gdzie daje się dupy na prawo i lewo więc nie zamierzam brać udziału w jakichkolwiek dyskusjach w takich miejscach :).
I co do tego dawania "dupy" - znowu to my faceci jestesmy ci najgorsi skaczący z łózka do łóżka....
Tiaaaaa - pewnie takich kobiet nie ma...