Hanna G.

Hanna G. psycholog,
psychoterapeuta
rodzinny, doradca
zawodowy II ...

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Kasia Gałuszkiewicz:
Nie wiem, na ile panie orientują się w pisaniu prac, ale w nich zawsze TRZEBA ustalić hipotezę oraz cel pracy;P Oznajmiam także, że już dawno praca została obroniona na 5 i była jedną z ciekawszych.

Panie bardzo dobrze orientują się w pisaniu prac. tak się składa że kończę trzecie studia. Jak dotychczas wszystkie na pięć.
Hipoteza robocza to nie teza do udowodnienia tylko do sprawdzenia a to KOLOSALNA różnica.
Zresztą nie miejsce tu na dyskusje o spadku poziomu kształcenia.
Sama na własne uszy słyszałam jak jedna pani magister, w dodatku pełnomocnik ds rodziny przy rządzie twierdziła, że stan polskich rodzin się poprawił bo w danym roku wydano znacznie więcej pieniędzy na dożywianie dzieci.
Dorota Morawa

Dorota Morawa Specjalista d/s
Marketingu

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Chciałam się powstrzymać od komentarza, ale nie dam rady ;).
Przeczytałam wypowiedzi kobiet . Jak dla mnie to jest masakra!!!

Czytam komentarze od samotnych matek w stylu "podziwiam Was, jestem z Was dumna, jesteście odpowiedzialni (skąd niby o tym wie), bycie obojgiem rodziców dla mężczyzny jest o wiele trudniejsze niż dla kobiety (bo co?). Lizusostwo na maksa, aż mnie zemdliło.

Kobiety, jeśli chcecie się z tymi Panami umówić lub zwrócić ich uwagę na siebie, to wyślijcie im wiadomość na priv lub zróbcie jak jedna z rozsądnych kobiet, czyli Pani Monika, która napisała: "Czy jest tu jakis samotny tato z okolic Wrocławia? Proponuję wspólne wyjście z dzieciakami, jakis wypad za miasto, czy spacer po parku" - prosto, zwięźle i na temat, bez zbędnego lizusostwa.

Kobiety więcej szacunku dla siebie, błagam!!!

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Dorota Morawa:
Chciałam się powstrzymać od komentarza, ale nie dam rady ;).
Przeczytałam wypowiedzi kobiet . Jak dla mnie to jest masakra!!!

Czytam komentarze od samotnych matek w stylu "podziwiam Was, jestem z Was dumna, jesteście odpowiedzialni (skąd niby o tym wie), bycie obojgiem rodziców dla mężczyzny jest o wiele trudniejsze niż dla kobiety (bo co?). Lizusostwo na maksa, aż mnie zemdliło.

Kobiety, jeśli chcecie się z tymi Panami umówić lub zwrócić ich uwagę na siebie, to wyślijcie im wiadomość na priv lub zróbcie jak jedna z rozsądnych kobiet, czyli Pani Monika, która napisała: "Czy jest tu jakis samotny tato z okolic Wrocławia? Proponuję wspólne wyjście z dzieciakami, jakis wypad za miasto, czy spacer po parku" - prosto, zwięźle i na temat, bez zbędnego lizusostwa.

Kobiety więcej szacunku dla siebie, błagam!!!


Ja napisałam, że trzymam za nich kciuki i że wiem jakie to wyzwanie itd... nie uważam to za lizustwo... mało jest ojców, którzy biorą to na swoje barki... a ja bynajmniej takich nie znam więc trzeba ich chwalić, że nie są tacy jak większość...

a poza tym... jeśli musisz to komentować czy to aż tak cie boli i porusza...?! O_o?! chcą niech piszą... nie robią nic złego, to ich wybór...

o szacunku możesz pisać na forach gdzie piszą o dawaniu dupy na prawo i lewo ;)
Dorota Morawa

Dorota Morawa Specjalista d/s
Marketingu

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Paulina Muras:
Dorota Morawa:
Chciałam się powstrzymać od komentarza, ale nie dam rady ;).
Przeczytałam wypowiedzi kobiet . Jak dla mnie to jest masakra!!!

Czytam komentarze od samotnych matek w stylu "podziwiam Was, jestem z Was dumna, jesteście odpowiedzialni (skąd niby o tym wie), bycie obojgiem rodziców dla mężczyzny jest o wiele trudniejsze niż dla kobiety (bo co?). Lizusostwo na maksa, aż mnie zemdliło.

Kobiety, jeśli chcecie się z tymi Panami umówić lub zwrócić ich uwagę na siebie, to wyślijcie im wiadomość na priv lub zróbcie jak jedna z rozsądnych kobiet, czyli Pani Monika, która napisała: "Czy jest tu jakis samotny tato z okolic Wrocławia? Proponuję wspólne wyjście z dzieciakami, jakis wypad za miasto, czy spacer po parku" - prosto, zwięźle i na temat, bez zbędnego lizusostwa.

Kobiety więcej szacunku dla siebie, błagam!!!


Ja napisałam, że trzymam za nich kciuki i że wiem jakie to wyzwanie itd... nie uważam to za lizustwo... mało jest ojców, którzy biorą to na swoje barki... a ja bynajmniej takich nie znam więc trzeba ich chwalić, że nie są tacy jak większość...

a poza tym... jeśli musisz to komentować czy to aż tak cie boli i porusza...?! O_o?! chcą niech piszą... nie robią nic złego, to ich wybór...

o szacunku możesz pisać na forach gdzie piszą o dawaniu dupy na prawo i lewo ;)

Mało ojców dostaje możliwość wzięcia na swoje barki wychowanie dzieci. Jak wiadomo nie od dziś, sądy zazwyczaj przyznają opiekę nad dziećmi matce. Niestety jest wielu ojców, którzy po rozstaniu się z partnerką (matką ich dzieci), nie utrzymują kontaktu z dziećmi lub kontakt jest znikomy, ale to inny temat.
Paulino to co mnie najbardziej porusza, to teksty od kobiet, które urabiają sobie ręce po łokcie wychowując samotnie dzieci, dbają o ich rozwój, dbają o dom, wykonują samodzielnie wiele tzw. męskich zajęć jakimi są remonty, naprawy itp, do tego ciężko pracują lub uczą się. Często to robią kosztem braku jakiegokolwiek wolnego czasu dla siebie, bo przecież nasze dzieci są dla nas najważniejsze. Więc pytam dlaczego te kobiety, gdy zobaczą ojca wychowującego dzieci to uważają, że jego poświęcenie jest znacznie większe niż kobiety, że oni wykonują trudniejszą pracę niż kobieta, że oni z tego powodu są cudowni i wspaniali ? No dlaczego?

Nie wchodzę na fora gdzie daje się dupy na prawo i lewo więc nie zamierzam brać udziału w jakichkolwiek dyskusjach w takich miejscach :).

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Dorota Morawa:

Mało ojców dostaje możliwość wzięcia na swoje barki wychowanie dzieci. Jak wiadomo nie od dziś, sądy zazwyczaj przyznają opiekę nad dziećmi matce.
Doroto - no własnie - dlaczego tak jest? To jest jawna dyskryminacja nas jako ojców. Czy my jako mężczyźni - ojcowie- rzeczywiście musimy być od początku "gorsi"? Dlaczego ojca postrzega się prawie jak dawcę nasienia?
Dlaczego tylko 2% ojców wychowuje samotnie dzieci? Wszędzie krzyczy się o równouprawnieniu dla kobiet - więc dlaczego nie ma dla nas takowego w przyznawaniu opieki nad dziećmi po rozwodzie? Nie wspomnę już, że by przyznano opiekę ojcu musi mieć on rzeczywiście podstawę nie do podważenia w sądzie.
Niestety jest wielu ojców,którzy po rozstaniu się z partnerką (matką ich dzieci), nie
utrzymują kontaktu z dziećmi lub kontakt jest znikomy, ale to inny temat.
A ile jest matek, które nie interesują się losem dzieci (czytaj albo wogóle albo mają znikomy kontakt)?
Dlaczego o tym nie wspomnisz? Ja wychowuję sam swojego syna od trzech lat - dziś Bartek (mój syn) ma 17 lat. Dla niego zostawiłem bardzo dobrą pracę w Londynie i wróciłem do Polski by zacząć batalię o opiekę. Nie żałuję tego choć czasem jest mi ciężko. Mamusia - hmmmmmm... W ciągu okresy od kiedy mieszkam z synem (styczeń 2010) tylko kilka razy do niego zadzwoniła, Bartek był tylko raz u niej na święta, może 6,7 razy u matki choć dzwoni sam do niej częściej z prośbą by ją i swojego przyrodniego brata odwiedzić.
Na temat zachowań kobiet po rozwodach tego jak traktują dzieci czy byłych partnerów, jak utrudniają niejednokrotnie kontakt ojcu z dziećmi, ile złego wtłaczają dzieciom do głowy na temat ojców można by profesurę napisać.
Paulino to co mnie najbardziej porusza, to teksty od kobiet, które urabiają sobie ręce po łokcie wychowując samotnie dzieci, dbają o ich rozwój, dbają o dom, wykonują samodzielnie wiele tzw. męskich zajęć jakimi są remonty, naprawy itp, do tego ciężko pracują lub uczą się. Często to robią kosztem braku jakiegokolwiek wolnego czasu dla siebie, bo przecież nasze dzieci są dla nas najważniejsze. Więc pytam dlaczego te kobiety, gdy zobaczą ojca wychowującego dzieci to uważają, że jego poświęcenie jest znacznie większe niż kobiety, że oni wykonują trudniejszą pracę niż kobieta, że oni z tego powodu są cudowni i wspaniali ? No dlaczego?
Czy ktoś powiedział, że nasze poświęcenie jest większe?
Z Twojej wypowiedzi wynika jedno - my powinniśmy umieć tak samo jak Wy radzić sobie z czynnościami życia codziennego a więc zakupami, praniem, sprzątaniem, prasowaniem, myciem garów, gotowaniem (heh to akurat bardzo lubię), sprawdzaniem postępów w nauce itd itp my zaś jako mężczyźni mam y na głowie cała masę innych obowiązków jak choćby remonty, naprawy, obsługa auta...
Więc jak to jest z tym partnerstwem w związku? My mamy we wszystkim Wam pomagać - każda czynność związana z domem i dziećmi jest wspólna a za to cała reszta jest tylko nasza - mężczyzn?

Nie wchodzę na fora gdzie daje się dupy na prawo i lewo więc nie zamierzam brać udziału w jakichkolwiek dyskusjach w takich miejscach :).
I co do tego dawania "dupy" - znowu to my faceci jestesmy ci najgorsi skaczący z łózka do łóżka....
Tiaaaaa - pewnie takich kobiet nie ma...
Dorota Morawa

Dorota Morawa Specjalista d/s
Marketingu

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Paweł Gruszczyński:
Dorota Morawa:

Mało ojców dostaje możliwość wzięcia na swoje barki wychowanie dzieci. Jak wiadomo nie od dziś, sądy zazwyczaj przyznają opiekę nad dziećmi matce.
Doroto - no własnie - dlaczego tak jest? To jest jawna dyskryminacja nas jako ojców. Czy my jako mężczyźni - ojcowie- rzeczywiście musimy być od początku "gorsi"? Dlaczego ojca postrzega się prawie jak dawcę nasienia?
Dlaczego tylko 2% ojców wychowuje samotnie dzieci? Wszędzie krzyczy się o równouprawnieniu dla kobiet - więc dlaczego nie ma dla nas takowego w przyznawaniu opieki nad dziećmi po rozwodzie? Nie wspomnę już, że by przyznano opiekę ojcu musi mieć on rzeczywiście podstawę nie do podważenia w sądzie.

Pawle, ja sama nie potrafię zrozumieć tego systemu, dlatego nie umiem odpowiedzieć na pytanie.
Znam (bardziej z opowieści) takie przypadki, gdzie matka alkoholiczka dostaję opiekę nad dziećmi pomimo, że ojciec, który jest prawym człowiekiem takiej szansy nie otrzymuje. Ojciec latami musi walczyć o przyznanie mu opieki i często przegrywa.
To jest nasze chore prawo w chorym kraju !!!
Niestety jest wielu ojców,którzy po rozstaniu się z partnerką (matką ich dzieci), nie
utrzymują kontaktu z dziećmi lub kontakt jest znikomy, ale to inny temat.
A ile jest matek, które nie interesują się losem dzieci (czytaj albo wogóle albo mają znikomy kontakt)?
Dlaczego o tym nie wspomnisz? Ja wychowuję sam swojego syna od trzech lat - dziś Bartek (mój syn) ma 17 lat. Dla niego zostawiłem bardzo dobrą pracę w Londynie i wróciłem do Polski by zacząć batalię o opiekę. Nie żałuję tego choć czasem jest mi ciężko. Mamusia - hmmmmmm... W ciągu okresy od kiedy mieszkam z synem (styczeń 2010) tylko kilka razy do niego zadzwoniła, Bartek był tylko raz u niej na święta, może 6,7 razy u matki choć dzwoni sam do niej częściej z prośbą by ją i swojego przyrodniego brata odwiedzić.
Na temat zachowań kobiet po rozwodach tego jak traktują dzieci czy byłych partnerów, jak utrudniają niejednokrotnie kontakt ojcu z dziećmi, ile złego wtłaczają dzieciom do głowy na temat ojców można by profesurę napisać.
Oczywiście masz rację. Ja oparłam się na własnym przykładzie i przykładzie moich znajomych. Jak już wcześniej wspomniane zostało w większości przypadków to kobiety dostają opiekę nad dziećmi, dlatego tak bardzo widoczne jest to, że tak wielu ojców nie interesuje się dziećmi.
Niestety kobiety też takie są. Nie potrafię zrozumieć jakim trzeba być człowiekiem, żeby nie interesować się własnym dzieckiem, nie tęsknić nie mieć instynktów rodzicielskich...
Co do utrudniania kontaktów, to zapewne są ich różne przyczyny (np. były mąż alkoholik, sadysta itp.). Jenak czasami jest to zwykła złośliwość byłej partnerki czy partnera.
Ja osobiści ciągle proszę byłego męża, żeby spotkał się z naszą córką. Opowiadam mu jak ona cierpi, jak pyta mnie czy jeszcze kiedyś zobaczy ojca, jak mówi mi, że go kocha i jak bardzo boli ją to, że o niej zapomniał. To jest dla mnie bardzo przykre, a on ma to gdzieś.
Paulino to co mnie najbardziej porusza, to teksty od kobiet, które urabiają sobie ręce po łokcie wychowując samotnie dzieci, dbają o ich rozwój, dbają o dom, wykonują samodzielnie wiele tzw. męskich zajęć jakimi są remonty, naprawy itp, do tego ciężko pracują lub uczą się. Często to robią kosztem braku jakiegokolwiek wolnego czasu dla siebie, bo przecież nasze dzieci są dla nas najważniejsze. Więc pytam dlaczego te kobiety, gdy zobaczą ojca wychowującego dzieci to uważają, że jego poświęcenie jest znacznie większe niż kobiety, że oni wykonują trudniejszą pracę niż kobieta, że oni z tego powodu są cudowni i wspaniali ? No dlaczego?
Czy ktoś powiedział, że nasze poświęcenie jest większe?
Właśnie tak zostało powiedziane, stąd wziął się mój komentarz.
Z Twojej wypowiedzi wynika jedno - my powinniśmy umieć tak samo jak Wy radzić sobie z czynnościami życia codziennego a więc zakupami, praniem, sprzątaniem, prasowaniem, myciem garów, gotowaniem (heh to akurat bardzo lubię), sprawdzaniem postępów w nauce itd itp my zaś jako mężczyźni mam y na głowie cała masę innych obowiązków jak choćby remonty, naprawy, obsługa auta...
Oczywiście, że powinniście umieć, a dlaczego nie? Nie byłoby problemu w ogarnięciu tych rzeczy w chwili gdy zostajecie sami. To tak samo jak my, gdy zostajemy same musimy zrobić wiele rzeczy, które są nazywane męskimi. Dla mnie nie ma problemu, gdy muszę wymienić kontakt, przybić gwoździe, wywiercić dziurę. Sama malowałam sobie mieszkanie, a nawet malowałam mieszkanie swojej przyjaciółce. Obsługuję samochód również sama, jak się zepsuje to jadę do mechanika, jak trzeba załatwić przegląd to załatwiam. Wymieniam żarówki również sama. Wiec w czym problem?
Więc jak to jest z tym partnerstwem w związku? My mamy we wszystkim Wam pomagać - każda czynność związana z domem i dziećmi jest wspólna a za to cała reszta jest tylko nasza - mężczyzn?

Mnie to nie dotyczy. Jak byłam mężatką to wspólnie z mężem robiliśmy wiele rzeczy. Od obowiązków domowych zaczynając po remonty i wszelkie naprawy. To się nazywa partnerstwo. Więc bez względu na to co zrobił, dzięki czemu się rozstaliśmy to nie mogę mu zarzucić braku pomocy. To sprawiło, że gdy zostaliśmy sami to tak on jak i ja potrafimy sobie poradzić ze wszystkim bo nauczyliśmy się od siebie wielu rzeczy.

Nie wchodzę na fora gdzie daje się dupy na prawo i lewo więc nie zamierzam brać udziału w jakichkolwiek dyskusjach w takich miejscach :).
I co do tego dawania "dupy" - znowu to my faceci jestesmy ci najgorsi skaczący z łózka do łóżka....
Tiaaaaa - pewnie takich kobiet nie ma...
Nie rozumiem o co Ci chodzi…czy to źle, że nie siedzę na forach, gdzie ludzie umawiają się na sex?
Czy ja tu napisałam coś o facetach? Może przeczytaj dokładnie do czego zostało to napisane, nim zaczniesz mnie atakować…

Pozdrawiam
Brygida H.

Brygida H. I zawodowo i
prywatnie poszukuję
inspiracji.

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

ja tak szybciutko, w temacie ;), ale bez cytowania, bo i Doroty i Pawła wypowiedzi się to tyczy :)

Mam podobny problem ze spotkaniami ojciec i syn, tzn. tatusiowi nigdy taka myśl nie powstała w głowie, a przynajmniej jej nie wyartykułował, ale jak wspomniałam w wątku "samotne matki ..., syn też nie drąży, bo skoro ojca nie "zna", bo nie pamięta, to jakoś mu to głowy nie zaprząta ;)

Co do wypowiedzi Pawła, to publicznie oświadczam że:
sama się zajmuję samochodem (od zawsze, odkąd mam prawo jazdy) - oczywiście do mechanika jeżdżę, ale np. żarówki wymieniam sama i nie tylko żarówki ;), sama montuję gniazdko czy wymieniam kontakt, nawet ostatnio wierciłam wiertarką otwory pod haki do zawieszenia szafki, baaa, nawet baterię w łazience wymieniłam własnoręcznie, bo miałam awarię w sobotę wieczorem, a woda lała się ciurkiem. Prócz tego piekę, gotuję, sprzątam, piorę, szyję i 1001 innych rzeczy robię, nie prasuję jak nie muszę, bo nie lubię ;), i co w takiej sytuacji????, że o "pełnej obsłudze syna", w cudzysłowie, bo zmienia się wraz z dorastaniem, tylko wspomnę, bo wynika z sytuacji, co oczywiste. To oznacza też, że ostatnio mam super :), bo zakupy częściowo taszczy moje nastoletnie dziecię, a i przy niektórych pracach domowych pomaga.
I co w związku z powyższym, z ręką na sercu, nie oczekuję zachwytów nad swoją osobą - potrafię, lub się nauczyłam, bo życie wymagało, i wcale nie żądam żeby inne matki też potrafiły, zresztą podobnie ojcowie, jak nie ma talentu do gotowania, to nie gotuje (kobiety też nie zawsze to robią).
Podsumowując, ale to moje zdanie, wynikające z wybiórczych obserwacji, kobiety dają radę w "sprawach technicznych", a mężczyźni ogarniają "kobiece obowiązki" tyle tylko, że jest to odwrotnie proporcjonalne do "rynku pracy"" i możliwości pomocowych, po prostu tak jest!!!
Większa liczba mężczyzn niż kobiet, ogółem, więc i samotnych rodziców, zarabia więcej, mało z tego, samotny ojciec wcale nie napotyka takich problemów jak samotna matka - pojąć nie mogę dlaczego dla kobiety bywa to przeszkodą (no, bo co pani zrobi jak się dziecko rozchoruje), a dla mężczyzny wcale (nie słyszałam żeby któremuś zadano takie pytanie). Po drugie samotny tata prawie zawsze może liczyć na kobiece wsparcie (płatne czy nie - obojętne), bo babcia, siostra, przyjaciółka, opiekunka, ...... Samotna matka już nie zawsze i nie koniecznie, a jeżeli za pieniądze, o pomocy fachowca myślę, to z jednej strony, to spory wydatek, a z drugiej od razu pada stwierdzenie: "jak ma pani opiekunkę, to się pani sama dzieckiem nie zajmuje, więc może pani na to zarobić", to cytat autentyczny (sic!!).
I tak dalej, i tym podobne, każdy zna jakiś przykład z autopsji, więc może odpuśćmy sobie te "bzdury" i wzajemne wyliczanki, ja twierdzę, że samotne rodzicielstwo jest trudne bez względu na płeć, ale znacznie trudniejsze jest wtedy, gdy nie jest naszym osobistym wyborem,
I TO JEST MOJE "STWIERDZENIE GŁÓWNE" w temacie.

Aha, a na zakończenie, nie mam doświadczeń, ale w sumie jestem ciekawa czy np. między innymi "skandynawski model" rodzicielstwo pół na pół jest lepszym rozwiązaniem, bo szczerze mówiąc mam opory. Krótko mówiąc wymaga to przede wszystkim spójnej polityki "rodzicielskiej", a o to chyba najtrudniej.
Zresztą właśnie wpadłam na pomysł założenia osobnego tematu :D, "idę to zrobić.
Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Temat w topicu: "samotni ojcowie - ilu nas jest".
A co mamy?
Kilka Pań wypowiadających się i próbujących znowu nam udowodnić swoje feministyczne poglądy na świat wedle których samotny ojciec to wybryk natury. I jak zwykle biedne poszkodowane tak jak Brygida - bo u nas jak dziecko choruje i trzeba zostać w domu to pracodawca nie ma sprzeciwów i zawsze ktoś jest kto przypilnuje dzieci...
Tiaaa drogie Panie - czemu na siłe znowu udowadniacie, że my jesteśmy ci gorsi i zawsze w życie mamy lepiej a Wy jesteście te biedne poszkodowane przez los...
Dorota Morawa

Dorota Morawa Specjalista d/s
Marketingu

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Paweł,
Ty strasznie nienawidzisz kobiet...wyluzuj
Paweł Gruszczyński:
Temat w topicu: "samotni ojcowie - ilu nas jest".
A co mamy?
Kilka Pań wypowiadających się i próbujących znowu nam udowodnić swoje feministyczne poglądy na świat wedle których samotny ojciec to wybryk natury. I jak zwykle biedne poszkodowane tak jak Brygida - bo u nas jak dziecko choruje i trzeba zostać w domu to pracodawca nie ma sprzeciwów i zawsze ktoś jest kto przypilnuje dzieci...
Tiaaa drogie Panie - czemu na siłe znowu udowadniacie, że my jesteśmy ci gorsi i zawsze w życie mamy lepiej a Wy jesteście te biedne poszkodowane przez los...
Brygida H.

Brygida H. I zawodowo i
prywatnie poszukuję
inspiracji.

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Paweł Gruszczyński:
Temat w topicu: "samotni ojcowie - ilu nas jest".

aha, to bardzo przepraszam, bo myślałam, że to grupa samotni rodzice, nie wiedziałam, że temat jest wyłącznie dla biednych, samotnych tatusiów.
Feministką się może nawet czuję, biedną mogę być, ale poszkodowaną absolutnie!, wręcz odwrotnie jestem doskonale zorganizowana.
Więcej nie podnoszę w temacie, bo widzę, że się nie rozumiemy i znikam stąd ;)

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Coś Pawle źle wszystko odbierasz to co tu ludzie piszą.... musisz przeczytać jeszcze raz... ;)
Hanna G.

Hanna G. psycholog,
psychoterapeuta
rodzinny, doradca
zawodowy II ...

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Paweł Gruszczyński:
Temat w topicu: "samotni ojcowie - ilu nas jest".
A co mamy?
Kilka Pań wypowiadających się i próbujących znowu nam udowodnić swoje feministyczne poglądy na świat wedle których samotny ojciec to wybryk natury. I jak zwykle biedne poszkodowane tak jak Brygida - bo u nas jak dziecko choruje i trzeba zostać w domu to pracodawca nie ma sprzeciwów i zawsze ktoś jest kto przypilnuje dzieci...
Tiaaa drogie Panie - czemu na siłe znowu udowadniacie, że my jesteśmy ci gorsi i zawsze w życie mamy lepiej a Wy jesteście te biedne poszkodowane przez los...

Pawle, a może Ty swoją mamę zapytaj kto ma łatwiej w życiu. Ciekawe co Ci powie?

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Jestem samotna matka dwojki nastolatkow.Ja mam 40 lat i jestem z Torunia.Czytajac te wypowiedzi zauwazylam ,ze jest sporo samotnych w wieku 30 lat.Nie wiem czym kieruja sie kobiety kiedy slysza ,ze facet ma dziecko i odchodza.Moj maz odszedl po 18 latach malzenstwa z dnia na dzien.Ale ja po prostu nie osadzam facetow zle tylko dlatego ,ze on tak zrobil.Do tej pory bylam dobra zona ,matka i gospodynia.Wiem ,ze tam gdzies jest facet ktory mysli o mnie.Moze ma dzieci jak ja .Wierze ,ze mozemy jeszcze stworzyc szczesliwa rodzine.Pokocham Twoje dzieci jak swoje.Chce byc szczesliwa ,chce miec oparcie w Tobie.Mam wiele milosci w sobie,ktora chce Cie obdarzyc.Fajnie byloby sie spotkac i pojsc na spacer.Jestem wysoka bo az 178 cm wzrostu. Jesli gdzies tam jestes to moje gg 45544560
tel 661868757

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Mimo tego,jak postepuja inni ludzie to ja wierze w to ,ze gdzies czeka ktos na mnie.Samotni ojcowie podziwiam Was za to ,ze wlasnie tacy jestescie.Wiem co to znaczy samotny rodzic.Wiem ile trzeba poswiecic ale wtedy tez nie bywa latwo.Ja zostalam zamieniona przez mojego meza na 21 latke.Trudno zakochal sie w kims kto moze byc jego corka.Uwazam ,ze mogl odejsc z honorem,a nie tak mi dokuczac.Bylam na dnie ,zeby z tego wyjsc musialam chodzic do lekarza.Dzis jest lepiej ,mam sile wstawac rano,mam dzieci dla ktorych jestem matka i ojcem.Mimo tego ,ze maja po kilkanascie lat to dla nich jest to tez trudne.Kocham je bardzo.Ale jestem samotna i wiem ,ze nie wszystko stracone,ze ja tez mam prawo do szczescia.Kiedy szukalam na innych portalach panow,to odpisywali ci ktorzy chcieli sie zabawic.A mnie chodzi o to ze chce byc szczesliwa.Chce dac szczescie Tobie i pokochac Twoje dzieci.Nie jestem podlotkiem,nie mam ochoty na przygody.Nie szukam tez sponsora i nie mysle utrzymywac kochanka.Jesli bedziesz chcial sie spotkac mozemy isc na spacer z dzieciakami.Jestem z Torunia,mam 178 cm wzrostu i 40 lat.
Moje gg 45544560, tel 661868757

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Hanna Głażewska:

Pawle, a może Ty swoją mamę zapytaj kto ma łatwiej w życiu. Ciekawe co Ci powie?
Droga Hanno
Uwierz mi, że żyję w bardzo bliskich i serdecznych stosunkach z moją mamą. Cenią i szanuję jej zdanie a także wsparcie i pomoc jakiego mi udziela jako swojemu synowi i jednocześnie ojcu jej wnuka.

Do Doroty
Uwierz mi Doroto - nie nienawidzę kobiet. Jednak czytając tutaj Wasze wypowiedzi wydaje mi się, że chcecie nam (mężczyznom) udowodnić, że my mamy łatwiej choć tak niej jest.
Ja nie narzekam, choć czasem jest mi ciężko pogodzić pracę (zdarzają mi się dość często kilkudniowe wyjazdy w delegacje z racji zajmowanego stanowiska) i wychowywanie nastolatka. Często wydaje mi się,że poświęcam synowi za mało czasu. Reszta obowiązków to betka a wiele z nich wrecz sprawia mi przyjemność.
Pozdrawiam wszystkie Panie
Anna J.

Anna J. Specjalista, Nasz
Bank

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Cezary Grzesiuk:
i jszcze ja..,
2 lata z 7-letnim dziś, Filipem :
http://www.facebook.com/photo.php?pid=30141613&id=1182...
Witaj,
a ja jestem sama mama -moj syn rowniez ma 7 lat, pozdrawiam Ania
Dorota Morawa

Dorota Morawa Specjalista d/s
Marketingu

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Do Doroty
Uwierz mi Doroto - nie nienawidzę kobiet. Jednak czytając tutaj Wasze wypowiedzi wydaje mi się, że chcecie nam (mężczyznom) udowodnić, że my mamy łatwiej choć tak niej jest.
Ja nie narzekam, choć czasem jest mi ciężko pogodzić pracę (zdarzają mi się dość często kilkudniowe wyjazdy w delegacje z racji zajmowanego stanowiska) i wychowywanie nastolatka. Często wydaje mi się,że poświęcam synowi za mało czasu. Reszta obowiązków to betka a wiele z nich wrecz sprawia mi przyjemność.
Pozdrawiam wszystkie Panie

Pawle,

Ja nigdzie nie napisałam, że samotnym mężczyznom jest łatwiej i absolutnie tak nie twierdzę. Samotne rodzicielstwo jest dla KAŻDEGO bardzo trudne. Ilość obowiązków i spraw do załatwienia jakie przypadają na jedną osobę+ praca zawodowa jest cholernie trudne do ogarnięcia.
Dlatego rozumiem, że ciężko Ci uporać się z tym wszystkim. Ja też mam z tym problem, a do tego pieprzony samochód, który na mrozie nie odpala i żaden mechanik nie może sobie z tym poradzić...

Jeszcze raz przeczytaj (jeśli masz ochotę) to co wcześniej napisałam. Mnie denerwują jedynie kobiety płaszczące się przed mężczyznami, które piszą, że mężczyźni wykonują CIĘŻSZĄ pracę wychowując samotnie dzieci niż kobiety. Niby dlaczego Ty lub inny mężczyzna macie trudniej niż ja?

Pozdrawiam
D.
Anita Łukowska

Anita Łukowska Student, UAM

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

Aż się czytać nie chce tego wszystkiego.
Mam 2 kolegów, którzy samotnie wychowują dzieci.
Wspaniale sobie radzą, biegają na wywiadówki, robią zakupy, prasują, gotują i pracują.
Nie widzę żadnych różnic.
Nie sądzę , by należał im się jakiś szczególny szacunek, nie większy nić samotnym matkom.
To oczywiście budzi podziw społeczeństwa ale to przez pewne stereotypy wykreowane przez społeczeństwo.
Jestem samotną matką , pozdrawiam wszystkich:)

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

A może właśnie należy im się szacunek za sam fakt, że przeciwstawiają się tym stereotypom?

konto usunięte

Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?

tu chyba jest więcej samotnych matek jak ojców :-)
ja osobiście nie oczekuję szacunku bo za co za to że syn po rozwodzie został ze mną
że sobie radzimy nie gorzej jak inni
może aż za bardzo :-)
bo to jest chyba przyczyną że jestem sam
nie to że narzekam ale najbardziej potrzeba spokoju a nie szacunku od innych
jak jestem w towarzystwie gdzie mnie nie znają to nawet nie wspominam że sam wychowuję syna bo to mnie męczy jak zaczynają dyskusję na ten temat a nie mają pojęcia co człowiek przeszedł
bo nikt kto nie przeszedł rozwodu i nie wygrał bo to na nasz kraj to dziwne dla większości
tego nie zrozumie

Następna dyskusja:

Samotne Matki - ile nas jest?




Wyślij zaproszenie do