Temat: Samotni Ojcowie - ilu nas jest?
ja tak szybciutko, w temacie ;), ale bez cytowania, bo i Doroty i Pawła wypowiedzi się to tyczy :)
Mam podobny problem ze spotkaniami ojciec i syn, tzn. tatusiowi nigdy taka myśl nie powstała w głowie, a przynajmniej jej nie wyartykułował, ale jak wspomniałam w wątku "samotne matki ..., syn też nie drąży, bo skoro ojca nie "zna", bo nie pamięta, to jakoś mu to głowy nie zaprząta ;)
Co do wypowiedzi Pawła, to publicznie oświadczam że:
sama się zajmuję samochodem (od zawsze, odkąd mam prawo jazdy) - oczywiście do mechanika jeżdżę, ale np. żarówki wymieniam sama i nie tylko żarówki ;), sama montuję gniazdko czy wymieniam kontakt, nawet ostatnio wierciłam wiertarką otwory pod haki do zawieszenia szafki, baaa, nawet baterię w łazience wymieniłam własnoręcznie, bo miałam awarię w sobotę wieczorem, a woda lała się ciurkiem. Prócz tego piekę, gotuję, sprzątam, piorę, szyję i 1001 innych rzeczy robię, nie prasuję jak nie muszę, bo nie lubię ;), i co w takiej sytuacji????, że o "pełnej obsłudze syna", w cudzysłowie, bo zmienia się wraz z dorastaniem, tylko wspomnę, bo wynika z sytuacji, co oczywiste. To oznacza też, że ostatnio mam super :), bo zakupy częściowo taszczy moje nastoletnie dziecię, a i przy niektórych pracach domowych pomaga.
I co w związku z powyższym, z ręką na sercu, nie oczekuję zachwytów nad swoją osobą - potrafię, lub się nauczyłam, bo życie wymagało, i wcale nie żądam żeby inne matki też potrafiły, zresztą podobnie ojcowie, jak nie ma talentu do gotowania, to nie gotuje (kobiety też nie zawsze to robią).
Podsumowując, ale to moje zdanie, wynikające z wybiórczych obserwacji, kobiety dają radę w "sprawach technicznych", a mężczyźni ogarniają "kobiece obowiązki" tyle tylko, że jest to odwrotnie proporcjonalne do "rynku pracy"" i możliwości pomocowych, po prostu tak jest!!!
Większa liczba mężczyzn niż kobiet, ogółem, więc i samotnych rodziców, zarabia więcej, mało z tego, samotny ojciec wcale nie napotyka takich problemów jak samotna matka - pojąć nie mogę dlaczego dla kobiety bywa to przeszkodą (no, bo co pani zrobi jak się dziecko rozchoruje), a dla mężczyzny wcale (nie słyszałam żeby któremuś zadano takie pytanie). Po drugie samotny tata prawie zawsze może liczyć na kobiece wsparcie (płatne czy nie - obojętne), bo babcia, siostra, przyjaciółka, opiekunka, ...... Samotna matka już nie zawsze i nie koniecznie, a jeżeli za pieniądze, o pomocy fachowca myślę, to z jednej strony, to spory wydatek, a z drugiej od razu pada stwierdzenie: "jak ma pani opiekunkę, to się pani sama dzieckiem nie zajmuje, więc może pani na to zarobić", to cytat autentyczny (sic!!).
I tak dalej, i tym podobne, każdy zna jakiś przykład z autopsji, więc może odpuśćmy sobie te "bzdury" i wzajemne wyliczanki, ja twierdzę, że samotne rodzicielstwo jest trudne bez względu na płeć, ale znacznie trudniejsze jest wtedy, gdy nie jest naszym osobistym wyborem,
I TO JEST MOJE "STWIERDZENIE GŁÓWNE" w temacie.
Aha, a na zakończenie, nie mam doświadczeń, ale w sumie jestem ciekawa czy np. między innymi "skandynawski model" rodzicielstwo pół na pół jest lepszym rozwiązaniem, bo szczerze mówiąc mam opory. Krótko mówiąc wymaga to przede wszystkim spójnej polityki "rodzicielskiej", a o to chyba najtrudniej.
Zresztą właśnie wpadłam na pomysł założenia osobnego tematu :D, "idę to zrobić.
Pozdrawiam