Brygida H.

Brygida H. I zawodowo i
prywatnie poszukuję
inspiracji.

Temat: rodzicielstwo "PÓŁ NA PÓŁ"

obiecałam, dotrzymałam ;)

Oczywiście nie od dzisiaj znam ten temat, ale powiedzmy, że ostatnio jestem lepiej zorientowana, właśnie w "modelu skandynawskim".
W Szwecji, w Norwegii chyba również, nie jestem pewna co do reszty krajów, zdecydowanie najczęściej "wyroki", postanowienia, ugody dotyczące dzieci są konstruowane tak, że oboje rodzice, mając pełne prawa, uczestniczą w wychowaniu wspólnych dzieci, ale przede wszystkim w zajmowaniu się nimi, coraz częściej pojawia się model - tydzień z mamą, tydzień z tatą, do tego wakacje i święta też jakoś są odgórnie ujęte, że na przemian lub wspólnie (jak ktoś potrafi), ogólnie jest to wszystko zapisane, pewnie też uzgadniane pomiędzy rodzicami lub z mediatorem.
Jak pisałam jestem zorientowana, ale to nie znaczy, że wszystko wiem.
I tu nasuwa się pytanie, które chciałabym zadać: jakie macie zdanie na ten temat??
Czy taki model ma sens i czy jest lepszy od opieki "głównej" jednego z rodziców? Że niesie za sobą sporo komplikacji, to inna sprawa, że emocje nie zawsze pozwalają zachować rozsądek, to też wiadomo, że czasem to co nas poróżniło, to właśnie sposób postrzegania, i problem się przenosi na sposób wychowywania, wszystko to wiadomo, ale jakie jest Wasze zdanie w temacie, a niekoniecznie osobiście?
Założyłam temat więc chętnie poczytam, a sama swoje zdanie wpiszę, ale troszkę dalej/później.
Dorota Morawa

Dorota Morawa Specjalista d/s
Marketingu

Temat: rodzicielstwo "PÓŁ NA PÓŁ"

Brygido,

Wydaje mi się, że taki rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Poniżej kilka przykładów.
Plusy:
- masz co drugi tydzień "wolne". W tym czasie możesz realizować swoje pasje, marzenia, masz więcej czasu na spotkania z przyjaciółmi, nie musisz gotować, możesz poleniuchować itd.
- dziecko spędza czas z obojgiem rodziców, nie ma problemu, że tata czy mama nie widuje się z dzieckiem
- problemy z dorastaniem (burza hormonów), problemy z rówieśnikami, nauka, zaspakajanie potrzeb dziecka przestają być problemem tylko jednego rodzica
Minusy:
- dziecko nie wie, gdzie jest jego miejsce, w którym domu znajduje się jego pokój do gromadzenia skarbów. Każdy z nas pragnie przecież stabilizacji, a tu jej nie uświadczysz
- wydaje mi się, że dziecko może stracić poczucie bezpieczeństwa bo jest jak piłeczka pingpongowa
- dziecko żyje na walizkach- co tydzień taszczy rzeczy to do mamy to do taty

Dla mnie osobiście jest to złe rozwiązanie. Patrząc na to troszkę egoistycznie zwariowałabym, gdyby mojej córki 2 tygodnie w miesiącu nie było w domu. My zawsze jesteśmy razem i czuję się spokojna tylko wtedy, gdy mam ją przy sobie. Nie dbam w wolny czas o swoje przyjemności itp. Oprócz tego uważam, że dziecko powinno mieć swój dom, jeden dom. Miejsce gdzie gromadzi skarby, kolekcjonuje pamiątki. Jednak chciałabym również, aby często widywała się z ojcem, żeby ją gdzieś zabierał, przychodził do niej i wysłuchał co ma do powiedzenia ( a ma wiele ;) ). Chciałabym, żeby to wypływało z jego serca, z chęci spotkania się z własnym dzieckiem, a nie dla tego, że sąd tak nakazał.

Mam znajomą, która pół na pół wychowuje dziecko z byłym partnerem. Byłam niejednokrotnie świadkiem płaczu dziecka, gdy chciało zostać dłużej z mamą, ale ojciec na to nie pozwalał bo była jego kolej. Jakaś totalna masakra rozgrywała się na psychice tego dziecka.

Pozwolę sobie na pewną uwagę, kobiety/mężczyźni nie zabraniajcie swoim byłym partnerom widywać się z ich własnym dzieckiem, nie traktujcie dzieci jak kartę przetargową, nie mścijcie się używając do tego dziecka, nie przeciwstawiajcie dziecka przeciwko sobie!!! To odbije się na psychice dziecka, a kiedyś obróci się przeciwko Wam.Dorota Morawa edytował(a) ten post dnia 04.12.12 o godzinie 11:23

Temat: rodzicielstwo "PÓŁ NA PÓŁ"

Witam
Ja tak mam (mieszkam w nl), a wł to był mój warunek przy "rozwodzie" plus drugi taki że jedno dziecko ma oficjalny meldunek na adresie ojca a drugie na matki - to tak ze względów bezpieczeństwa :-) a jako że nie było problemów w kwestiach dzieci między nami to obyło się bez sądów tylko kontrakt rodzicielski podpisaliśmy żeby na papierze było wsio co trzeba.
Trudno powiedzieć jak to odbija się na dzieciach, raczej jak każdy rozwód negatywni, ale moje przechodza ta raczej dobrze,
Wydaje mi się że opieka naprzemienna jest najbardziej oczywista i naturalna bo niby dlaczego dzieci miały by mieszkać na stałe tylko u matki lub tylko u ojca ?
Nie powinno być też żadnych patologi w stylu alimenty, tylko co najbardziej logiczne skoro masz dzieci to bierzesz za nie odpowiedzialność, - no chyba że ktoś nie - to nie ma tematu)
A jeśli tak - to nie ma żadnych wymówek co do np tego gdzie chce się mieszkać, ect ect.
Zdecydowanie się zgadzam - jeśli będziesz traktować dziecko jak piłeczkę pingpongowa - straci poczucie bezpieczeństwa i zaufanie
Ale sam decydujesz czy je tak traktujesz a opieka naprzemienna tego nie implikuje
Ja np. staram się w pełni poświęcać swoim dzieciom by tylko to im możemy dać - swój czas i siebie - to co najcenniejsze.
Na pewno pomocna jest kwestia że od ich urodzin przejawiałem taką postawę i że tak powiem "wylatane" mam więcej godz niźli ich matka, co oczywiście nie oznacza że lepiej ale raczej jednak buduje poczucie bezp i zaufanie,
Ja uważam że maja teraz dwa domy i tak im to zawsze tłumacze, mają swoje pokoje, łóżka, piżamy, ubrania, rowery ect a także swoje koty :-)
swoje skarby i swój dom u mamy i swój dom u taty i raczej wszystko czego potrzebują przynajmniej z tych materialnych kwestii
Zwracam ici uwagę że to że dziecko płakało bo tata się nie zgadzał na dłuższy pobyt u mamy bo teraz jego czas - świadczy o dużej ułomności tej osoby, infantylne w sumie toksyczne zachowanie - to nie opieka naprzemienna jest tu winna tylko te ułomek.
W pełni podpisuje się pod ostatnim - granie dzieckiem to najgorsze co można mu zrobić ,
lepiej chyba już jej wyprzeć i olać
W razie pytań opieki naprzemiennej śmiało
Pozdr@



Wyślij zaproszenie do