Alicja Elżbieta Samol mgr ekonomii
Alicja Elżbieta Samol mgr ekonomii
Temat: Wypadek w Smoleńsku - fakty i mity
Żadne dokumenty na to nie wskazują - tak Edmund Klich, polski przedstawiciel przy Międzypaństwowej Komisji Lotniczej (MAK), komentuje słowa członka załogi polskiego Jaka-40, który miał słyszeć, jak kontroler pozwala Tu-154 zejść na 50 metrów.Edmund Klich, który przebywa w Moskwie, nie chciał się odnosić do doniesień mediów o tym, jakoby wieża w Smoleńsku dała załodze tupolewa zgodę na zejście do 50 metrów, a nie stu - jak wynika ze stenogramu i obowiązujących tam przepisów.
Ujawnił, że MAK zamierza wystąpić o możliwość ponownego spotkania z kontrolerami lotu w Smoleńsku, by zapytać o rozbieżności. Podkreślił jednak, że MAK zrobi to na podstawie własnych materiałów, a nie informacji medialnych.
- Czytałem tę rozmowę (z technikiem z Jaka). Nie wiem, czemu to ma służyć. Bez komentarza - powiedział Klich. Pytany, czy czymkolwiek da się uzasadnić twierdzenie, że kontroler z wieży w Smoleńsku wydał załodze Tu-154 pozwolenie na zejście do wysokości 50 m., Klich odparł: - Dokumenty na to nie wskazują. Żadne.
Polski ekspert akredytowany przy MAK poinformował, że cały czas trwają prace nad rozszyfrowaniem nierozpoznanych wcześniej wypowiedzi zarejestrowanych na tzw. czarnych skrzynkach z tupolewa. - Cały czas jest nad tym praca i są jakieś wyniki, ale ja ich nie mam. W niedługim czasie pewnie je dostanę - powiedział Klich.
Powtórzył zarazem, że na takie badania potrzeba wiele czasu. - Ja od początku mówiłem o roku. Teraz trzeba pytać tych, którzy chwalili się, że zrobią szybciej, skoro wcześniej tak się chwalono, że szybko to zrobią - mówił.
Zarazem Klich przyznał, że "w analizie" jest kwestia rozbieżności w zeznaniach kontrolera lotu ze Smoleńska co do tego, czy "prowadząc" polski samolot do lądowania rzeczywiście go widział - bo raz mówił, że widział, a innym razem, że nie.
- My (MAK) wystąpiliśmy o kolejne wysłuchania i będziemy to badali. Będziemy to robić według swoich materiałów, a nie medialnych doniesień - kiedy już będziemy mieli dane, to odpowiednie osoby zostaną przez nas zaproszone - powiedział Klich.
Według opublikowanej na portalu tvn24.pl rozmowy z Remigiuszem Musiem, technikiem pokładowym z załogi Jaka-40, który 10 kwietnia wylądował w Smoleńsku przed katastrofą polskiego tupolewa, kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m - podczas gdy z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do stu metrów.
Remigiusz Muś w wywiadzie twierdzi, że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154 i kontrolerem i słyszał wyraźnie, że kontroler miał zezwolić na zejście do "wysokości decyzji" 50 m, na której załoga miała zdecydować, czy wyląduje. Według Musia, również załoga Jaka dostała zgodę na zejście do 50 m, podobnie jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami ochrony, który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko.
Płk Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej powiedział we wtorek PAP, iż już w pierwszej fazie postępowania przygotowawczego polscy prokuratorzy wojskowi przesłuchali całą załogę samolotu Jak-40. - Mamy bardzo szerokie zeznania załogi - powiedział Artymiak i dodał, że kwestie poruszone w wywiadzie "to nie jest sprawa nieznana prokuraturze".
Artymiak poinformował także, iż nagrania z Jaka-40 zabezpieczono niezwłocznie po wszczęciu śledztwa. "Prokuratura dysponuje całością tego nagranego materiału do chwili wyłączenia magnetofonu na pokładzie samolotu z uwagi na brak awaryjnego zasilania, brak akumulatorów" - dodał. Muś mówił m.in.: "na naszym (JAK-a) magnetofonie, który miałem okazję raz później przesłuchać w obecności żandarmów, nagrana jest cała korespondencja Iła z wieżą. Po tym, jak Rosjanie odeszli na inne lotnisko, magnetofon, tak jak wiele innych odbiorników, wyłączyliśmy. Byliśmy tam bez akumulatorów a nie wiedzieliśmy, czy dojedzie zasilanie lotniskowe".
W wywiadzie Muś potwierdza, że polskie załogi wiedziały, iż na lotnisku w Smoleńsku obowiązuje 100 m jako wysokość decyzji.
Z kolei według wcześniejszych informacji "Rzeczpospolitej", pomocnik kierownika kontroli lotów Wiktor Anatoliewicz Ryżenko był w Rosji przesłuchiwany w tym samym czasie przez dwóch różnych śledczych - co ma wynikać z protokołów, które są już w dyspozycji polskich śledczych. Ryżenko, który sprowadzał polski samolot w ostatniej, tragicznej fazie lotu, w jednym protokole przesłuchania m.in. twierdzi, że przy odległości 1,1 km (poprawione na 1,5 km) tuż przed podaniem polskiej załodze komendy wzywającej do przerwania lądowania, widział na monitorze Tu-154. W drugim zaś zeznał, że przy odległości 1,5 - 1,7 km nie widział już samolotu na monitorze.Alicja Elżbieta Samol edytował(a) ten post dnia 06.07.10 o godzinie 17:27
Alicja Elżbieta Samol mgr ekonomii
Temat: Wypadek w Smoleńsku - fakty i mity
Odczytano kolejne fragmenty czarnych skrzynek Tu-154Odczytano kolejne fragmenty nagrań z czarnych skrzynek prezydenckiego Tu-154. Polscy specjaliści z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie przez miesiąc odsłonili więcej tajemnic nagrań niż rosyjscy eksperci - podaje radio RMF FM.
Według reporterów śledczych RMF FM, udało się rozszyfrować kilkanaście wypowiedzi, które Rosjanie w przekazanych stronie polskiej stenogramach oznaczyli jako "zapis nieczytelny".
Praca polskich specjalistów szybko posuwa się naprzód i najprawdopodobniej uda się odczytać o wiele więcej zdań.
RMF FM, powołując się na swoich informatorów, podaje, że drzwi do kabiny pilotów były otwierane "praktycznie" w czasie całego lotu. Do kabiny pilotów wchodziły bardzo różne osoby.
Na razie jednak nie ustalono, czy w zapisach pojawiają się głosy kolejnych, nieznanych dotąd osób.Alicja Elżbieta Samol edytował(a) ten post dnia 07.07.10 o godzinie 10:00
Alicja Elżbieta Samol mgr ekonomii
Temat: Wypadek w Smoleńsku - fakty i mity
Polscy prokuratorzy wojskowi zwrócili się do Departamentu Sprawiedliwości USA o pomoc prawną w sprawie katastrofy smoleńskiej. Informację potwierdził IAR pułkownik Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.Jak dodał Artymiak, wniosek został skierowany pod koniec czerwca, ale dla dobra śledztwa nie chciał ujawnić, co zawiera - do czasu zapoznania się z nim przez adresata.
Według "Dziennika Gazety Prawnej" prokuratorzy chcą zweryfikować wszelkie teorie dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej. Proszą między innymi o sprawdzenie, czy istnieją naukowe i techniczne możliwości wygenerowania sztucznej mgły.
Podobne tematy
-
Lubin » Kultura w Lubinie. Fakty czy mity? -
-
Uniwersytet Jagielloński w... » Warsztaty Rozwoju Osobistego- Manipulacja--> Fakty i Mity -
-
Sceptycyzm i racjonalne... » Żarówki i świetlówki: mity i fakty -
-
Podpis elektroniczny » Faktura elektroniczna - fakty i mity - szkolenie warsztatowe -
-
Praca » Fakty i mity - szukanie pracy w Polsce. -
-
Uniwersytet Ekonomiczny w... » Warsztaty Rozwoju Osobistego. Manipulacja--> Fakty i mity -
-
MASAŻ » Fakty i mity w fizjoterapii -
-
Darmowe szkolenia » [Poznań] 1.3.2010, Akademia Rozwoju Przedsiębiorczości -... -
-
Młodzi przedsiębiorcy :-) » e-mail marketing - fakty i mity -
-
Siłownia » Węglowodany. Fakty i mity. -
Następna dyskusja: