Wojciech B. Wolny, szukający
Temat: Bardzo długie pytanie z prośbą o poradę o rowerze na...
I tak: zamieszczam ten wątek na różnych grupach i forach, bo z doświadczenia wiem, że odpowiada wtedy więcej różnych osób i mam więcej różnych opinii...Za następnych kilka, najwyżej kilkanaście miesięcy planuję długą, trwającą bardzo długi czas, rowerową podróż po kontynencie poza Europą (waham się jeszcze, który kontynent wybrać).
Mam doświadczenie rowerowe, zrobiłem parę tysięcy kilometrów, zdarzało się, że jeździłem po trudniejszym terenie, ale większość dotychczasowych jazd ograniczała się do nawierzchni asfaltowych czy betonowych, żwiru, piasku, leśnych czy górskich ścieżek. Mój rower (cross Wheeler) idealnie nadaje się na tego rodzaju wyprawy, ale z pewnością nie na trwającą długie miesiące (lata?) wyprawę, z ekstremalnymi temperaturami i klimatami, z ekstremalnymi nawierzchniami, a do tego z obciążeniem moim, sakw (i być może jeszcze ciągniętej przyczepki).
Umiem i lubię jeździć na rowerze, zresztą przed wyjazdem będę mocno szlifował formę "na sucho" (siłownia) i w realu (częste jeżdżenie w różnym terenie i w różnych warunkach). Nie czyni mnie to jednak specjalistą od sprzętu i dlatego zwracam się do Was, drodzy Rowerowi Znawcy, o (p)odpowiedź i sugestie dotyczące bike’a nadającego się na taką jazdę. W najgorszym z możliwych wariantów nie będę miał żadnego wyboru i kupię to, co będzie w zasięgu moich możliwości finansowych lub co będzie w zasięgu finansowym sponsora. W najlepszym możliwym wypadku będę miał wszystko za darmo i możliwość całkowitej konfiguracji bike’a. W każdym jednak przypadku warto wiedzieć, co kupić:
1) RAMA – materiał
Na temat chromo-molibdenu nie będę się wypowiadał, nie wiem, czy są jeszcze takie ramy, nic mi na ten temat nie wiadomo, jak coś wiecie, to dajcie znać. Ale oprócz potwornie drogich kompozytów pozostaje mi albo stal, albo aluminium. Każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy i jestem ciekaw Waszej opinii, biorąc pod uwagę ekstrema warunków i parę innych czynników. Co wybrać?
Aluminium – jest lżejsze, więc i bagaż w samolocie mniejszy, i łatwiej przenosić, i w górę łatwiej się pedałuje, bo nie ma takiej bezwładności. No i nie ulega korozji, co ważne przy deszczach etc. Ale nie jest takie sztywne, a przede wszystkim jeśli pęknie czy ulegnie wgnieceniu/skręceniu, trudno będzie w ogóle coś z tym zrobić.
Stal – jest ciężka i łapie korozję. Ale jest sztywniejsza, a przede wszystkim w przypadku pęknięcia, wgniecenia czy skręcenia praktycznie pierwszy lepszy warsztat mechaniczny nawet w mniejszej mieścinie powinien być w stanie to naprawić, wymłotkować, zespawać, co ma kolosalne znaczenie.
Zatem: rama aluminiowa, czy stalowa?
2) RAMA – geometria
Gdybym startował do jakiegoś cross-country, maratonu etc., to pewnie chciałbym roweru z ramą o profilu "dynamicznym", która ułatwia "atakowanie" wzniesień etc. Gdybym z kolei jeździł (tak jak jeżdżę) rekreacyjno-turystycznie, szukałbym ramy, pozwalającej na wygodne siedzenie na rowerze w pozycji wyprostowanej. Problem polega na tym, że w przypadku trwającej bardzo długi czas podróży, wiodącej przez najrozmaitszy teren, żaden z tych profilów nie zdaje do końca egzaminu: profil "turystyczny" jest wygodniejszy i mniej obciąża ręce, ale nie pozwala na dobre "atakowanie" podjazdów, wzniesień, dróg składających się głównie z piasku, gliny albo i jeszcze gorzej. Z kolei profil MTB ułatwia pokonywanie trudniejszych odcinków, ale na dłuższą metę nie jest wygodny. Jaki więc profil ramy jest najkorzystniejszy? ATB, XC, MTB, Cross? A może jakaś "hybryda"? [załóżmy tu wariant realistyczny – wybór konkretnego rodzaju/modelu ramy – oraz wariant optymistyczny – nieograniczona swoboda w modelowaniu ramy]. Dodatkowa trudność to ta, że profil danej ramy dostosowany jest także trochę do wzrostu (a ja, ze swoimi 193 cm, do małych nie należę) i ciężaru jadącego (103 kg żywej wagi) no i rozmiaru kół, czyli problemu 3.
3) Koła/opony
No i tu też mam dylemat: trasa będzie wiodła przez chyba WSZELKIE możliwe rodzaje nawierzchni. Wszelkie, to znaczy asfalt, beton czy żwirek, gdzie najbardziej sprawdzają się duże koła 28 i slicki czy semi-slicki, ale też piach, glina, błoto, skały, góry, ścieżki w dżungli, ścieżki na pustyni, gdzie z kolei raczej koła 26 z szerokimi, dobrze bieżnikowanymi oponami. Do mojego wzrostu i odpowiedniej wielkości ramy pewnie lepiej pasowałyby koła duże, tylko że opony nie te. Koła mniejsze z dobrze bieżnikowanymi oponami z kolei pomogłyby w pokonywaniu trudności terenowych, ale nie wiem, czy nie są za małe. Czy istnieją koła-hybrydy, tzn. o średnicy 28 cali, a jednocześnie o szerokiej obręczy i z szerokimi, bieżnikowanymi oponami? A jeśli nie, to który wariant wybrać, biorąc też pod uwagę powyższą kwestię 2. z ramą?
4) Amortyzacja
Na takiego rodzaju wyprawę: Full-suspension, front, czy w ogóle brak amortyzacji? I jakiego rodzaju najlepiej, żeby były to amortyzatory? Sprężyny, polimery, olej, powietrze, kombinacja kliku z nich? Chętnie widziałbym amortyzowany rower, ale po tym jak zobaczyłem, jak mój znajomy wjeżdża na jakiś kamulec, a może dziurę, po czym rower podskakuje w górę, a kolesia przewala przez bike’a i leci gdzieś nie wiadomo gdzie (może miał po prostu kiepskie albo nie wyregulowane amortyzatory) – chciałbym tego uniknąć, więc może bez amortyzacji lepiej? Tym bardziej, że w przypadku ew. napraw w trasie łatwiej będzie zreperować zwykły widelec, niż amortyzowany.
5) Siodełko
Moje wąskie siodełko o sportowym profilu sprawdza się dobrze na trasach o niskim, najwyżej średnim poziomie trudności i tylko gdzieś tak do 60 km dziennie. Powyżej tej odległości oraz przy trudniejszych trasach wolałbym nie pamiętać, że mam tyłek. Sprawdzałem, siodełko mam dobrze ustawione w pionie i w poziomie. Jeśli zatem miałbym to samo przeżywać przez bardzo długi czas dzień po dniu, robiąc średnio 100 km dziennie, to może lepszym rozwiązaniem jest inne siodło? Może żelowe, szerokie (ale to takie... kobiece... :-))? A może skórzane, ze sprężynami, jak w starych rowerach? A może jednak sportowe, z gąbką, tylko o jakimś innym profilu? Co myślicie?
6) Pedały
Odwieczny konflikt: zwykłe platformy czy SPD (odkąd te ostatnie się pojawiły); sam też mam ten dylemat. Wiem, że SPD pomagają "ciągnąć" korbowód w dolnej pozycji i usprawniają jazdę, "rytmizując" kadencję, ułatwiają też jazdę pod górę. Z drugiej jednak strony mają też swoje dwa duże minusy: po pierwsze jeżdżąc tyle lat na rowerze ze zwykłymi pedałami nie wiem, czy zdążyłbym przyzwyczaić się do wypinania butów z SPD. A nie ma nic gorszego (i potencjalnie tragicznego w skutkach), jak bycie "przymocowanym" do roweru w momencie kiedy ten jedzie w przeciwną stronę, niż my chcemy i to jeszcze na krawędzi urwiska lub wśród ostrych, poszarpanych skał... Po drugie wystarczy deszcz i błoto (częste zjawiska w Azji, Afryce i Ameryce Południowej), żeby po jakimś czasie SPD nie działało jak należy. Natomiast z platformami nie mam takiego stresu, że się nie "wypnę" i żadne błoto im niestraszne, ale za to gorzej się nimi pedałuje. Może więc hybryda pomiędzy SPD a platformą, tylko że to chyba cholernie drogie? A może "trzepaczka do jajek"? Co sądzicie?
7) Przerzutki i łańcuch
Ile biegów i jakie przełożenia są optymalne na taki wypad? Czy macie jakieś doświadczenia? Czy manetki, czy GripShift (dla mnie osobiście zdecydowanie wygodniejsze jest to drugie rozwiązanie, ale czy jest jakaś różnica?). Mam też obawy związane z łańcuchem, dlatego, że jeden zapasowy łańcuch czy dwa mogę ze sobą zabrać, ale od znajomego wiem, że w ciągu swej podróży zużył ok. 20 łańcuchów (albo mu się wycierały, albo rozciągały, albo pękały). Częściowo było tak dlatego, że zmuszony był kupować łańcuchy na miejscu. I to jest ten dylemat: nie sądzę, żeby w Azji, Afryce, czy Ameryce Południowej, poza większymi miastami (a może tylko stolicami) można było dostać różne warianty i rozmiary łańcuchów. Zapewne najczęściej stosowanym łańcuchem jest taki, jaki stosuje się do zwykłych, pozbawionych przerzutek łańcuchów od rowerów "Made in China" albo "Made in India". Czy więc trzeba tu uważać przy doborze wielotrybów?
8) Kierownica
Tradycyjne stery, czyli łatwiej się rozluźniające, ale pozwalające na regulowanie wysokości kierownicy, czy też A-Head set, które nie pozwalają na regulację wysokości? Czy dobrym pomysłem są "rogi" na kierownicę, umożliwiające zmianę położenia i oparcie rąk?
UFF, wiem, że tego jest strasznie dużo, ale u kogo, jak nie u Znawców i Doświadczonych Rowerzystów (niektórych z objawami ostrej cyklozy) mogę się dopytać? Dlatego liczę ogromnie na (p)odpowiedzi wszelkiego rodzaju, doświadczenia, co polecacie, a co odradzacie, linki do jakichś stron informacyjnych etc., etc.
Z góry wielkie dzięki
Pozdrawiam