Temat: Co pamietacie z tamtych lat?...;)
pamietam mniej obowiązków niz ma mój syn teraz (nie chdziłam do muzycznej, to pewnie dlatego. Pamiętam, że nie chodzilismy do knajp bo ich po prostu nie było a jak były to dla dorosłych:)
Imprezy odbywały sie w domach i szczytem zaufania było jak nie bylo rodziców:)
Nie powiem, że było fajniej, ale na pewno inaczej.
Kiedy słucham mojego syna to widze, że pewne układy się nie zmieniły - nadal w klasie sa tacy, których lubi sie "gratis" i tacy, którym się "gratis" dokucza. Na szczęscie w tej szkole nie ma przemocy. Ale te dzieciaki - może dlatego, ze jednak maja inną wrazliwośc też potrafia dopiec komus kogo nie lubią.
czasem muszę dobrze przygryźć język, żeby nie pouczać mojego dziecka ciągle.
Ale powiedziałam mu kiedys historię z mojej podstawówki. Chodził z nami chłopak, którego ojciec strasznie pił. Bieda w tym domu musiała byc straszna. Chyba sobie nikt z dzieci z tzw. "normalnych" domów nie zdawał nawet z tego sprawy. Któregoś dnia ten mój kolega przyniósł do szkoły puszkę z rybami i widelec i jadł to na przerwie. strasznie nas to rozśmieszyło. To nie były czasy frykasów, ale nikt nie przynosił PUSZKI i widelca.
Dopiero po jakimś czasie, po kilku latach dotarło do mnie, że pewnie wyniósł ta puszkę z domu bo nic innego nie było (nie miał do niej nawet chleba). Strasznie mi sie po tych latach przykro zrobiło, że taka bezmyślna byłam.
Opowiedziałam o tym mojemu synowi, żeby wiedział jak można czuć się głupio z powodu puszki ryby także w dorosłym zyciu.
A ojciec tego Piotrka powiesił się.