Barbara W. księgowa
Temat: trudne z dziećmi rozmowy
Napewno nie raz takie mieliście :))Ja dziś znów rozmawiałam o życiu i śmierci.
Łobuzica Agata miała "dość" i postanowiła wyskoczyć z balkonu (8 piętro u moich rodziców). Agata ma lat 9.
A: ja się zabiję!
Ja(szok): O masz! Ale czemu?
A: bo życie mnie dobija!
Ja: nie jest chyba aż tak żle?
A: jest! Skoczę z balkonu!
Ja: i jesteś pewna, że Ci to pomoże?
A: tak, umrę i nie będę musiała żyć
Ja: ale niekoniecznie... możesz spaść po drodze na drzewa, które rosną pod blokiem, one wychamują Twój pęd i zamiast się zabić uszkodzisz sobie "tylko" kręgosłup a to spowoduje że będziesz żyła, ale będziesz kaleką, nie będziesz mogła chodzić, tańczyć, ruszać rękoma...
I jest drugą dziewięciolatką z którą rozmawiać zmuszona zostałam na ten temat... pierwszą była moja siostra (14 lat młodsza ode mnie). Dostała wtedy rower na komunię i wybrałyśmy się na przejażdżkę. Piękna pogoda i trudna rozmowa.
O samobójcach, o śmierci, po co jest życie itp itd...
a na koniec padło podsumowanie które do dziś tkwi w mej pamięci: "Bo życie to jest jak gra w karty: raz się wygrywa a raz przegrywa"
Skąd w dzieciach tyle... no właśnie czego? mądrości życiowej? :)))