Krzysztof
Kania
Inżynier systemowy
Cisco (CCNA R&S,
Voice, Security)
Temat: zmiana godziny/daty spotkania
Powiem tak - skrytykować zawsze łatwo. Postawić się w sytuacji drugiej osoby - znacznie trudniej. Owszem, na pewno nie pojawienie się na spotkaniu bez słowa nie jest eleganckie. Ale tez czy eleganckie jest notoryczne zawalanie terminów przez agencję czy przyszłego pracodawcę? Przesyłanie umowy z tygodniowym opóźnieniem? ... Jeśli mam trzy otwarte rekrutacje i nagle jedna osoba zawala termin to sypie mi się cały kalendarz. Ze względu na przeciągający sie brak odpowiedzi puszczam sygnał "tak, możemy porozmawiać o ofercie" do innego HH i nagle się okazuje że ten pracodawca którego już spisałem na straty oddzwania że już ma umowę - pełne zaskoczenie bo miałem dopiero dostać ostateczna propozycję a tymczasem centrala w Holandii pracowała nad umową. Do tego moja obecna praca wymaga dużej dyspozycyjności bo w przypadku awarii w firmie lub u któregoś z klientów muszę rezygnować ze wszystkich planów i "gasić pożar". Wypada takie zdarzenie i klapa - jeśli nie ma kto się tym zająć albo tylko ja mogę w tym temacie pomóc to choćbym był w pół drogi do Warszawy muszę zawrócić - w końcu nie powiem obecnemu pracodawcy "słuchaj, jadę na rozmowę o pracę" bo jak na razie to on jest moim pracodawca i mi płaci.Kiedyś poruszyłem temat wielokrotnych i odległych spotkań ale nie wzbudził on większego zainteresowania. A tak naprawdę nie jest wcale łatwo jechać z Kielc do Warszawy na spotkanie mimo że to tylko 190 km. Ale przy naszym stanie dróg czy połączeń kolejowych to całodniowy urlop (przy obecnie rozkopanej krajowej siódemce to 3.5 - 4 godziny jazdy w jedną stronę). Co więcej - zauważam że nasi HH czy rekruterzy tak naprawdę nie szanują czasu kandydatów - skoro można przeprowadzić zdalną rekrutację z Wielkiej Brytanii, Holandii czy Belgi to czemu tego samego nie można zrobić w kraju? Bo niby blisko i łatwo dojechać? Prościej i szybciej jest dotrzeć z Krakowa do Brukseli (bo samolotem z Balic zajmie to 1,5 h) niż z Kielc do Bydgoszczy.
Także nie potępiajcie jednoznacznie kandydatów bo poza jakimiś chorymi jednostkami nikt nie traktuje rekrutacji jako rozrywki i nie robi tego na zasadzie zaliczenia maksymalnej ilości spotkań. Skoro ktoś szuka pracy to znaczy że jej szuka a jego zachowanie ma jakieś przyczyny, o których być może niekoniecznie chce rozmawiać. Więc jeśli się nie pojawia na spotkaniu i nie odbiera telefonu to znaczy że istnieje ku temu jakaś przyczyna. A że niektórzy nie chcą kłamać to wola nie odbierać. Inny znowuż woli odebrać by nie wyjść na chama ale skłamie bo nie chce lub nie może powiedzieć prawdy. W końcu kandydat do pracy to tez tylko człowiek.
Krzysztof
P.S. Jak przeczytałem o "tworzeniu czarnej listy kandydatów" to włos mi stanął na głowie i mam nadzieję że takie pomysły umierają jeszcze szybciej niż powstają.