Temat: Za młoda.. za stara..
Tomasz Piotr Sidewicz:
Mariusz P.:
Zaję sobie sprawę, że prowadzenie biznesu to nie "kaszka z mleczkiem" i wymaga chornienia własnych interesów - ale czym innym jest obrona przed agresorami, którzy mój majątek chcą nadmiernie uszczuplić, a czym innym uszczuplanie majątku innych w taki spośób, aby doprowadzić do sytuacji, w której dwie strony partycypujące w interesach określano mianem "wygranego-przegranego".
Jak Pan sądzi - ile firm, instytucji ma ochotę wejść w posiadanie Pana majątku.
Każda :) Pozostaje jednak kwestia, czy następuje wymiana na uczciwych (czyt. nie-agresywnych) zasadach, czy też firmy, instytucje, ew. osoby prywatne chcą uszczuplić mój majątek oferująć w zamian produkty i usługi o zdecydowanie niższej wartości.
Kojarzy Pan sprawę kartelu cementowego? Być może się Pan nie budował i nie miał Pan potrzeby zakupu po zawyżonych cenach. A kartel komórkowy cos Panu mówi - pewnie korzysta Pan z GSM a walka Strzeżyńskiej (prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej) z operatorami, tylko po to aby Pan i ja mogli płacić mniej za ROAMING. Przykładów jest więcej.
Dokładnei, przykładów, które potwierdzaja mój pogląd, że czy innym jest obrona przed agresorem, a czym innym atak.
Wystarczy czytać prasę biznesową, która jest droga i adresowana do określonego grona czytelników. Ludzie wolą Chwilę dla Ciebie za 99 groszy i tym żyją.
Sam sobie Pan zaprzecza, skoro prasa biznesowa jest kierowana do określonego grona czytelników, to z pewnością nie są to czytelnicy "Chwili dla Ciebie". Dlaczego czytelnik brkowca miałby się interesować niezrozumiałym dla niego światem biznesu?
Dlatego wiedza to władza :)
Och...frazesy...frazesy..frazesy - wiedza daje przewagę, ale z pewnością nie władzę.
Oczywiście lepiej żyje się ludzion, którzy dużo czytają (a także potrafią oddzielić chłam od wartiościowej literautry) - czy Panu nie wystarcza, że Pan takowe lektury przeczytał? Czemu w tak nachalny sposób sugeruje Pan podział na ludzi, którzy owe lektury przeczytali i tych którzy nic nie wiedzą. To dość uproszczone spostrzeganie rzeczywistości, z pewnością nie przystające do osoby, która w dyskusji odwołuje się do licznych cytatów i pozycji bibliograficznych.
Nie mniej jednak, już podczas studiów nauczono nas, że wiedza (elokwencja i oczytanie) nie muszą iść w parze z osobowością. Stąd zapewne moja cierpliwość w tej rozmowie :)
dysponując ogromnymi budżetami i nie być agresywnym, doprowadzając do sytuacji "wygrany-wygrany".
Historia pokazuje, że nie ma WIN WIN. Gdyby było firmy by nie upadały, również nie upadały by państwa - w sensie zależności od innych.
Także to, że agresja zazwyczaj wywoływała agresję - zgodnie z powiedzeniem "kto mieczem wojuje od miecza ginie"
Nawiązując do propagowanej przez Pana Historii Powszechnej - chciałbym przypomnieć, że między innymi tak prowadzona polityka doprowadziła do powstania niebezpiecznych ruchów faszystowskich i komunistycznych, które dotychczasowych "wygranych" - między innymi, ze względu na ich agresywny styl, potraktowała dość "niesympatycznie".
Och zaraz tam faszyzm i komunizm - łatwy argument historyczny a do tego jak naładowany emocjonalnie.
To nie ja uczyniłem ten argument łatwym :)
A upadek imperium rzymskiego? A wojna z przeciwnikiem, który nie istnieje - (terroryzm ma to do siebie, że nie posiada terenu na którym może mu zależeć w kwestii obrony). Czyje kieszenie drenuje wojna przeciw komuś, kto nie ma nic do stracenia, ponieważ nie ma ziemi na której mu zależy?
I znowu obacamy się w temacie wojna, walka, przegrani, wygrani.
Kiedyb umawiam się z klientem na spotkanie, kiedy zaprazam kandydata do rozmowy - to nie po to, żeby walczyć - tylko żeby ustalić szczegóły, dogadać się, pójść na kompromis.
Oczywiscie mógłbym to robić agresywniej - klientów pozyskiwac za wszelką cenę, kandydatów zbijać z oczekiwań finansowych udowadniając im, że ich wiedza i doświadczenie nie są warte tyle ile tego oczekują - do maksimum.
Nie robię tego - jednorazowo, może dostaję mniej. Długofalowo .... hmmm poczekamy, zobaczymy.
Agresja, rodzi agresję - tym bardziej w biznesie. Można interes prowadzić "partnersko" nie wojowniczo.
Partnerstwo jest tak długo jak długo którejś ze stron się to opłaca. Przykład z Pana życia - nadal jest Pan z pierwszą miłością swojego życia?
Nie będziemy poruszać przykładów z mojego życia osobistego.
Aczkolwiek musze się przyznać, że mojej znajomej, kiedy dowiedziałem się, że będzie prowadzić oddział jednej z firm sam podarowałem książkę "Sztuka Wojny San Tzu"
Mam nadzieję, że wcześniej ja Pan dokładnie przestudiował. :)
TPS