Temat: Ujawnienie procesu rekrutacyjnego
Mariusz Perlak:
Leszek Zalewski:
Sprawdzone raz na sobie raz w grupie dla której pracowałem i za to mogę ręczyć.
Raz MP raz Hays.
Zawodowa ostrożność i świadomość krzywdy jaka się dzieje kandydatom, którzy muszą się spowiadać przed nic nie wiedzącym rekruterem powodują, że każda taka historia oceniana jest przez duży pryzmat sceptycyzmu.
Nie twierdzę, że takie rzeczy mogą się przytrafić, ale pracowałem w kilku agencjach, mam znajomych w nich pracujących i niestworzone historie niestety slyszę tylko na tym forum.
Niestety się zdarzają a walka o klienta/projekt jest duża.
Tak jak pisałem była akcja dzwonienia po projekt na miejsce człowieka którego się "sprzedało", pytanie o tel do przełożonego osoby decyzyjnej (w moim przypadku Dyr. finansowego) padło kilkakrotnie... no niby po co ? jak nie po to by mieć potencjalnego klienta...
Może mam takie szczęście (a w życiu przydarzają mi się takie historie że mało kto uwierzy) ale "life is brutal and full of zasadzkas..." jak mawiają starzy górale z Szikagoł...
A co do sprzedaży danych kiedyś była taka akcja w jednej z firm z BIG4 że można było do tel. zrzucić książkę teleadresową - od stanowiska przez komórkę po maila i fotkę ;] no i nagle HH zaczeli dzwonić na wewnętrzne lub służbowe komórki ....
Jak można się domyśleć ktoś sprzedał/przekazał bazę... dosyć cenną jak mniemam ;]
To tylko jeden przykład jak to może być ...
ps. mi się zdarzyło iść na rozmowę kwalifikacyjną i ... minąć w drzwiach jednego z managerów który też był na rozmowie.. Oczywisćie tu było tylko puszczenie oka ale taka mała niezręczność mogła się źle zakończyć...
Pominę już lata 2007-2008 jak się robiło spędy konsultantów na rozmowy i bywało tak że siedziały po 2 -3 osoby z firmy razem bo się tajming komuś posypał.
W sumie to też było ujawnienie procesu rekrutacyjnego...