konto usunięte

Temat: testy zamiast rozmowy kwalifikacyjnej

Witam, mam wielką prośbę o wytłumaczenie mi - laikowi w zakresie zagadnień rekrutacyjnych, sensu weryfikacji kandydata za pomocą pisemnych testów, a nie rozmowy kwalifikacyjnej. Jaki tak naprawdę jest cel, czemu to służy i w jaki sposób testy są potem analizowane, a kandydat oceniany?
Długo nie szukałam pracy (ponieważ od kilku lat jestem aktywna zawodowo), dotychczasowe doświadczenia jakie posiadam w kontakcie z rekruterami, to rozmowa face to face - zazwyczaj z bezpośrednim przełożonym.
Niedawno postanowiłam aplikować na ofertę, która mnie zainteresowała. Stanowisko Office Manager.
Otrzymałam zaproszenie do Firmy, na trzygodzinne testy. Tak naprawdę nie wiedziałam co mnie czeka. Zostałam poinformowana jedynie, że to będą testy kompetencyjno - merytoryczne. Podeszłam do tego i z wielką ciekawością i z nutą niepewności.
Zostałam zaproszona do sali i zastałam na stoliku ok. 40 luźnych kartek.
- Najpierw osoba rekrutująca dawała mi zadania logiczne, które trzeba było wykonać na czas.
I samodzielne testy pisemne:
- Kolejna część - pytania, na które trzeba było odpowiedzieć (typowo badające wiedzę dot. oferowanego stanowiska)
- Następnie: pytania i zadania otwarte, ale też ściśle związane z kompetencjami na stanowisku: skonstruuj..., opisz..., co Twoim zdaniem należy zrobić w sytuacji gdy... itd.
- Potem część badająca wiedzę ogólną - trudniejsze i prostsze określenia do wyjaśnienia np. co to jest synteza, apostazja, apokalipsa, sylaba, geneza, passa, mistycyzm itp.
- Test z języka obcego - dość prosty - przetłumaczenie kilku podstawowych zdań z angielskiego na polski i z polskiego na angielski.
- Ostatnia, najbardziej obszerna część - kilka testów psychologicznych z różnych zakresów (badanie osobowości): wybierz pasującą do Ciebie odpowiedź spośród a i b, zaznacz X przy pasującym stwierdzeniu, rozdziel punkty od 1 do 5 na poszczególne odpowiedzi, zaznacz czy tak czy raczej tak czy nie czy absolutnie nie itd.. Były jeszcze testy na pracę zespołową - określenie swojego miejsca.
Te testy psycho były najbardziej hardcorowe :)
Pytania się powtarzały - ale zestawione były ze sobą co rusz inne a i inne b.

Jestem z siebie zadowolona ( z części logiczno, kompetencyjno - językowej). Wiadomo, że człowiek po takich 3 godzinach przychodzi do domu i myśli - a to mogłam dopisać, a to pewnie pokręciłam, ale naprawdę dałam z siebie wszystko na testach, co na tamtą chwilę mogłam dać.
O prawidłowych odpowiedziach - jeśli tak je można nazwać - w testach psychologicznych, niewiele mogę powiedzieć, ponieważ pisałam, zaznaczałam tak jak czułam. Nie wiem czego firma oczekuje - jakiego typu osoby.
Nie otrzymałam jeszcze odpowiedzi zwrotnej.
Ale skąd moja wątpliwość i pytanie dlaczego testy, a nie rozmowa?
Miałam w sali towarzyszkę, która przyszła w klapkach i koszulce na ramiączkach i przywitała mnie tekstem, że jest po Zarządzaniu Zasobami Ludzkimi i ma takie testy w jednym palcu, a jej czynnym "pomocnikiem" w części pierwszej, był telefon komórkowy z internetem ;). I zupełnie na poważnie, taka osoba stanowi sporą konkurencję. I zastanawiam się czemu kolejność nie jest taka, że po pozytywnym rozpatrzeniu aplikacji, prowadzi się rozmowę kwalifikacyjną z kandydatem, a dopiero potem testy - jeśli przejdzie rozmowę z HR.
(Tu w finale, po pozytywnym przejściu testów jest jeszcze rozmowa z Prezesem lub Członkiem Zarządu).
Proszę rekruterów o wyjaśnienie mi czemu służą tak obszerne testy psychologiczne w początkowym etapie i co się potem z nimi dzieje? I pytanie z czystej ciekawości (sorki, jeśli się doszukuję), czemu wszystkie te kartki leżały na stole luźno, nie zszyte i w nieładzie? :)
W takiej rekrutacji miałam przyjemność uczestniczyć pierwszy raz i niezależnie od efektu, doświadczenie bardzo ciekawe i fajne.
Dziękuję, Agata
Maria Kuczewska

Maria Kuczewska Talent Manager

Temat: testy zamiast rozmowy kwalifikacyjnej

Wygląda to na lekki przerost formy nad treścią. Przynajmniej przy takim stanowisku... Ale gdy w firmie brak profesjonalnego i doświadczonego działu HR lub chociaż 1 specjalisty, który umiałby rekrutować, to może się to tak skończyć. Wolą wierzyć "narzędziom" niż poprowadzić wywiad(y). Rozmowa kwalifikacyjna prowadzona nieumiejętnie może przynieść marne efekty - jak się nie wie, jak pytać o kompetencje, to zatrudnia się na "czuja" lub na "chemię"/"podoba się" itd - szybkie odejście osoby, niedopasowanie jej do stanowiska itd. W tej sytuacji "bezpieczniej" dać szereg zadań - tak być może myślą w tej firmie, jeśli to już cały proces rekrutacyjny.

Być może też po serii testów nastąpią wywiady? Są firmy (w tym bardzo znane i mające profesjonalne procesy rekrutacyjne oraz świetnych specjalistów od tego), które także selekcjonują na wstępie całą baterią testów. Wtedy zaproszą Cię na spotkanie (o ile "zdałaś")
Irek Ś.

Irek Ś. No bez przesady

Temat: testy zamiast rozmowy kwalifikacyjnej

Agata K.:
Miałam w sali towarzyszkę, która przyszła w klapkach i koszulce na ramiączkach i przywitała mnie tekstem, że jest po Zarządzaniu Zasobami Ludzkimi i ma takie testy w jednym palcu, a jej czynnym "pomocnikiem" w części pierwszej, był telefon komórkowy z internetem ;). I zupełnie na poważnie, taka osoba stanowi sporą konkurencję.

Ograniczę się do napisania, że prawdopodobnie rzeczona absolwentka Zarządzaniu Zasobami Ludzkimi wcale nie jest tak poważną konkurencją jakby jej się wydawało.

Następna dyskusja:

Angielski podczas rozmowy k...




Wyślij zaproszenie do