Acg N. .
Temat: "Poszukujemy dla naszego Klienta" - jakie to męczące...
Jak w temacie.Zrozumiałe jest dla mnie, że obecnie, w czasach silnej konkurencji, firmy często nie chcą się przyznawać do tego, że właśnie szukają pracowników (określonego rodzaju). A to obawa przed podstawionym szpiegiem z innej firmy, przed "obciążeniem wizerunku" (że brakuje specjalistów - czy to ogólnie, czy konkretnej technologii), niechęć do zdradzania zakresu obowiązków, jakie wykonują pracownicy, czy technologii, jakie wykorzystuje firma (np. gdy zmienia profil technologiczny i chce to chwilowo ukryć), że ostatnio zatrudnia samych studentów, bądź osoby z niskim doświadczeniem (to często ważna informacja dla profesjonalistów) bądź krążąca zła opinia o firmie, która zniechęca potencjalnych kandydatów.
Ale od strony pracownika ma to zasadniczą wadę - stratę czasu (i pieniędzy), gdy okaże się, że:
- aplikujemy do firmy, której profil nas nie interesuje. Przykładowo weźmy programistę albo analityka: ten może pracować przy każdym możliwym zagadnieniu, wymagającym zaprogramowania komputera, bądź przeanalizowania zagadnienia, co nie znaczy, że wszystkie go interesują. Niektórych może wręcz nie znosić, a dowie się o zakresie zagadnień dopiero na rozmowie (i być może wcale nie na pierwszym etapie) albo dopiero, gdy zacznie pracować, bo wcześniej obowiązuje tajemnica i nie można zdradzić szczegółów, bez podpisania NDA. Ktoś, kto wcześniej pracował przy programowanie gier może uciekać gdzie pieprz rośnie przed programowaniem aplikacji bankowych, a uprzedni analityk aplikacji bankowych przed analizami i projektowaniem dla medycyny bądź aparatury kontrolno-pomiarowej. Nie zawsze w takich ogłoszeniach podawany jest profil firmy - ot po prostu "wielki, mega-super-znany na rynku klient". Zresztą nawet dopiska, że "w dziedzinie transportu" też nie mówi, że kandydat będzie pracował przy zagadnieniach np. optymalizacyjnych (czyli twórczych, rozwojowych), a nie np. pisał wewnętrzną aplikację dla obsługi zamówień.
- aplikujemy do firmy, z którą nie chcielibyśmy mieć nic wspólnego. Z różnych powodów: zła atmosfera w firmie (mobbing, neurotyzm przełożonych, eksperymenty "optymalizacyjne" jako sztuka dla sztuki), niestabilne zatrudnienie, brak profesjonalizmu, złe zarządzanie czasem i zasobami, brak możliwości rozwoju. O tym, co to za firma, dowiadujemy się albo na rozmowie, albo... gdy zostaniemy zaakceptowani i stawiamy się o 8:30 rano w nowym miejscu pracy. Na szczęście jest okres próbny, ale i tak - "porzucić miejsce pracy" już raczej nie sposób. 3 miesiące stracone.
Czasem sprawia to ma mnie wrażenie, że kandydat jest "przepychany przez maszynerię sortującą i którą rurą wyleci" (czyli w jakiej firmie wyląduje) - zależy od przypadku. Taki właśnie "zasób ludzki", któremu niby daje się ofertę "chcesz pracować? Aplikuj", ale nie daje się wyboru tego, gdzie. Bo jaki to wybór, kiedy coraz więcej ogłoszeń z ofertami pracy nie precyzuje ani tematyki, ani nie wskazuje klienta? Wybór między niewiadomą x a y nie jest wyborem. Coraz więcej znanych mi osób z pewnym już doświadczeniem pomija takie ogłoszenia, gdy tylko ich wzrok napotka sformułowanie "dla naszego klienta". "O, ciekawe! Co to za firma? Aha... _dla klienta_". Co innego początkujący, dla których sama możliwość pracy w "dużej, stabilnej firmie przy ciekawym projekcie" jest bardzo ważna bez względu na firmę, bo zaowocuje pierwszymi poważnymi wpisami w CV.
Oczywiście, jeśli podane jest wprost, o jakie zagadnienie chodzi, a interesuje ono czytającego, to zapewne nieznajomość firmy nie będzie wielką przeszkodą z uwagi na "bliskie sercu" zagadnienia. Zresztą w pewnych przypadkach (medycyna, wojsko, nowe technologie) tajemnica jest podstawą. Ale ile ogłoszeń dotyczy takiej pracy :]
Zdaję sobie sprawę, że firmy, które to praktykują, nie zmienią swojego podejścia (w końcu z jakiegoś powodu się na to zdecydowały). Chcę natomiast
wskazać, że ten specjalista, którego akurat poszukują, może zignorować taki anons właśnie z powodu "ukrywania się firmy".
Takie podejście całkowicie zmienia "układ sił". Firmy mają do dyspozycji szeroki zakres narzędzi do background screeningu pracownika i to nie tylko w zakresie jego umiejętności. Wyszukiwarki, wywiady, prowokacje (badanie lojalności), black-listy. A co ma pracownik w tej sytuacji? Nadzieję... :)Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 26.08.10 o godzinie 13:25