Temat: Pokolenie Y
Przeczytałem nieco początek i mnie to zastanawia.
Wiele było wpisów o tym, że liczy się doświadczenie.
Otóż niekoniecznie!
Znajomy został zwolniony z pracy mimo skończonego ASP i dużego doświadczenia oraz dobrych wyników w pracy.
Dodam, że nie jest w wieku emerytalnym.
Natomiast właśnie została zatrudniona an jego miejsce osoba ledwo po kursie, nawet nie studiach i z zerowym doświadczeniem.
Można by wysnuć więc wniosek, że trzeba być bardzo młodym i mieć duże doświadczenie.
Swoją drogą bez papierka z ASP nasze galerie boją się wystawiać młodych twórców.
Na szczęście widzę, że niektóre biorą przykład z zagranicy i dają szansę.
Wydaje mi się czasami, że dużym problemem dla pracodawców jest w ogóle danie szansy.
Szefowa dużej firmy owszem stwierdziła, ze warto dać szansę i obiecała mi pracę na 100% i nic.
I to nawet na bardzo mało odpowiedzialnym stanowisku wymagającym jak na mnie bardzo małe kwalifikacje.
Nie oczekuję 50000 zł, ale te 1200 na początek mogłoby być skoro tyle byli w stanie zapłacić miesięcznie.
Mama po 7 latach pracy w jednym biurze nadal zarabia minimum krajowe.
Jest energiczna, bystra i wyjątkowo obowiązkowa.
A ostatnio mimo, że pracowała w sumie za całą firmę i to w sezonie z dobrymi wynikami dostałą wypłatę jak za najgorszy dzień w firmie w ciągu tych 7 lat.
Człowiek na prawdę zaczyna się zastanawiać czy faktycznie (wbrew tym wymienionym tutaj 7 błędom w poszukiwaniu nowej pracy) nie pracować byle gdzie.
Bo jako sprzątaczka a nie w pracy umysłowej zarabiałaby więcej i miałaby spokojniejsza pracę.
Zatem wytłumaczcie mi czy ja może coś źle rozumiem czy jednak można mieć i wykształcenie i doświadczenie a jednak być zepchniętym na margines?
Co do narzekania, ze ma się wykształcenie i przyszło pracować tu a nie gdzie indziej.
Nigdy żadnemu Szefowi temu nie mówiłem, ale często sam od Szefów słyszałem w takiej sytuacji, że mam za wysokie wykształcenie(mimo, że studiów nawet nie zacząłem, ale mam wiele szkół za sobą).
Ws umie to człowieka ma prawo boleć.
W końcu w naszych szkołach traktują mózg ucznia jak twardy dysk a potem się okazuje, że w pracy potrzeba tylko ułamka tej wiedzy.
Raz postanowiłem zrobić coś bardzo ambitnego.
Z internetu dowiedziałem się, ze aby zamieścić jakiś element na stronie www muszę mieć całe studia podyplomowe.
Oczywiście jak zamieszczę to będę praktykiem.
Lecz gdybym zamiast portfolio pokazał C.V. to po czym pracodawca pozna, że to umiem?
Zwłaszcza, że nie mam nawet studiów w danym kierunku.
A aby było śmieszniej niezależnie od wykształcenia ciągle widzę te same wymagania.
I nie znajdę tam wzmianki o tym ułamku wiedzy.
A czasami człowiek dopiero przeglądając oferty dowiaduje się, że mimo studiów czy jakiejś szkoły tudzież kursu jednak ma niekompletną wiedzę.
A co dopiero mówić co praktyce(swoją droga szkoły organizują praktyki czasami).
Gdzieś wyczytałem w pewnym artykule, że nawet praktyki to obecnie za mało dla pracodawcy i faktycznie.
Czytam często - "minimum rok na stanowisku".
A praktyki zwłaszcza darmowe to nie praca i zwykle trwają maksimum pół roku z tergo co mi wiadomo(dłuższych nie widziałem).
I co wtedy mam zrobić?
Umiem to praktycznie, ale rok nie pracowałem w firmie nad tym.
Nie każdy może tak jak ja pokazać portfolio i już.