Temat: Osoby odchodzące z ngo...
hm.
domyślam się, że nasze doświadczenie i stanowiska, na które obie aspirujemy są nieco inne :) ale mogę Ci opowiedzieć, jak ja wykorzystuje moje (blisko 4-letnie) doświadczenie związane z NGO.
Miałam okazję przekonać się, że to, jak traktowana jestem (moje "dokonania" i doświadczenie) w NGOsowym otoczeniu, może diametralnie różnić się od tego, jak postrzegają mnie przyszli pracodawcy - zwłąszcza wśród małych firm.
Często spotykałam się z lekceważącymi uwagami rzucanymi w powietrze, że pewnie jestem kolejną karierowiczką, która jeszcze z pieluch nie wyrosła a już... (i tutaj różne rzeczy słyszałam).
Przeważnie w takich sytuacjach zwracam rekruterowi(rzadko kiedy taki stosunek do NGOsowych doświadczeń mają zawodowi HRzy, przeważnie z takimi sytuacjami spotykałam się w przypadku "szefowskiej" rekrutacji, kiedy to właściciel firmy, szef niewielkiego działu był rekruterem) uwagę na kilka kwestii:
1. Dziś przewagę konkurencyjną na rynku buduje się już nie na twardych finansowych podstawach, ale na elementach miękkich, takich jak kompetencje pracowników, innowacyjność -> nic tak nie pozwala docenić tego pierwiastka ludzkiego (nie uczy szacunku do ludzi i ich pracy), nie uczy współpracy z ludźmi jak praca w III sektorze, gdzie bardzo często współpracujemy z wolontariuszami, których np nie motywuje sie za pomocą pensji
2. Mam doświadczenie w fundarising'u i sprzedaży, poszukiwaniu sponsorów, więc w momencie gdy aplikuję np. do działu sprzedaży, zwracam uwagę na to, iż przeważnie firmy (zwłaszcza te mniejsze) nie widzą III sektora wśród swoich grup docelowych; współpraca z NGOsami nadal jest nieco niedoceniana (na poziomie długoterminowym) przez przedsiębiorców, a więc oferując takiej firmie współpracę (np. zasponsorowanie programu szkoleniowego dla młodzieży, która jednocześnie jest grupą docelową firmy) pokazuję jej rzecz do tej pory niedostrzeganą - nowy sposób na podbudowanie swojego wizerunku, na promocję (a biorąc pod uwagę "stereotypy" panujące wśród firm odnośnie fundacji itp, bywało ciężko - choć nie było to niewykonalne)
3. Pokazuję rekruterowi, jak wiele się nauczyłam, jakie umiejętności nabyłam(nie tylko miękkie, np tworzenie raportów i prezentacji, organizowanie różnego rodzaju imprez i event'ów, "obycie" w otoczeniu biznesowym)
Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo.
Ja zawsze siadam i zastanawiam się, jakie są wspólne cechy firmy i NGOsów, w któych działałam; może mają podobne grupy docelowe, może działałam na polu pokrywającym się z "komercyjną" pracą itp.
Rzadko kiedy ukrywam swoją pracę w III sektorze. Zdarza mi się wspominać o umiejętnościach (np opisując umiejętność x, która nabyłam w projekcie y), bez wspominania że to było akurat w organizacji pozarządowej.
Miewam dość często wrażenie (nie tylko podczas rekrutacji), że pracodawcy, firmy nadal postrzegają NGOsy jako jakiegoś innego stwora, który stanowi dla ludzi "zabawę", hobby, a rzadko kiedy wpadną na to, że te organizacje mogą działać profesjonalnie i efektywnie.
Nigdy jeszcze nie pokusiłam się o twarde i uparte przekonywanie na siłę, że dana organizacja mająca 3xwięcej współpracowników niż firma rekrutera, jest lepsza, równie dobra co ta firma, że jest równie wartościowa itd. Raczej przedstawiam NGOsy "moje" za pomocą faktów, liczb, referencji w postaci firm-partnerów; przybliżam organizację wnioski zostawiając II stronie.
Tak jeszcze jeśli chodzi o drobiazgi: gdy ide na rozmowę kwalifikacyjną, zawsze staram się wybadać kim jest rekruter, czy może ma doświadczenia zdobyte w III sektorze, czy może działał w organizacjach, kołach naukowych podczas studiów, czy może nawet był sportowcem (też dodatkowa aktywność, która wiele uczy i buduje charakter)... i na tej podstawie ustalam sobie "strategię sprzedaży" na dany moment.
Powodzenia w szukaniu "miejsca na świecie".
:)
A. :) Zapomniałam. Ci pracodawcy wcale nie nienawidzą NGOsowych ludzi :) Po prostu czasem ulegają stereotypom, a często mają bardzo pozytywny stosunek do "hobbystycznych" wolontariuszy. :)