Iwona K. HR
Temat: dno rekrutacyjne
Beata B.:jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem
Iwona K. HR
Beata B.:jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem
konto usunięte
Iwona K.:niczym mnie pani nie uraziła, tylko powtarzam jeszcze raz piszecie oboje z Mariuszem prawdy oczywiste, o których się wie i każdy człowiek, który ileś lat już gdzieś pracował w jakichś korporacjach o nich wie i zdaje sobie sprawę, że tak może być, a Wam chyba do głowy nie przychodzi, że można o tym wiedzieć
Beata B.:jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem
Izabela M. terapeuta
Izabela M.:
Pani Izo - widzę że pracowała pani w telewizji, chyba jest pani przyzwyczajona do pracy w bogatej firmie ze sławnymi osobami...
drugie i ostatnie pytanie:
no dobrze pani Izo - jak pani uważa czy ojciec Rydzyk osiaga legalne dochody i czy płaci podatki?
Izabela M. terapeuta
Andrzej Pieniazek::)
Calkiem dobre pytania..;)
Izabela M.:
Andrzej Pieniazek::)
Calkiem dobre pytania..;)
przysięgam, że na rozmowy kwalifikacyjne zacznę zabierać ze sobą dyktafon :)))
Izabela M. terapeuta
Izabela M.:
ale już kiedy usłyszałam drugie zwyczajnie wstałam i wyszłam :)
Izabela M. terapeuta
Mariusz
Perlak
Talent Acquisition
Manager
Beata B.:
Mariusz P.:
chciałbym, żeby czas poświęcany w pracy był w pełni wykorzystany.
A to ciekawe:)))) to czemu siedzisz w GL w czasie pracy i nie wykorzystujesz go na swoją pracę zamiast się tutaj zbędnie produkować? Rozumiem, że jest to regeneracja:)Beata B. edytował(a) ten post dnia 26.03.11 o godzinie 14:58
Mariusz
Perlak
Talent Acquisition
Manager
Mariusz
Perlak
Talent Acquisition
Manager
Jakub L.:
Nie.
Masz problem ze sobą.
Gdyby ten gościu robił to samo tylko dłużej nie miałbyś problemu ze sobą, bo twoje poczucie sprawiedliwości zostałoby zaspokojone tym, że gościu wyglądałby na zajętego.
a rozumiem, że infomatyk zajęty grą sieciową takich opóźnień nie będzie miał.
Jeżeli mam do wyboru "wypełniacz" w postaci gry sieciowej, a "wypełniacz" analiza modernizacji struktury sieciowej, to wybieram to drugie oczywiście.
Hyhy, ciekawe co według ciebie admin ma tam jeszcze analizować jak zna to praktycznie na pamięć?
Zrobił X zadań, wykonał Z czynności. Po wykonaniu tychże czeka na interwencję. Chcesz mu coś tam władować, jeszcze?
jeżeli zrobił X zadań i ma czas na czekanie, znaczy, że powinien mieć X więcej razy zadań, relatywnie do jego możliwości.
Za pieniądze czy za karę?
A jak nie chce więcej pieniędzy to co? Już się o to pytałem, ale dostałem jakieś mętne opowiastki o pozapłacowych formach motywowania.
To zupełnie nie w temacie. Ja nie mówię o motywowaniu rozkapryszonych informatyków, którzy uważają się za lepszych od producentów śrubek :P
Ja mówię o gospodarowaniu zasobami ludzkimi. Podziale pracy w taki sposób, aby wykorzystywać okresy latencji efektywnie.
Czyli o oraniu tymi co mogą pociągnąć więcej.
Oczywiście zdarzają się takie momenty, ale zadaniem mojego przełożonego jest posiadać w zapasie odpowiednią ilość zadań, abym nie miał wolnego. Wolne mam po 18:00 i w weekendy.
Smutne dla ciebie, ale ponoć jesteś opłacany od wyników.
Niektórzy przełożeni na szczęście po prostu realizują cele.
sprowadzasz sytuację do absurdu. Bardzo nieładnie :) Jeżeli w firmie nie ma zadań, które można wykonywać, to rzeczywiście informatyk nie będzie ganiał za króliczkiem - pytanie, czy nie ma zadań, czy ich nie widzi.
Bo jak ich nie widzać, to nie znaczy, że ich nie ma :)
Trawa nie jest zielona.
Zakładana sytuacja jest taka, że admin zrobił _wszystko_ co miał zrobić, a ty mu usiłujesz na siłę władować malowanie trawy na zielono.
Za czasów mojego jeżdżenia na szmacie akurat strukturę sieci miałem zanalizowaną, jakoś nikt ode mnie tego nie wymagał, pewnie dlatego, że od razu otwierałem japę i mówiłem co jest źle i ile będzie kosztowało zrobienie, żeby było dobrze.
pracę wykonujemy poprzez widoczne działania. Oceniamy czyjąś pracę poprzez stosunek ilości wykonanych czynności do efektów czyjejś pracy.
Jakie wykonał działania, ile ich wykonał i jaki byl tego efekt. Nie ma takich czynności, których nie widać, poza tymi, które dzieją się w "czarnej skrzynce", jednak nawet te ostatnie muszą przelożyć się na konkretne działanie.
Informatyk na studiach uczy się, jak minimalnym kosztem uzyskać dany efekt, taka praca.
Z definicji czarnej skrzynki wynika, że nie masz pojęcia o tym, co się w niej dzieje. Dla nieadmina takim czymś jest właśnie praca admina, będziesz sprawdzał co wpisał do konfigów na przykład że automagicznie działa podpinanie pracowych laptopów do sieci i żadnych innych? Będziesz w stanie zrozumieć co czytasz?
O...pisarz.... też móglby powiedzieć, że wielu czynności, które on wykonuje nie widać. Wymyślanie fabuły, tworzenie koncepcji, dossier bohaterów etc.
Nikt jednak nie zapłaci pisarzowi, kiedy przyjdzie on do wydawnictwa i powie, że należy mu się poł miliona dolarów z szacowanych zysków ze sprzedaży książek, bo siedział i wymyślał, i nie obchodzi go że nie widać jego pracy. Dla wydawcy musi koncepcje przełożyć na zapisane strony. I tu pojawia się wskaźnik o którym pisałem - jakie to będą strony, ile ich będzie i jaki efekt przyniosły dla całości dzieła.
Wydawca też będzie sposrzegał czas nie spędzony na pisaniu, jako opierdzielanie się.
Pisarz generuje jakąś wartość w postaci książki, admin zapobiega stratom.
Wygląda na to, że dla ciebie admin ma generować twojąsubiektywną wartość wyglądania na zajętego.
Uważasz że taki strażak albo lekarz pogotowia czy ostrego dyżuru powinni mieć czas wypełniony jakimiś zajęciami?
Mariusz
Perlak
Talent Acquisition
Manager
Beata B.:Mnie nauczono, że zakładanie czegokolwiek z góry może prowadzić do wielu błędów.
Iwona K.:niczym mnie pani nie uraziła, tylko powtarzam jeszcze raz piszecie oboje z Mariuszem prawdy oczywiste, o których się wie i każdy człowiek, który ileś lat już gdzieś pracował w jakichś korporacjach o nich wie i zdaje sobie sprawę, że tak może być, a Wam chyba do głowy nie przychodzi, że można o tym wiedzieć
Beata B.:jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem
konto usunięte
Mariusz P.:
Beata B.:
Mariusz P.:
chciałbym, żeby czas poświęcany w pracy był w pełni wykorzystany.
A to ciekawe:)))) to czemu siedzisz w GL w czasie pracy i nie wykorzystujesz go na swoją pracę zamiast się tutaj zbędnie produkować? Rozumiem, że jest to regeneracja:)
a kto powiedział, że siedzę w pracy? Poza tym, używanie w dyskusji argumentów ad personam, uważam za ostateczność, która wskazuje na słabość argumentów w istocie prowadzonych dyskusji.
Dobrze, że w grupie są takie osoby jak Karol, czy Kuba, które mimo że się ze mną nie zgadzają, nie pozwoliliby sobie taki dziecinny argument.
Mariusz
Perlak
Talent Acquisition
Manager
Beata B.:
Jaka ostateczność? Nie pracujesz u mnie, więc mało mnie to obchodzi co robisz w godzinach pracy i ile godzin dziennie przesiadujesz w GL pisząc swoje prywatne opinie, nie związane z pracą. Stwierdziłam fakt i tyle.
Jak coś piszesz, to zastanów się na przyszłość, że ktoś może Ci to wytknąć w dyskusji, nawet personalnie.
Jedyne co zauważyłam, to że się chyba lekko zdenerwowałeś:)
A słabość argumentów? No sorry, ale to Twoje argumenty są dla mnie za słabe, bo one są znane i każdy kto gdziekolwiek pracował na etacie posiada taką wiedzę, taka jest prawda.
Nie zaskoczyłeś mnie niestety. Wymyśl taki argument, o którym nikt nie wie.Beata B. edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 11:22
Piotr
K.
"Żyj i daj żyć
innym"
Mariusz P.:
Beata B.:Mnie nauczono, że zakładanie czegokolwiek z góry może prowadzić do wielu błędów.
Iwona K.:niczym mnie pani nie uraziła, tylko powtarzam jeszcze raz piszecie oboje z Mariuszem prawdy oczywiste, o których się wie i każdy człowiek, który ileś lat już gdzieś pracował w jakichś korporacjach o nich wie i zdaje sobie sprawę, że tak może być, a Wam chyba do głowy nie przychodzi, że można o tym wiedzieć
Beata B.:jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem
Byłbym ostrożny w ferowaniu sądów, jakoby jakakolwiek prawda była oczywista i o których wie każdy. Bo doprowadzi nas to do sytuacji, w której niczego już nie będziemy musieli udowadniać, a świat zbudowany będzie na bazie aksjomatów.
konto usunięte
Mariusz P.:
Beata B.:
Jaka ostateczność? Nie pracujesz u mnie, więc mało mnie to obchodzi co robisz w godzinach pracy i ile godzin dziennie przesiadujesz w GL pisząc swoje prywatne opinie, nie związane z pracą. Stwierdziłam fakt i tyle.
Beato napisałaś o moim siedzeniu na GL z czystej złośliwości. Ale ja cię rozumiem, jak trafiam na mur argumentów po stronie moich rozmówców, czasami też mam ochotę dopiec im tak, żeby poszło im w pięty, najlepiej wyzywając od nieuczciwych leni.
No i dlatego, ze się podpisujemy to biorę odpowiedzialność za swoje słowa:)Jak coś piszesz, to zastanów się na przyszłość, że ktoś może Ci to wytknąć w dyskusji, nawet personalnie.
Oczywiście, że się spodziewam - zawsze liczę się z brakiem kultury u moich rozmówców. Dlatego jednak preferuję dyskusje na GL, niż na Onecie, bo tutaj bardzo rzadko zdarzają się atakujące rozmówców personalnie. To wynika z tego, ze podpisujemy się imieniem i nazwiskiem pod naszymi wypowiedziami to wymusza pewne standardy. Mam nadzieję, że to był twój pojedynczy wyskok, i cechujesz się dużą kulturą osobistą, co pozwoli ci nie popełniać tego błędu ponownie.
To nie pisz głupot, takich jakie mam okazję czytać, że na 100% trzeba być oddanym pracy, wtedy nikt się nie będzie do tego odnosił i Ci wytykał:)Jedyne co zauważyłam, to że się chyba lekko zdenerwowałeś:)
No tak, bo bardzo lubię, gdy ktoś używa wobec mnie ciętych ripost, do których nie jest tak łatwo się ustosunkować, a denerwują mnie dyskutujący, którzy tracą fason i uciekają się do złośliwych komentarzy, które mają nic wspólnego z argumentami w dyskusji.
Wiesz Beato, ja się tobie nie dziwie, że się do tego uciekłaś, to rzadko spotykana cecha, aby powstrzymać prymitywne emocje, mam jednak nadzieję, że to już się nie powtórzy.
Ale Twoją prawdę każdy zna, podkreślam to chyba 10 raz. Dlatego mnie nie zaskoczyłeś.A słabość argumentów? No sorry, ale to Twoje argumenty są dla mnie za słabe, bo one są znane i każdy kto gdziekolwiek pracował na etacie posiada taką wiedzę, taka jest prawda.
Argumenty wskazujące według ciebie na "prawdę", są dla ciebie za słabe. To rzeczywiście mam ciężki orzech do zgryzienia :D
Nigdy nie traktuję ludzi jak idiotów, bo nie mam ku temu powodów, poważnie:)Nie zaskoczyłeś mnie niestety. Wymyśl taki argument, o którym nikt nie wie.
Ja już nic więcej nie wymyślę w tej dyskusji. Podałem te powody, które powodują, że pracodawcy i reprezentujący ich rekruterzy mogą nie chcieć podejmować współpracy z osobą pracującą przy własnej działalności gospodarczej.
Jeżeli jednak czujesz się na siłach na donkiszotyzm - jeszcze raz życzę powodzenia.
Może rzeczywiście traktowanie innych ludzi jak idiotów, którzy nie rozumieją, że masz rację do czegoś cię kiedyś doprowadzi.
Beata B.:
I jeszcze jedno, czasami odnoszę wrażenie, że czujecie się tak ważni w tej swojej roli rekruterów, że zapominacie, że różnie w życiu bywa. A bywa różnie i sami kiedyś może będziecie potrzebować dwóch etatów...
konto usunięte
Andrzej Pieniazek:
Beata B.:
I jeszcze jedno, czasami odnoszę wrażenie, że czujecie się tak ważni w tej swojej roli rekruterów, że zapominacie, że różnie w życiu bywa. A bywa różnie i sami kiedyś może będziecie potrzebować dwóch etatów...
To jest powazny zarzut i na pewno nie bez powodu. Tutaj nalezy jednak rozrozniac miedzy pracownikiem dzialu HR-u, ktory moze byc nawet bezposrednio odpowiedzialny za decyzje, a doradca z agencji, ktory jest "tylko" doradca.
Iwona K. HR
Andrzej Pieniazek:Pracownik działu HR jest często takim samym "tylko doradcą" jak pracownik agencji.
Tutaj nalezy jednak rozrozniac miedzy pracownikiem dzialu HR-u, ktory moze byc nawet bezposrednio odpowiedzialny za decyzje, a doradca z agencji, ktory jest "tylko" doradca.
Następna dyskusja: