Temat: dno rekrutacyjne

Beata B.:
jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem

konto usunięte

Temat: dno rekrutacyjne

Iwona K.:
Beata B.:
jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem
niczym mnie pani nie uraziła, tylko powtarzam jeszcze raz piszecie oboje z Mariuszem prawdy oczywiste, o których się wie i każdy człowiek, który ileś lat już gdzieś pracował w jakichś korporacjach o nich wie i zdaje sobie sprawę, że tak może być, a Wam chyba do głowy nie przychodzi, że można o tym wiedzieć
Izabela M.

Izabela M. terapeuta

Temat: dno rekrutacyjne

dno rekrutacyjne
AUTENTYK!

pierwsze pytanie
Pani Izo - widzę że pracowała pani w telewizji, chyba jest pani przyzwyczajona do pracy w bogatej firmie ze sławnymi osobami...
drugie i ostatnie pytanie:
no dobrze pani Izo - jak pani uważa czy ojciec Rydzyk osiaga legalne dochody i czy płaci podatki?

wstałam i wyszłam

Temat: dno rekrutacyjne

Izabela M.:
Pani Izo - widzę że pracowała pani w telewizji, chyba jest pani przyzwyczajona do pracy w bogatej firmie ze sławnymi osobami...
drugie i ostatnie pytanie:
no dobrze pani Izo - jak pani uważa czy ojciec Rydzyk osiaga legalne dochody i czy płaci podatki?

Calkiem dobre pytania..;)
Izabela M.

Izabela M. terapeuta

Temat: dno rekrutacyjne

Andrzej Pieniazek:
Calkiem dobre pytania..;)
:)
przysięgam, że na rozmowy kwalifikacyjne zacznę zabierać ze sobą dyktafon :)))Izabela M. edytował(a) ten post dnia 27.03.11 o godzinie 23:42

Temat: dno rekrutacyjne

Izabela M.:
Andrzej Pieniazek:
Calkiem dobre pytania..;)
:)
przysięgam, że na rozmowy kwalifikacyjne zacznę zabierać ze sobą dyktafon :)))

Lepiej cos ciezszego... Pytanie naprawde nie byly glupie, przynajmniej to pierwsze, ale wszystko zalezy od tego jak zostaly zadane i czy wynikaly z dyskusji. Jak byly wyrwane z kontekstu i zadane azeby cos tam odhaczyc to faktycznie byla to katastrofa.

Ale ten problem ze slawnymi ludzmi znam z wlasnego doswiadczenia, ale takich slawnych to w Polsce raczej nie ma. Natomiast pytanie na temat Rydzyka powinno na pewno byc inaczej sformulowane, przede wszystkim bez zadnych insynuacji...;))Andrzej Pieniazek edytował(a) ten post dnia 27.03.11 o godzinie 23:56
Izabela M.

Izabela M. terapeuta

Temat: dno rekrutacyjne

nie było żadnej innej rozmowy
po dzień dobry padło pierwsze pytanie o telewizję (też nie uznałam go za jakieś szczególnie głupie - po prostu uznałam to za rozładowanie napięcia :))
ale już kiedy usłyszałam drugie zwyczajnie wstałam i wyszłam :)

Temat: dno rekrutacyjne

Izabela M.:
ale już kiedy usłyszałam drugie zwyczajnie wstałam i wyszłam :)

No mi jeszcze nikt nie wyszedl ale podoba mi sie to. Dla mnie obie strony sa partnerami, w sumie nie moge sobie pozwolic na jakies inne podejscie. Zarabiam nie na pracodawcach, nawet jak oni placa, lecz na kandydatach, proste..;)
Izabela M.

Izabela M. terapeuta

Temat: dno rekrutacyjne

dyplomatą trzeba się jednak urodzić :))) - oszczędziłam temu panu czasu na wysłuchiwanie wynurzeń nt. Rydzyka, w zasadzie miał wielkie szczęście że nie trafił na fanatyka :)
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: dno rekrutacyjne

Beata B.:
Mariusz P.:

chciałbym, żeby czas poświęcany w pracy był w pełni wykorzystany.

A to ciekawe:)))) to czemu siedzisz w GL w czasie pracy i nie wykorzystujesz go na swoją pracę zamiast się tutaj zbędnie produkować? Rozumiem, że jest to regeneracja:)Beata B. edytował(a) ten post dnia 26.03.11 o godzinie 14:58

a kto powiedział, że siedzę w pracy? Poza tym, używanie w dyskusji argumentów ad personam, uważam za ostateczność, która wskazuje na słabość argumentów w istocie prowadzonych dyskusji.
Dobrze, że w grupie są takie osoby jak Karol, czy Kuba, które mimo że się ze mną nie zgadzają, nie pozwoliliby sobie taki dziecinny argument.
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: dno rekrutacyjne

.Mariusz P. edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 10:25
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: dno rekrutacyjne

Jakub L.:

Nie.
Masz problem ze sobą.
Gdyby ten gościu robił to samo tylko dłużej nie miałbyś problemu ze sobą, bo twoje poczucie sprawiedliwości zostałoby zaspokojone tym, że gościu wyglądałby na zajętego.

No coś w tym jest. Problem tkwi bardziej w stopniu zrealizowanych celów do wykonywanych zadań. Jeżeli przyjmiemy, że nasz supermen jest w stanie wypełnić wszystkie cele w czasie krótszym niż czas pracy, to będziemy go dodatkowo nagradzać, jeżeli jednak nasz supermen, wykorzystuje okresy latencji do własnych, prywatnych celów kosztem celów do zrealizowania, wtedy mam rzeczywiście problem.
a rozumiem, że infomatyk zajęty grą sieciową takich opóźnień nie będzie miał.
Jeżeli mam do wyboru "wypełniacz" w postaci gry sieciowej, a "wypełniacz" analiza modernizacji struktury sieciowej, to wybieram to drugie oczywiście.

Hyhy, ciekawe co według ciebie admin ma tam jeszcze analizować jak zna to praktycznie na pamięć?

hyhy, podałem przykład zadania, które wiąże się z realizacją celów firmy - zresztą cały czas zakładasz, że mamy do czynienia z supermenem, no ale niech tak będzie.
Zrobił X zadań, wykonał Z czynności. Po wykonaniu tychże czeka na interwencję. Chcesz mu coś tam władować, jeszcze?

jeżeli zrobił X zadań i ma czas na czekanie, znaczy, że powinien mieć X więcej razy zadań, relatywnie do jego możliwości.

Za pieniądze czy za karę?
A jak nie chce więcej pieniędzy to co? Już się o to pytałem, ale dostałem jakieś mętne opowiastki o pozapłacowych formach motywowania.

Chyba nie z mojej strony. Oczywiście, że za nagrody dodatkowe. Nie jesteśmy Niemcami :)

No i znowu supermen, który nie chce zarabiać więcej pieniędzy. Informatyczna matka teresa :) Co do pozapłacowych form motywowania, to mam nadzieję, że nie spostrzegasz człowieka jak automatu na napoje - wrzucisz 2 zeta i dostaniesz 1 puszke, wrzucisz 4 masz dwie. Człowiek jeszcze musi usłyszeć dziękuję.

To zupełnie nie w temacie. Ja nie mówię o motywowaniu rozkapryszonych informatyków, którzy uważają się za lepszych od producentów śrubek :P

Ja mówię o gospodarowaniu zasobami ludzkimi. Podziale pracy w taki sposób, aby wykorzystywać okresy latencji efektywnie.

Czyli o oraniu tymi co mogą pociągnąć więcej.

nie, nie sprowadzajmy tego do problemu semantycznego. Dla was oranie, dla mnie gospodarowanie. Niech tak będzie.
Oczywiście zdarzają się takie momenty, ale zadaniem mojego przełożonego jest posiadać w zapasie odpowiednią ilość zadań, abym nie miał wolnego. Wolne mam po 18:00 i w weekendy.

Smutne dla ciebie, ale ponoć jesteś opłacany od wyników.
Niektórzy przełożeni na szczęście po prostu realizują cele.

Czemu smutne? Przynajmniej mam poczucie, że mój przełożony dobrze planuje moją pracę i dobrze gospodaruje moimi kompetencjami.
sprowadzasz sytuację do absurdu. Bardzo nieładnie :) Jeżeli w firmie nie ma zadań, które można wykonywać, to rzeczywiście informatyk nie będzie ganiał za króliczkiem - pytanie, czy nie ma zadań, czy ich nie widzi.
Bo jak ich nie widzać, to nie znaczy, że ich nie ma :)

Trawa nie jest zielona.
Zakładana sytuacja jest taka, że admin zrobił _wszystko_ co miał zrobić, a ty mu usiłujesz na siłę władować malowanie trawy na zielono.

No właśnie tu leży pies pogrzebany, Jeżeli założyłbym, że admin wszystko zrobił, to nie wciskałbym mu nic dodatkowego. Problem raczej w tym, że robił jeden proces (np. instalacja windy na kompie nowego pracownika), naturalnie proces jest w części zautomatyzowany i nie wymaga stałego nadzoru, czyli pojawia się słynny już w tej dyskusji "pasek postępu" i mamy dwie możliwości:
1) Czekamy cierpliwie na koniec procesu - okres latencji
2) W czasie trwania procesu zajmujemy się innym, który możemy przerwać w chwili wystąpienia potrzeby powrotu do pierwszego z nich.

No, ale nic nie mów, nich zgadnę....nasz supermen zajął się instalacją windy po wykonaniu wszystkich innych procesów :)
Za czasów mojego jeżdżenia na szmacie akurat strukturę sieci miałem zanalizowaną, jakoś nikt ode mnie tego nie wymagał, pewnie dlatego, że od razu otwierałem japę i mówiłem co jest źle i ile będzie kosztowało zrobienie, żeby było dobrze.
pracę wykonujemy poprzez widoczne działania. Oceniamy czyjąś pracę poprzez stosunek ilości wykonanych czynności do efektów czyjejś pracy.
Jakie wykonał działania, ile ich wykonał i jaki byl tego efekt. Nie ma takich czynności, których nie widać, poza tymi, które dzieją się w "czarnej skrzynce", jednak nawet te ostatnie muszą przelożyć się na konkretne działanie.

Informatyk na studiach uczy się, jak minimalnym kosztem uzyskać dany efekt, taka praca.
Z definicji czarnej skrzynki wynika, że nie masz pojęcia o tym, co się w niej dzieje. Dla nieadmina takim czymś jest właśnie praca admina, będziesz sprawdzał co wpisał do konfigów na przykład że automagicznie działa podpinanie pracowych laptopów do sieci i żadnych innych? Będziesz w stanie zrozumieć co czytasz?

Po cholerę mi zrozumienie configów. Wystarczy mi ocena czy efekt został zrealizowany i czy wykonano czynności, które do tego efektu miały doprowadzić.
O...pisarz.... też móglby powiedzieć, że wielu czynności, które on wykonuje nie widać. Wymyślanie fabuły, tworzenie koncepcji, dossier bohaterów etc.
Nikt jednak nie zapłaci pisarzowi, kiedy przyjdzie on do wydawnictwa i powie, że należy mu się poł miliona dolarów z szacowanych zysków ze sprzedaży książek, bo siedział i wymyślał, i nie obchodzi go że nie widać jego pracy. Dla wydawcy musi koncepcje przełożyć na zapisane strony. I tu pojawia się wskaźnik o którym pisałem - jakie to będą strony, ile ich będzie i jaki efekt przyniosły dla całości dzieła.
Wydawca też będzie sposrzegał czas nie spędzony na pisaniu, jako opierdzielanie się.

Pisarz generuje jakąś wartość w postaci książki, admin zapobiega stratom.
Wygląda na to, że dla ciebie admin ma generować twojąsubiektywną wartość wyglądania na zajętego.
Uważasz że taki strażak albo lekarz pogotowia czy ostrego dyżuru powinni mieć czas wypełniony jakimiś zajęciami?

No właśnie ci ostatni mają czas wypełniony innymi czynnościami. Strażacy odbywają ćwiczenia, konserwują sprzęt, utrzymują porządek w remizie. Lekarze wypełniają dokumentacje etc.
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: dno rekrutacyjne

Beata B.:
Iwona K.:
Beata B.:
jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem
niczym mnie pani nie uraziła, tylko powtarzam jeszcze raz piszecie oboje z Mariuszem prawdy oczywiste, o których się wie i każdy człowiek, który ileś lat już gdzieś pracował w jakichś korporacjach o nich wie i zdaje sobie sprawę, że tak może być, a Wam chyba do głowy nie przychodzi, że można o tym wiedzieć
Mnie nauczono, że zakładanie czegokolwiek z góry może prowadzić do wielu błędów.
Byłbym ostrożny w ferowaniu sądów, jakoby jakakolwiek prawda była oczywista i o których wie każdy. Bo doprowadzi nas to do sytuacji, w której niczego już nie będziemy musieli udowadniać, a świat zbudowany będzie na bazie aksjomatów.

konto usunięte

Temat: dno rekrutacyjne

Mariusz P.:
Beata B.:
Mariusz P.:

chciałbym, żeby czas poświęcany w pracy był w pełni wykorzystany.

A to ciekawe:)))) to czemu siedzisz w GL w czasie pracy i nie wykorzystujesz go na swoją pracę zamiast się tutaj zbędnie produkować? Rozumiem, że jest to regeneracja:)

a kto powiedział, że siedzę w pracy? Poza tym, używanie w dyskusji argumentów ad personam, uważam za ostateczność, która wskazuje na słabość argumentów w istocie prowadzonych dyskusji.
Dobrze, że w grupie są takie osoby jak Karol, czy Kuba, które mimo że się ze mną nie zgadzają, nie pozwoliliby sobie taki dziecinny argument.

Jaka ostateczność? Nie pracujesz u mnie, więc mało mnie to obchodzi co robisz w godzinach pracy i ile godzin dziennie przesiadujesz w GL pisząc swoje prywatne opinie, nie związane z pracą. Stwierdziłam fakt i tyle. Jak coś piszesz, to zastanów się na przyszłość, że ktoś może Ci to wytknąć w dyskusji, nawet personalnie. Jedyne co zauważyłam, to że się chyba lekko zdenerwowałeś:)
A słabość argumentów? No sorry, ale to Twoje argumenty są dla mnie za słabe, bo one są znane i każdy kto gdziekolwiek pracował na etacie posiada taką wiedzę, taka jest prawda. Nie zaskoczyłeś mnie niestety. Wymyśl taki argument, o którym nikt nie wie.

I jeszcze jedno, czasami odnoszę wrażenie, że czujecie się tak ważni w tej swojej roli rekruterów, że zapominacie, że różnie w życiu bywa. A bywa różnie i sami kiedyś może będziecie potrzebować dwóch etatów, żeby utrzymać rodzinę. Mój wniosek jest taki z tej dyskusji, że brakuje Wam elastyczności w myśleniu, robicie zbyt wiele rzeczy według schematów.Beata B. edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 11:26
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: dno rekrutacyjne

Beata B.:

Jaka ostateczność? Nie pracujesz u mnie, więc mało mnie to obchodzi co robisz w godzinach pracy i ile godzin dziennie przesiadujesz w GL pisząc swoje prywatne opinie, nie związane z pracą. Stwierdziłam fakt i tyle.

Beato napisałaś o moim siedzeniu na GL z czystej złośliwości. Ale ja cię rozumiem, jak trafiam na mur argumentów po stronie moich rozmówców, czasami też mam ochotę dopiec im tak, żeby poszło im w pięty, najlepiej wyzywając od nieuczciwych leni.
Jak coś piszesz, to zastanów się na przyszłość, że ktoś może Ci to wytknąć w dyskusji, nawet personalnie.

Oczywiście, że się spodziewam - zawsze liczę się z brakiem kultury u moich rozmówców. Dlatego jednak preferuję dyskusje na GL, niż na Onecie, bo tutaj bardzo rzadko zdarzają się atakujące rozmówców personalnie. To wynika z tego, ze podpisujemy się imieniem i nazwiskiem pod naszymi wypowiedziami to wymusza pewne standardy. Mam nadzieję, że to był twój pojedynczy wyskok, i cechujesz się dużą kulturą osobistą, co pozwoli ci nie popełniać tego błędu ponownie.
Jedyne co zauważyłam, to że się chyba lekko zdenerwowałeś:)

No tak, bo bardzo lubię, gdy ktoś używa wobec mnie ciętych ripost, do których nie jest tak łatwo się ustosunkować, a denerwują mnie dyskutujący, którzy tracą fason i uciekają się do złośliwych komentarzy, które mają nic wspólnego z argumentami w dyskusji.
Wiesz Beato, ja się tobie nie dziwie, że się do tego uciekłaś, to rzadko spotykana cecha, aby powstrzymać prymitywne emocje, mam jednak nadzieję, że to już się nie powtórzy.
A słabość argumentów? No sorry, ale to Twoje argumenty są dla mnie za słabe, bo one są znane i każdy kto gdziekolwiek pracował na etacie posiada taką wiedzę, taka jest prawda.

Argumenty wskazujące według ciebie na "prawdę", są dla ciebie za słabe. To rzeczywiście mam ciężki orzech do zgryzienia :D
Nie zaskoczyłeś mnie niestety. Wymyśl taki argument, o którym nikt nie wie.Beata B. edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 11:22

Ja już nic więcej nie wymyślę w tej dyskusji. Podałem te powody, które powodują, że pracodawcy i reprezentujący ich rekruterzy mogą nie chcieć podejmować współpracy z osobą pracującą przy własnej działalności gospodarczej.
Jeżeli jednak czujesz się na siłach na donkiszotyzm - jeszcze raz życzę powodzenia.
Może rzeczywiście traktowanie innych ludzi jak idiotów, którzy nie rozumieją, że masz rację do czegoś cię kiedyś doprowadzi.
Piotr K.

Piotr K. "Żyj i daj żyć
innym"

Temat: dno rekrutacyjne

Mariusz P.:
Beata B.:
Iwona K.:
Beata B.:
jeśli Panią w jakiś sposób uraziłam to nie było to moim zamiarem
niczym mnie pani nie uraziła, tylko powtarzam jeszcze raz piszecie oboje z Mariuszem prawdy oczywiste, o których się wie i każdy człowiek, który ileś lat już gdzieś pracował w jakichś korporacjach o nich wie i zdaje sobie sprawę, że tak może być, a Wam chyba do głowy nie przychodzi, że można o tym wiedzieć
Mnie nauczono, że zakładanie czegokolwiek z góry może prowadzić do wielu błędów.
Byłbym ostrożny w ferowaniu sądów, jakoby jakakolwiek prawda była oczywista i o których wie każdy. Bo doprowadzi nas to do sytuacji, w której niczego już nie będziemy musieli udowadniać, a świat zbudowany będzie na bazie aksjomatów.

przeceniasz albo wyolbrzymiasz role tego co sie szumnie nazywa HR;P

konto usunięte

Temat: dno rekrutacyjne

Mariusz P.:
Beata B.:

Jaka ostateczność? Nie pracujesz u mnie, więc mało mnie to obchodzi co robisz w godzinach pracy i ile godzin dziennie przesiadujesz w GL pisząc swoje prywatne opinie, nie związane z pracą. Stwierdziłam fakt i tyle.

Beato napisałaś o moim siedzeniu na GL z czystej złośliwości. Ale ja cię rozumiem, jak trafiam na mur argumentów po stronie moich rozmówców, czasami też mam ochotę dopiec im tak, żeby poszło im w pięty, najlepiej wyzywając od nieuczciwych leni.

Nie użyłam słowa leń, to po pierwsze, więc wciskasz mi coś niesłusznie.
A po drugie jeszcze raz powtarzam, odnoszę się do tego co czytam, ale jakoś nie czułam złości pisząc to. Bawi mnie ta rozmowa, co podkreślam od początku:) Użyłam słowa regeneracja:) A to Twoje słowo, ja je tylko zacytowałam:))) Jak widać jeden w pracy pracuje, a drugi się regeneruje:)
Wkurza Cię, że dałeś się tak prosto złapać na własnych słowach:)
Jak coś piszesz, to zastanów się na przyszłość, że ktoś może Ci to wytknąć w dyskusji, nawet personalnie.

Oczywiście, że się spodziewam - zawsze liczę się z brakiem kultury u moich rozmówców. Dlatego jednak preferuję dyskusje na GL, niż na Onecie, bo tutaj bardzo rzadko zdarzają się atakujące rozmówców personalnie. To wynika z tego, ze podpisujemy się imieniem i nazwiskiem pod naszymi wypowiedziami to wymusza pewne standardy. Mam nadzieję, że to był twój pojedynczy wyskok, i cechujesz się dużą kulturą osobistą, co pozwoli ci nie popełniać tego błędu ponownie.
No i dlatego, ze się podpisujemy to biorę odpowiedzialność za swoje słowa:)
Co ma do tego kultura osobista? Po co się dalej denerwujesz i ciągniesz temat? Wyluzuj trochę:)
Jedyne co zauważyłam, to że się chyba lekko zdenerwowałeś:)

No tak, bo bardzo lubię, gdy ktoś używa wobec mnie ciętych ripost, do których nie jest tak łatwo się ustosunkować, a denerwują mnie dyskutujący, którzy tracą fason i uciekają się do złośliwych komentarzy, które mają nic wspólnego z argumentami w dyskusji.
Wiesz Beato, ja się tobie nie dziwie, że się do tego uciekłaś, to rzadko spotykana cecha, aby powstrzymać prymitywne emocje, mam jednak nadzieję, że to już się nie powtórzy.
To nie pisz głupot, takich jakie mam okazję czytać, że na 100% trzeba być oddanym pracy, wtedy nikt się nie będzie do tego odnosił i Ci wytykał:)
A słabość argumentów? No sorry, ale to Twoje argumenty są dla mnie za słabe, bo one są znane i każdy kto gdziekolwiek pracował na etacie posiada taką wiedzę, taka jest prawda.

Argumenty wskazujące według ciebie na "prawdę", są dla ciebie za słabe. To rzeczywiście mam ciężki orzech do zgryzienia :D
Ale Twoją prawdę każdy zna, podkreślam to chyba 10 raz. Dlatego mnie nie zaskoczyłeś.
Nie zaskoczyłeś mnie niestety. Wymyśl taki argument, o którym nikt nie wie.

Ja już nic więcej nie wymyślę w tej dyskusji. Podałem te powody, które powodują, że pracodawcy i reprezentujący ich rekruterzy mogą nie chcieć podejmować współpracy z osobą pracującą przy własnej działalności gospodarczej.
Jeżeli jednak czujesz się na siłach na donkiszotyzm - jeszcze raz życzę powodzenia.
Może rzeczywiście traktowanie innych ludzi jak idiotów, którzy nie rozumieją, że masz rację do czegoś cię kiedyś doprowadzi.
Nigdy nie traktuję ludzi jak idiotów, bo nie mam ku temu powodów, poważnie:)
Ale niestety odniosłam wrażenie, że to Ty traktujesz ludzi przedmiotowo i jak idiotów podpierając się tym, że Ty masz skończone studia podyplomowe z zarządzania i wiesz wszystko lepiej od innych i pokazując jaki jesteś ważny w swojej roli:) Wiedza książkowa to nie wszystko.Beata B. edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 12:04

Temat: dno rekrutacyjne

Beata B.:
I jeszcze jedno, czasami odnoszę wrażenie, że czujecie się tak ważni w tej swojej roli rekruterów, że zapominacie, że różnie w życiu bywa. A bywa różnie i sami kiedyś może będziecie potrzebować dwóch etatów...

To jest powazny zarzut i na pewno nie bez powodu. Tutaj nalezy jednak rozrozniac miedzy pracownikiem dzialu HR-u, ktory moze byc nawet bezposrednio odpowiedzialny za decyzje, a doradca z agencji, ktory jest "tylko" doradca.Andrzej Pieniazek edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 12:08

konto usunięte

Temat: dno rekrutacyjne

Andrzej Pieniazek:
Beata B.:
I jeszcze jedno, czasami odnoszę wrażenie, że czujecie się tak ważni w tej swojej roli rekruterów, że zapominacie, że różnie w życiu bywa. A bywa różnie i sami kiedyś może będziecie potrzebować dwóch etatów...

To jest powazny zarzut i na pewno nie bez powodu. Tutaj nalezy jednak rozrozniac miedzy pracownikiem dzialu HR-u, ktory moze byc nawet bezposrednio odpowiedzialny za decyzje, a doradca z agencji, ktory jest "tylko" doradca.

No cóż ja poradzę Andrzej, że poważny? Poważny na podstawie tej dyskusji i obserwacji, słuchania argumentów rekruterów przez telefon, czyli z własnego doświadczenia, ale również zasłyszany od znajomych.
Ktoś inny może mieć inne obserwacje.
A dla potencjalnego pracownika nie ma znaczenia z kim rozmawia czy z pracownikiem HR czy tylko doradcą, bo to on decyduje co zrobić z tym cv i czy przekazać informację pracodawcy.Beata B. edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 12:17

Temat: dno rekrutacyjne

Andrzej Pieniazek:
Tutaj nalezy jednak rozrozniac miedzy pracownikiem dzialu HR-u, ktory moze byc nawet bezposrednio odpowiedzialny za decyzje, a doradca z agencji, ktory jest "tylko" doradca.
Pracownik działu HR jest często takim samym "tylko doradcą" jak pracownik agencji.

Następna dyskusja:

Zadania rekrutacyjne




Wyślij zaproszenie do