Temat: Czego nie lubicie u rekrutowanych?
Mariusz Perlak:
że pomidory nie, to nie. Można oczywiście zaryzykować i zaufać kandydatowi, że jego branża niczym się nie różni - i później dopytać się klienta, czy takiego kandydata nie chciałby spotkać. Jednak sa klienci, którzy mówią ma być z tej branży i koniec, a często ma być z firmy konkurencyjnej. Patrz wyżej...
Rozumiem. To wypada powiedzieć kandydatowi, że nie pochodzi z firmy, z której szukają pracowników, a nie wciskać komuś ciemnotę, że branża się różni tak niesamowicie (w sumie to są podkategorię branży "elektrycznej", więc nawet mowa o branżach to dowcip, ale niech będzie, słowo "branża" jest bardziej profesjonalnie).
Ja akurat piję do sytuacji gdy pewna agencja HR dość chamsko zachowała się dając feedback (o który męczyłem bite dwa tygodnie po 3-ciej aplikacji)
feedback po wysłaniu aplikacji? wybacz, ale jaką informacje zwrtoną można dać na przesłaną aplikację - poza tym, że profil zawodowy kandydata nie odpowiada wymaganiom klienta?
No choćby to - "poszukujemy osób z firm konkurencyjnych do firmy naszego klienta" i ja bym nie miał absolutnie żadnych pretensji. Natomiast wciskanie mi kitu, jakobym nie mógł znać tej branży "bo nie i już", to poziom dość mizerny, nieprawdaż?
więc, czemu nie zgłosiłeś się bezpośrednio do źródła? Skoro znałeś tych ludzi, to z pewnością mogłeś dowiedzieć się o szczegółach w samej firmie - po co ci była agencja do tego?
Oczywiście, na co dostałem odpowiedź od nich - "outsource'ujemy". Więc uderzałem dalej do tejże agencji.
Dla mnie jako kandydata - jawiłem się jako dość ciekawy potencjalny pracownik.
i tu pojawia się właściwy problem - bo dla drugiej strony tak nie było. Możliwe, że dla samej firmy i owszem byłbyś ciekawym kandydatem, ale dlaczego miałaby ona zapłacić agencji za znalezienie osoby spoza branży, skoro umawiali się za poszukiwania w tej konkretnej.
A może nie umawiali się? Skąd kandydat ma to wiedzieć? Często ogłoszenie jest, a zatrudnia się kogoś innego, kto się pojawił. Czy jeśli zjawi się ktoś ciekawy to skreślamy go, ponieważ nie jest wysokim brunetem, lub nie jest przedstawicielem rasy aryjskiej? A zwykła kultura powinna nakazać choćby kandydatowi odpowiedzieć gdy kilka razy o to prosi i to całkiem grzecznie.
Problem rozmowiązałby się, gdybyś udał się do firmy (którą przecież znałeś, i ludzi, i kontakty...) i zaaplikował bezośrednio, ewentuanie porozmawiał z osobami w tej firmie na ten temat.
Dzwoniłem i rozmawiałem - outsourcing, potwierdzili, że rekrutuje dla nich ta agencja i żebym się skontaktował z tą właśnie agencją, bo taką mają umowę z nią. To duża korporacja i temat zlany był tzw. "sikiem prostym gotyckim". Z ich prezesem w golfa nie grałem, żeby tak pracę sobie tam załatwić. Rozmawiałem z kilkoma ludźmi (na podobnym stanowisku na obszarze północnej Polski w tej firmie) i wiem, że oni nie pochodzili z firm konkurencyjnych - tylko z hurtowni elektrotechnicznych. I teraz inne hurtownie obsługiwali. Ja to JUŻ robiłem w poprzedniej firmie.
Na ogłoszenie odpowiadałem kilka razy, bo pół roku było non stop publikowane.
no i w końcu zadzowniłeś i się dowiedziałeś, że cię nie zaproszą. Łaski bez, po co się na siłę wpraszać?
Wiesz, z takim podejściem "nie wpraszać się" to wiele osób wysyła CV na każde pojawiające się ogłoszenie i nigdy się nie stara dowiedzieć co z jego aplikacją się dzieje. Ja na pierwszą aplikację tam poświęciłem ze dwie godziny, na kolejne mniej, ale łącznie powiedzmy ze 3-4 godziny mojego życia zużyłem. Można oczekiwać chociaż jednego krótkiego maila, sztampowego "niestety, poszukujemy kogoś innego, dziękujemy za złożenie aplikacji".
zbieżności usłyszałem "ale ja się nie znam i dla mnie to jest inna branża". Już mi wtedy nerwy puściły i odpowiedziałem, że "Wypadałoby się dowiedzieć trochę o branży, skoro przez pół roku nie umie Pani znaleźć osoby na to stanowisko" i się pożegnałem.
No i sobie poużywałes na Pani z agencji, która później spokojnie zajeła się swoją pracą, a ciebie to dalej męczy.
Biorąc pod uwagę moją rozmowę z tą Panią, to raczej ja bym mógł powiedzieć, że to ona poużywała sobie na mnie.
Ja rozumiem, że niektórzy są tak tępi, że ich notesy mają szerokość jednego cala i nie dadzą rady przejść do pokrewnej branży.
Inni tępi, ja OK. Witek, co to za poglądy? Trzeba szanować drugich...ale rozumiem, emocje wciąz trzymają :)
Emocje to miałem dawno temu :) Teraz to powoduje u mnie tylko uśmiech politowania.
Zauważ, że kariera w jednej branży, ba! jednej firmie! to taki relikt przeszłości, czasów komuny, gdy ktoś zaczynał pracę w jednej firmie i kończył w niej. Było pełno takich ludzi. Teraz jest inaczej, wielu ludzi po prostu chce odmiany, często firmy zmieniają kadrę co jakiś czas. A HR mam wrażenie działa dalej wedle zasady, iż jeden człowiek = jedna branża/produkt/usługa. A najlepiej to jedna firma.
Są od tego wyjątki. Agencja HR która mnie znalazła do obecnej firmy sama z siebie mnie zarekomendowała klientowi, na podstawie aplikacji którą wysłałem może z pół roku wcześniej, na kompletnie inne stanowisko (sprzedaż w br. informatycznej). Biorąc pod uwagę zakres obowiązków to w przypadku wielu HR'ów w opisie stanowiska stałoby:
- co najmniej 5 lat doświadczenia w sprzedaży łożysk
- co najmniej 3 lata doświadczenia w sprzedaży zagranicznej
- znajomość co najmniej 4 języków obcych
- wykształcenie wyższe związane ze stanowiskiem
Żadnego z tych punktów nie spełniałem, a jednak... Gdyby jeszcze było tak, że płaca jest niska to można by zrozumieć, że "szukano kogokolwiek", ale tak też nie jest.
Ja sądzę, że umysł mam otwarty i potrafię się odnaleźć wszędzie.
Jeszcze na poczatku pisałeś, że mało kto ogarnia wszystkie branże - dlaczego Ty miałbyś być wyjątkowy?
Ja nie mówię, że ogarniam, ja mówię, że potrafię ogarnąć. To jest spora różnica.
Właśnie to po raz wtóry udowadniam. Dlatego nie lubię być przez nikogo wsadzany do worka "bezmózgie debile" w taki sposób.
W całej historii nie powiedziałeś, że Pani z agencji nazwała cię "bezmózgim debilem" :) czy ktoś kiedyśnazwał cię "bezmózgim debilem" - nie sądzę ... więc czemu tak się czujesz?
Nie powiedziałem, ale użyła czegoś podobnego. Uogólniła, że "wszyscy co do mnie dzwonią to bezmózgie debile", czy jakoś tak... Trafiłeś z pierwszą myślą :) Może było bezmózdzy idioci, albo sami idioci? Nie pamiętam i jest to mało ważne. W każdym bądź razie znam trochę ludzi, którzy gdy mają zrobić coś "nowego" to mają niesamowity problem to zrobić - i o nich to mówiłem. W poprzedniej firmie choćby, gdy kazałem jednej osobie napisać jakieś "ładne pismo z przeprosinami za brak realizacji zamówienia" to usłyszałem, że "nie wiem jak to napisać". I nie, nie chodziło o to, że nie wie jak worda odpalić, po prostu nie umiała pisma sklecić. Bo nigdy tego nie robiła. Nie była to jakoś szczególnie głupia osoba, po prostu - "nie robiła", więc "nie wie jak".
Teraz wskoczyłem do nowej branży i czuję się jak ryba w wodzie, poznaję nowe rzeczy, nowe możliwości rozwoju, po prostu na razie bajka.
Czyli wszystko ułożyło się po twojej myśli - masz super pracę i na co ci było to spotkanie w agencji.
Wtedy pracy nie miałem, a oferta była wrzucana przez cały mój okres wypowiedzenia, a później bezrobocia, dodatkowo mnie irytując, bo tak naprawdę chcąc być "dalej w branży" to było tak naprawdę JEDYNE ogłoszenie, do tego wręcz się zdawało szyte na miarę. I jak w przypadku wielu ogłoszeń mogłem zrozumieć, że "nie ma Pan doświadczenia w branży", tak usłyszeć to tutaj to był jakiś dowcip :)
Paragraf 22 - proces rekrutacyjny wybierający osoby, które często po prostu mają dość branży, ale się jej trzymają, bo tylko tam pracę mogą znaleźć, gdyż tak się rekrutuje pracowników. Idealnie.
jeżeli osoba ma dość swojej branży, to nikt jej nie zmusi do podjęcia pracy w tej samej branży,
Chwilka, instynuujesz, że jeśli ktoś ma dość pracy to przestanie pracować? A za co się utrzyma? Jeszcze nie ma tak w tym kraju, że po paru latach pracy można iść na emeryturę... :)
Co z tego, że ma dosyć, jeśli jedyną inną pracę jest w stanie dostać w tej branży do której trafił kiedyś tam? Po prostu będzie pracować mało efektywnie, mało wydajnie...
pozdrowiska :)
ale zasypało dziś :)