Temat: chamstwa rekrutacyjne

Andrzej Pieniazek:
Greg P.:
... Powodem byl fakt mojego spoznienia ktory uniemozliwia przeprowadzenie rozmowy HR ktora wedlug projektu rekrutacyjnego ma trwac 60-55 minut. Recrutier polecil mi przekazac ze nie jest w stanie przeprowadzic takiej rozmowy w 50 minut a nie moze tez jej przesunac poniewaz kolejny kandydat przybedzie na kolejna pelna godzine.

Kolejna firma, z którą nie warto się chyba zadawać? Jak rozmowa jest planowana na 60 min to musi być przynajmniej pół godziny przerwy już z tego powodu, że kandydaci nie powinni się spotykać przy wejściu.

Tak, jestem dość pryncypialny, jeśli chodzi o te sprawy. Zły początek daje nikła nadzieję ze był bym zadowolony pracując dla tego pracodawcy. Dużo wymagam od siebie i uważam ze daje mi to moralne prawo do wymagania od innych. Cenie u ludzi szczerość i ciężka pracę a nie marketing bez pokrycia, pomimo że czasem wiąże się to z pewnymi wyrzeczeniami.

Cały przebieg naszej dyskusji, która koncentruje się na elemencie spóźnienia albo tego czy byłbym dobrym kandydatem na to stanowisko czy nie wydaje mi alarmująca (z wyjatkiem pani Karoliny, ktorej chwala za to). Podobna sytuacja mogła przydarzyć się każdemu niezależnie od tego czy był dobrym kandydatem czy nie, nie odesłałbym tego kogoś do domu karząc mu pojawić się jeszcze raz nawet, jeśli byłby to chłopak czy dziewczyna kandydująca na stanowisko obsługi xero-kopiarki. Szczególnie, jeśli moja firma nie znajduje się w centrum miasta w okolicy powszechnie znanej tylko na obrzeżach. Jeśli punktualność na tym stanowisku jest warunkiem kluczowym a mam 10 kandydatów na krótkiej liście, z podobnymi kompetencjami to i tak odbyłbym rozmowę, po czym wysłał e-maila dziękując za przybycie i wzięcie udziału w procesie rekrutacyjnym. Na pewno zależałoby mi by ta osoba miała odczucie bycia dobrze potraktowanym choćby ze względu na to jak osoba ta będzie mówić w przyszłości o mojej pracy i mojej firmie. W końcu ten ktoś jest tez konsumentem, który zna dobrze przynajmniej 10 innych konsumentów. Sadze ze tyle można zrobić bez specjalnego wysiłku dla kandydatów z tzw. krótkiej listy. Byłem na kilku rozmowach w życiu, również w tym ogórkowatym budynku na Canary Wharf (na zdjęciu). Nigdzie nie potraktowano mnie w ten sposób.


Obrazek


Nie jestem tez kimś przesadnie upartym wiec, jeśli standardy, o których wspominam są dość naiwnie wygórowane czy za bardzo odbiegają od rzeczywistości w Polsce to chętnie się dostosuje. Miałem nadzieje ze ktoś z państwa będących niejako w branży mi to powie. Od czego w końcu są fora internetowe.
Wracając do samego spóźnienia wspomniałem o tym ze firma znajduje się na obrzeżach miasta, bo chciałem dać do zrozumienia skale trudności w dotarciu tam. W istocie moje spóźnienie wynikało z faktu ze pierwsza od strony miasta brama wjazdowa do kompleksu prowadzi tylko do jednego z budynków. Niestety można to ustalić dopiero po wejściu czy wjechaniu na posesje, ponieważ plot pomiędzy budynkami jest niewidoczny od strony głównej ulicy. Nie ma tez stosownego oznakowania. Reszta budynków ma osobna bramę wjazdowa i drogę dojazdowa, druga jadąc od strony miasta. Oznakowanie na niej nie jest widoczne z pozycji bramy nr 1. Niestety niezwykle łatwo popełnić te pomyłkę nie znając okolicy. Nie wspominając o robotach drogowych w okolicy, które powodują dodatkowe zamieszanie. Odrobina elastyczności i wyrozumienia była by wiec wręcz wskazana.Greg P. edytował(a) ten post dnia 06.02.12 o godzinie 21:46

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Greg P.:
Wracając do samego spóźnienia wspomniałem o tym ze firma znajduje się na obrzeżach miasta, bo chciałem dać do zrozumienia skale trudności w dotarciu tam.

Sprawa z samym spóźnieniem to wcale nie taka prosta sprawa. Nam zdarzyło się, że kandydat nie dotarł na spotkanie w Niemczech gdzie czekało na niego 4 menedżerów, którzy specjalnie na to spotkanie z USA przylecieli. Jak to Polak uparł się, że musi podjechać własnym samochodem, ponad 1000 km, a mógł polecieć samolotem, za co by zapłacili. Jeszcze przed granica rozbił się, był ranny i w tym całym ferworze "zapomniał" powiadomić czekających o wypadku. Klienta straciliśmy.
Drugi kandydat jechał do Czech, rozbił się już za granicą, klienta też straciliśmy, a trzeci dojechał do Berlina na czas ale był tak wymęczony jazdą, że na interview przepadł.
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Greg P.:
Cały przebieg naszej dyskusji, która koncentruje się na elemencie spóźnienia albo tego czy byłbym dobrym kandydatem na to stanowisko czy nie wydaje mi alarmująca (z wyjatkiem pani Karoliny, ktorej chwala za to). Podobna sytuacja mogła przydarzyć się każdemu niezależnie od tego czy był dobrym kandydatem czy nie, nie odesłałbym tego kogoś do domu karząc mu pojawić się jeszcze raz nawet, jeśli byłby to chłopak czy dziewczyna kandydująca na stanowisko obsługi xero-kopiarki. Szczególnie, jeśli moja firma nie znajduje się w centrum miasta w okolicy powszechnie znanej tylko na obrzeżach.

Ja rozumiem, ze traktujesz ta sytuację bardzo osobiście, ale stała się ona podstawą do ciekawej wymiany zdań. Gdybyś popatrzył na to z punktu widzenia zarządzania czasem i zasobami i strzepnął całą tą "marketingową" otoczkę w stylu "powinno się robić to, a nie powinno tego" to pojawia się dość ciekawy problem i dośc istotne pytanie - czy spóźniająca się osoba na spotkanie ma prawo domagać się kontynuacji.
Pomijam zupełnie czy firma była w centrum, czy w znanym, nieznanym otoczeniu, czy były remonty, bramy wjazdowe, płoty etc. To są egzogenne przyczyny spóźnienia, endogenne (o których z natrualnych przyczyn nie wspominasz) to nieprzygotowanie do podróży, podejmowanie błędnych decyzji, w tym wiedząc o tym, że nie zna się okolicy brak wczesniejszego wyjazdu na miejsce. Nie istotne, może się taka sytuacja zdarzyć każdemu to fakt, ale czy to jest wystarczający argument do tego, aby żądać kontynuowania rozmowy? Czy druga strona ma prawo potraktować spóźnienie się kandydata jako czynnik zaburzający przygotowany wcześniej, zazwyczaj napięty grafik rozmów?
Pomijam sposób w jaki firma ma wiadomość o wykluczeniu z planu dnia przekazać.

Nie lubię się powtarzać, ale analizując wspomnianą przez ciebie sytuacje można wnioskować, że dla drugiej strony nie byłeś jednak dość dobrym kandydatem, skoro potraktowała cię w taki sposób.

Nomen omen, mogliśmy zakończyć naszą dyskusję rozczulając się nad tym, w jaki sposób firma cię potraktowała, puszczając parę frazesów o tym "ze tak nie należy robić", "że kandydat jest konsumentem" doprawić to pompatycznym zdaniem o wzajemnym szacunku.

Tyle, że nie do tego, jak sam zauważyłes służy forum. Dostałes informacje zwrotną o przytoczonej sytuacji od ludzi, którzy sa po drugiej stronie. Dostałeś inne spojrzenie na sytuacje. Alarmujace jest trzymanie się z twojej strony jedynie argumentów egozgennych "usprawiedliwiających" twoje spóźnienie (po twojej wypowiedzi jestem w stanie plan tego dojazdu narysować). Zupełnie nie wiem, jakiego rodzaju argumentem jest "ten ogórkowaty budynek".

Mam niepokojace wrażenie, że z przytoczonej przez ciebie sytuacji wyciągasz jedynie słuszny wniosek, że to firma powinna wobec spóźniających się kandydatów stosowac specjalne ulgi, bo tak powinna.

a mogłeś po prostu wcześniej wyjechać...

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Andrzej Pieniazek:
Greg P.:
Wracając do samego spóźnienia wspomniałem o tym ze firma znajduje się na obrzeżach miasta, bo chciałem dać do zrozumienia skale trudności w dotarciu tam.

Sprawa z samym spóźnieniem to wcale nie taka prosta sprawa. Nam zdarzyło się, że kandydat nie dotarł na spotkanie w Niemczech gdzie czekało na niego 4 menedżerów, którzy specjalnie na to spotkanie z USA przylecieli. Jak to Polak uparł się, że musi podjechać własnym samochodem, ponad 1000 km, a mógł polecieć samolotem, za co by zapłacili. Jeszcze przed granica rozbił się, był ranny i w tym całym ferworze "zapomniał" powiadomić czekających o wypadku. Klienta straciliśmy.
Drugi kandydat jechał do Czech, rozbił się już za granicą, klienta też straciliśmy, a trzeci dojechał do Berlina na czas ale był tak wymęczony jazdą, że na interview przepadł.

:)

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Nie bede cytowal bo zajelo by to zbyt wiele miejsca. Postaram sie wypunktowac wnioski.

Mysle ze zle odczytujesz moje intencje chociaz staram sie bardzo byc klarowny.

1. Zapewniam ze nie traktuje sprawy osobiscie. Sadze ze to dobry przyklad bo sytuacja jest niejednoznaczna a mogla sie przytrafic kazdemu.

2. Nie domagam sie kontynuacji. Odmowilem udzialu w kolejnym wyznaczonym mi spotkaniu. Nie wiem skad wniosek o nie byciu dostatecznie dobrym kandydatem lub o spoznieniu jako przyczynie braku kontynuacji skoro kontynuacja byla.

3. Hipotetycznie przyjmujac na moment cala twoja argumentacje dotyczaca jakosci kandydata i spoznienia. Jesli takiej kontynuajcji by nie bylo z powodow ktore wymieniles. Sadze ze nie byl by to duzy wysilek ze strony rekrutujacego potraktowac kandydata inaczej. W sposob jaki podalem w poprzednich postach. Jest duzo sposobow aby to rozwiazac zgodnie z twoja interpetacja zapobiegajac poczuciu niesmaku czy niedosytu po obu stronach. Nie sa to sposoby wymagajace duzego nakladu czasu ani srodkow.

4. Fragment o przyczynach sugeruje ze zakladasz zla wole kandydata. Mozesz w ten sposob wylac dziecko z kapiela. Budowanie opini o osobie na podstawie jednego incydentu to ryzykowna taktyka. Rekrutacja przewidywala tak czy siak dwa spotkania wiec jesli sutuacja powtorzyla by sie na drugim zgodzil bym sie z twoim rozumowaniem.

5. To co okreslasz frazesami stanowi podstawe biznesu w Wielkiej Brytanii.I slusznie bo to klient przynosi firmie zysk nie HR, AR, AP itd. Na kazdym stanowisku na ktorym jest nawet niewielki kontakt ze srodowiskiem zewnetrznym firmy obowiazuje kurs dotyczacy obslugi klienta. Tak bylo w kazdej jednej firmie w ktorej pracowalem. Tzw. Word of mouth i feedbak to najtansze formy reklamy.

6. Nie sadze ze firma powinna stosowac ulgi dla nikogo. Wogole jestem przeciwnikiem wszelkich ulg. Sadze jednak ze spoznienie 10 na jedno spotkanie jest podrzedne w stosunku do merytorycznej jakosci kandydata, jego umiejetnosci ect. zwlaszcza jesli firma nie miesci sie w centralnej lub powszechnie znanej lokalizacji. Powiem wiecej sadze ze to zle wrozy firmie.

Prosba: Jesli chcesz sie odniesc do moich komentarzy to zrob to bezposrednio do tego tekstu w oderwaniu od przykladu. Mysle ze ta historia jest troche nudna juz dla nas wszyskich.

konto usunięte

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Andrzej Pieniazek:

Sprawa z samym spóźnieniem to wcale nie taka prosta sprawa.

Dlatego zawsze warto pewne rzeczy zaplanować, biorąc poprawkę na to że może wystąpić spóżnienie... Ewentualnie zainwestować w inny transport (samolot) lub hotel.

Osobiscie od mam zasadę, że jeżeli jestem w delegacji daleko od Warszawy i mam spotkanie z Klientem - po pierwsze rezerwuję hotel, po drugie - jak najbliżej siedziby Klienta, aby zminimalizować ryzyko zmęczenia, spóżnienia itp.

Paręset złotych to niewiele w obliczu dużego kontraktu lub dobrze płatnego stanowiska :)
Mateusz P.

Mateusz P. logi(sty)ka

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Andrzej Pieniazek:
Greg P.:
Wracając do samego spóźnienia wspomniałem o tym ze firma znajduje się na obrzeżach miasta, bo chciałem dać do zrozumienia skale trudności w dotarciu tam.

Sprawa z samym spóźnieniem to wcale nie taka prosta sprawa. Nam zdarzyło się, że kandydat nie dotarł na spotkanie w Niemczech gdzie czekało na niego 4 menedżerów, którzy specjalnie na to spotkanie z USA przylecieli. Jak to Polak uparł się, że musi podjechać własnym samochodem, ponad 1000 km, a mógł polecieć samolotem, za co by zapłacili. Jeszcze przed granica rozbił się, był ranny i w tym całym ferworze "zapomniał" powiadomić czekających o wypadku. Klienta straciliśmy.
Drugi kandydat jechał do Czech, rozbił się już za granicą, klienta też straciliśmy, a trzeci dojechał do Berlina na czas ale był tak wymęczony jazdą, że na interview przepadł.


na takie rozmowy przybywa sie dzien wczesniej, nocuje kulturalnie i rano mozna rozmawiac do woli.

konto usunięte

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Mariusz Perlak:

Panie Mariuszu, rozmywa Pan problem.

Fakt, czasem kandydaci nie dbają o to, jak odbiera ich przyszły pracodawca. Przychodzą niechlujnie ubrani, żują gumę, gadają bzdury, nie mówiąc o spóźnianiu się. Ale czy to znaczy, że firma przeprowadzająca rekrutację ma się dostosować do ich poziomu? Jeśli ktoś przyjdzie niedomyty, należy zaproponować mu umowę na czarno? A jeśli kandydatka będzie miała za duży dekolt, powinna zostać zapytana o rozmiar biustu? A jeśli ktoś się spóźni, kazać mu czekać, a potem i tak się z nim nie spotkać?

Uważam, że niezależnie od nie wiadomo jak negatywnego wrażenia, jakie sprawi kandydat, należy potraktować go profesjonalnie. A to oznacza, że trzeba się spotkać choćby na piętnastominutową rozmowę niezależnie od dalszych zamiarów. A Pana podejście nasuwa mi zaraz na myśl tych rekruterów, którym się wydaje, że jak już ktoś został zaproszony na rozmowę, to wielka łaska dla niego - w końcu mamy rynek pracodawcy. Oj, jak na tym można się przejechać!

Przed laty zostałam zaproszona na rozmowę. Doświadczenia nie miałam praktycznie żadnego, trudno powiedzieć, żebym była szczególnie dobrym kandydatem. Na domiar złego podczas jazdy na miejsce zepsuł mi się samochód i tylko dlatego, że wyjechałam znacznie wcześniej, spóźniłam się tylko 10 minut. Jednak przeprowadzono ze mną rozmowę. Nie zostałam przyjęta do pracy, być może ze względu na braki w doświadczeniu, być może spóźnienie się mi nie przysłużyło. Ale potraktowano mnie profesjonalnie i wydaje mi się, że właśnie o coś takiego chodziło Gregowi.
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Greg P.:
Nie bede cytowal bo zajelo by to zbyt wiele miejsca. Postaram sie wypunktowac wnioski.

Mysle ze zle odczytujesz moje intencje chociaz staram sie bardzo byc klarowny.

1. Zapewniam ze nie traktuje sprawy osobiscie. Sadze ze to dobry przyklad bo sytuacja jest niejednoznaczna a mogla sie przytrafic kazdemu.

OK. Też uważam, ze to dobry przykład, z tego samego powodu.

2. Nie domagam sie kontynuacji. Odmowilem udzialu w kolejnym wyznaczonym mi spotkaniu. Nie wiem skad wniosek o nie byciu dostatecznie dobrym kandydatem lub o spoznieniu jako przyczynie braku kontynuacji skoro kontynuacja byla.

Wniosek wynika z samej sytuacji. Na chłopski rozum: jak ktoś cię spławia z powodu 10 minutowego spóźnienia to nie może cię uważać za kogoś ważnego. Ja nie twierdzę, że byłeś złym kandydatem na to konkretne stanowisko, tylko dla tej osoby takim nie mogłeś być, skoro zachowała się w ten sposób.

3. Hipotetycznie przyjmujac na moment cala twoja argumentacje dotyczaca jakosci kandydata i spoznienia. Jesli takiej kontynuajcji by nie bylo z powodow ktore wymieniles. Sadze ze nie byl by to duzy wysilek ze strony rekrutujacego potraktowac kandydata inaczej. W sposob jaki podalem w poprzednich postach. Jest duzo sposobow aby to rozwiazac zgodnie z twoja interpetacja zapobiegajac poczuciu niesmaku czy niedosytu po obu stronach. Nie sa to sposoby wymagajace duzego nakladu czasu ani srodkow.

No tak, tu się zgadzam, można było inaczej zakomunikować, że spóźnienie uniemożliwia kontynuację spotkania rekrutacyjnego, ale wyjściem z sytuacji nie jest samo przeprowadzenie tej rozmowy, mimo spóźnienia. Rekrutujący miał prawo odmówić rozmowy z tobą po spóźnieniu się (bez względu na powody, to TY się spóźniłeś - on tam już był i czekał na ciebie), ponieważ spóźnienie naruszyło jego porządek dnia. Nie powinno cię interesować, co on takiego musi zrobić na tej rozmowie, że te 10 minut jest dla niego takie ważne. Jeżeli przychodzisz o 10 minut później na rozmowę zaplanowaną na 60 minut to masz prawo oczekiwać od drugiej strony, że nie przeprowadzi z tobą tej rozmowy.
To, że nie zszedł i nie powiedział ci o tym, tylko wyręczył się sekretarką jst dodatkowym argumentem na rzecz punktu poprzedniego.
4. Fragment o przyczynach sugeruje ze zakladasz zla wole kandydata. Mozesz w ten sposob wylac dziecko z kapiela. Budowanie opini o osobie na podstawie jednego incydentu to ryzykowna taktyka. Rekrutacja przewidywala tak czy siak dwa spotkania wiec jesli sutuacja powtorzyla by sie na drugim zgodzil bym sie z twoim rozumowaniem.

Nie, nie... nie zrozum mnie źle. Przyczyny są różne. Każdemu może się zdarzyć spóźnienie. Ja tylko podałem możliwości interpretacji spóźnienia zakłądając większą wewnątrzsterowaność kandydata - czyli szukanie powodów zaistniałej sytuacji w zachowaniu kandydata i w tym na co miał wpływ. Ty skupiłeś się na doszukiwaniu się przyczyn zewnętrznych, na które nie miałeś żadnego wplywu. Na zderzeniu się tych dwóch powstaje nauczka na przyszłosć.

Tak jak moja koleżanka, która dzisiaj rano mówi mi, ale wczoraj miałam sytuacje, jadę sobie spokojnie a tu korek za zakrętem, nie mam ABsu, więc ledwo wyhamowałam(na szczęście nie było kolizji, a mogła być, jak z twoim spóźnieniem)

Nie miała wpływu na śliską nawierzchnię, nie miała wpływu na system hamulcowy (poza sprawnym hamowaniem pulsacyjnym), no kto by powiedział, że tam zaraz będzie korek. To przecież nie jej wina, ale ...nie ma ABSu, dojeżdza do zakrętu, jest śliska nawierzchnia.... co robi? Zwalnia. Co robi kandydat wiedząc, że jedzie w nieznane? Wyjeżdża wcześniej. A jak się spóźnia, pokornie przyjmuje do wiadomości, że jego spóźnienie może być powodem do odmowy przeprowadzenia rozmowy. Wsiada w auto i jedzie do domu plując sobie w twarz, że się spóźnił, a nie oskarża drugą stronę o brak elastyczności i szacunku. To spóźniający się, bez względu na przyczyny jest osobą naruszającą dobre zasady.

5. To co okreslasz frazesami stanowi podstawe biznesu w Wielkiej Brytanii.I slusznie bo to klient przynosi firmie zysk nie HR, AR, AP itd. Na kazdym stanowisku na ktorym jest nawet niewielki kontakt ze srodowiskiem zewnetrznym firmy obowiazuje kurs dotyczacy obslugi klienta. Tak bylo w kazdej jednej firmie w ktorej pracowalem. Tzw. Word of mouth i feedbak to najtansze formy reklamy.

ale wymiana frazesów zamiast analizy zaistniałej sytuacji nie doprowadzi do nas do niczego oprócz informacji, ze ktoś się tymi frazesami posługuje lepiej lub gorzej. Oczywiście zasady są po to, zeby zagubieni w tym wielkim świecie mieli się czego trzymać, ale bezmyślne posługiwanie się nimi i przyjmowanie ich za jedyny wyznacznik - powołując się na mityczny Avalon, czy ogórkowate budynki, w niczym nie doprowadzi do sensownych wniosków.
Oczywistą oczywistością jest, że należy zachować customer service, że to klient przynosi kasę, że informacja zwrotna i angielski idiom, którego użyłeś na określenie marketingu szeptanego (naprawdę z bólem serca, ale pomijam już zupełnie powoływanie się na autorytet w stylu brytyjczycy tak robią, to musi być dobre. Bo wiele brytyjskich rzeczy jest zupełnie niesmaczne i niestrawne) są formą reklamy.
Nie mniej, jak juz rozważamy różnice kulturowe i chcemy porównywać brytyjski system rekrutacji (który ma o wiele dłuższą historię niż nasz) róbmy to w oparciu o rzeczywiste standardy biznesowe , nie wywyższając dla zasady systemu obcego, tylko dlatego, ze wydaje się nam, że jest lepszy. Bo też nie o róznice kulturowe tutaj nam się rozchodzi, tylko o to czy zostałeś potraktowany niezgodnie z zasadami.

Wniosek, który ja wysnuwam jest taki, że rekrutujący miał prawo odwołać spotkanie z powodu twojego spóźnienia, nie bacząc na powody, gdyż samym spóźnieniem wyrażasz brak szacunku dla czyjegoś czasu i chociażby byłby koniec świata, spóźnienie to jest po twojej stronie.

Ze względu na pewien poziom odwagi i kultury osobistej nie powinien wiadomości przekazywać przez sekretarkę. Świadczyć to może o kilku rzeczach:
a) człowiek nie zdawał sobie sprawy, że możesz w ten sposób zrezygnować całkowicie z projektu
b) Nie oceniał cię jako dobrego kandydata i twoje rezygnacja (a już tym bardziej, czy będziesz opowiadał o tym, ze nasłał na ciebie sekretarkę i ile kasy na tym straci) po prostu wisiała mu.


6. Nie sadze ze firma powinna stosowac ulgi dla nikogo. Wogole jestem przeciwnikiem wszelkich ulg. Sadze jednak ze spoznienie 10 na jedno spotkanie jest podrzedne w stosunku do merytorycznej jakosci kandydata, jego umiejetnosci ect. zwlaszcza jesli firma nie miesci sie w centralnej lub powszechnie znanej lokalizacji. Powiem wiecej sadze ze to zle wrozy firmie.

Patrz wyżej. Zakładając, że druga osoba z równym optymizmem ocenia tą merytoryczność, jakość i umiejętności kandydata.

Lokalizacja: kiedy do jednego z kandydatów wysłałem mapkę z dokłądną instrukcją jak do nas trafić, wyraził on niesamowite zdziwienie, ze jak to mapka? Przecież to kandydat ma sam trafić na spotkanie. Przecież to on niczym handlowiec jedzie ubić interes do firmy. Był to kandydat starszego pokolenia i to rzeczywiście unaoczniło różnice kulturowe między dwoma pokoleniami.
Firma oczywiście powinna przygotować coś podobnego, wysłać ostrzeżenie, że dojazd jest utrudniony, bo tego wymagają partnerskie stosunki, że 60 minut jest nieprzekraczalnym terminem etc.

To wszystko powinna była zrobić, zgodnie z nie tyle ze standardami brytyjskimi, ale zgodnie z własnym interesem, żeby móc selekcjonować kandydatów na bazie wspomnianych umiejętności, a nie przypadkowych, tylko "najsilnijeszych" w stadzie, którzy mimo płotów i zjazdów dotarli o czasie.

Tylko to już nie jest forma frazesu, tylko konkretnego, namacalnego rozwiązania problemu, który moze mieć firma z brakiem kandydatów do selekcji (którzy zgubili się po drodze).
Dopóki firma nie zauważy konkretnego rozwiązania, to chociażbyśmy do prezesa wysyłali złote myśli w stylu "word of mouth i feedback to najtańsza reklama" będzie mu to wisieć.

I konsultanta nie poznasz po tym, że rzuca ci frazesami, robiąc groźne minki, i tupiąc nogą, że tak się postępuje na zachodzie, w wielkiej brytanii, czy gdzie tam pracował, tylko poprzez analizę problemu, tak aby zastosować rozwiązania umożliwające zabezpieczenie się na przyszłość.

Prosba: Jesli chcesz sie odniesc do moich komentarzy to zrob to bezposrednio do tego tekstu w oderwaniu od przykladu. Mysle ze ta historia jest troche nudna juz dla nas wszyskich.Mariusz Perlak edytował(a) ten post dnia 08.02.12 o godzinie 09:19

konto usunięte

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Mariusz Perlak:
Wniosek, który ja wysnuwam jest taki, że rekrutujący miał prawo odwołać spotkanie z powodu twojego spóźnienia

owszem, miał. mi też nie chodziło o to, że konsultant nie miał takiego prawa, i że powinien z nim porozmawiać, bo kandydat spóźnił się z nie swojej do końca winy przecież, i że kandydatowi się to należy. jeśli konsultant rzeczywiście rozmowy miał poustawiane co godzinę, a kandydat się spóźnił - to miał prawo rozmowy nie poprowadzić. mi jednak chodziło o to w jaki sposób ten kandydat został potraktowany. w sensie: mogli mu powiedzieć jak dzwonił, żeby już nie przyjeżdżał, mógł ktoś zejść i powiedzieć, że niestety nidyrydy. nie chodziło mi też o to, żeby rzucać wzniosłymi tekstami na lewo i prawo, żeby mi tu wszyscy bili brawo. to, o czym cały czas mówiłam to szacunek do drugiego człowieka, nic więcej. chyba że to właśnie zostało przez Ciebie uznane za banalny frazes. ale mam szczerą nadzieję, że nie :) w każdym razie - dzięki za tą dyskusję, naprawdę.

Temat: chamstwa rekrutacyjne

(taka "historyjka" z niedawnych czasów")

Firma X poszukuje na nowo tworzone stanowisko "one man show" w finansach kandydata z wielkim doświadczeniem (no w końcu to samodzielne stanowisko i wyzwania duże). Co to on ma nie robić... i jakich kwalifikacji nie potrzebuje...

Pominę szczegóły bo są nie istotne... (no poza małym coachingiem że rynek się zmienił i teraz to firmy szukają więcej za mniej - co jest jakąś tam prawdą życiową), a i firmę znałem nie z jednej strony i to biznesowo/towarzysko i brak presji życiowej nie wywoływał wielkiego podniecenia z mojej strony

No i po tygodniu "decyzyjnym" słyszę: "Pan X, musi Panu podziękować ponieważ nie jest w stanie Panu zagwarantować wystarczającej ilości pracy i wyzwań"

Cokolwiek by to miało nie znaczyć....

a nie łatwiej było "nasz budżet jest za mały/pańskie wymagania finansowe nie mieszczą sie w naszym budżecie/ forma współpracy nie jest akceptowalna"....

Ale w sumie to pikuś przy tym co ostatnio słyszalem o rekrutacjach w branży ubezpieczeniowo-finansowej.

Poziom desperacji w szukaniu jeleni do pracy za "darmo"/"pół-darmo" jest po prostu porażający. A teksty rekruterów lub formułki managerów gdyby je brać poważnie wskazywały by że branża ta zatrudnia samych noblistów i wyjątkowych specjalistów z "wieloletnim doświadczeniem"

Choć może rzeczywiście to jedyna branża w tej chwili w której się na chwilę obecną całuje po nogach kandydata by go potem zajezdzić i wywalić na zbity p... (w myśl zasady, spisz znajomych i rodzinę i sp...)

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Leszek Zalewski:
(taka "historyjka" z niedawnych czasów")

No i po tygodniu "decyzyjnym" słyszę: "Pan X, musi Panu podziękować ponieważ nie jest w stanie Panu zagwarantować wystarczającej ilości pracy i wyzwań"

Cokolwiek by to miało nie znaczyć....
A dlaczego zakładasz, że to nieprawda? Osobiście zdarzyło mi się kiedyś dać podobne uzasadnienie jednemu z kandydatów i była to szczera prawda.

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Marta K.:
Leszek Zalewski:
(taka "historyjka" z niedawnych czasów")

No i po tygodniu "decyzyjnym" słyszę: "Pan X, musi Panu podziękować ponieważ nie jest w stanie Panu zagwarantować wystarczającej ilości pracy i wyzwań"

Cokolwiek by to miało nie znaczyć....
A dlaczego zakładasz, że to nieprawda? Osobiście zdarzyło mi się kiedyś dać podobne uzasadnienie jednemu z kandydatów i była to szczera prawda.

Moze i prawda :] tylko nie gra z tym co było przed i jakie byly oczekiwania ;]

Nawet HH był zszokowany i zanim przekazał mi info powiedział że nie żartuje i jest poważny ale w życiu czegoś takiego nie słyszał ;]

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Mariusz Perlak:
Greg P.:
Nie bede cytowal bo zajelo by to zbyt wiele miejsca. Postaram sie wypunktowac wnioski.
Nie będę komentował poszczególnych punktów, ponieważ wydaje mi się ze kontrowersji ubywa.
Pana wniosek dotyczący spławienia i oceny kandydata wydaje mi się trochę zbyt daleko idący. Istnieje sporo możliwych wyjaśnień tego, co się stało. Nie wykluczam tego, które podałeś, ale wydaje mi się on mało prawdopodobny. Myślę ze rekruterka podjęła te decyzje szybko, bez przemyślania, co wskazuje brak doświadczenia również ze względu na młody wiek. (Myślę ze ktoś doświadczony potrafiłby zaimprowizować niezależnie od tego czy przyjąłby pana rozwiązanie i podziękował kandydatowi czy tez moje i przeprowadził skrócona rozmowę). Dodatkowo miałem poczucie ze cały projekt jest prowadzony trochę na zasadzie taśmy forda. Jeśli element wypadnie z harmonogramu to naturalnie kładziemy go na koniec taśmy/kolekcji.

Zgadzam się ze rekrutujący może odwołać spotkanie z przyczyny spóźnienia. Może tez z każdej innej. Volenti non fit iniuria -Chcącemu nie dzieje się krzywda. Kandydat może odmówić kontynuowania procesu rekrutacyjnego w myśl tej samej zasady. Pozostaje kwestia sposobu, w jaki się to robi. Jeśli ktoś pracujący w firmie jest chamski dla kandydatów a firmie to odpowiada to absolutnie nie jest problem kandydata. Tzn. może jest przez 5 minut czy 2 dni. Tak samo, jeśli kandydat nie potrafi się zachować albo brzydko pachnie to nie jest to problem recruitera, może przez godzinę, która spędzą na rozmowie.

Jeśli chodzi o cały ten segment dotyczący Wielkiej Brytanii. Absolutnie nie sadze ze Polska powinna na zasadzie xero-kopiarki wprowadzać wszystko, co funkcjonuje na wyspach. Nie wszystko na wyspach funkcjonuje lepiej, a to, co funkcjonuje lepiej nie zawsze daje się w Polsce wprowadzić ze względu na różnice kulturowe. Jeśli chodzi o obsługę klienta to i na wyspach bywa z tym bardzo rożnie właśnie, dlatego zwraca się na to uwagę. Stosunkowo prosty, niewymagający dużych nakładów może przynieść duża korzyść dla przedsiębiorstwa.

Nie lubię stosować wytrycha – standardy biznesowe – on pozornie jest dobry. Takie standardy każdy rozumie inaczej. Ktoś z GL czy Billingu raczej nie powinien być elastyczny, Kredyt czy AR czasem powinien być elastyczny, a ktoś z Customer Service niemal zawsze powinien być elastyczny. Do tego życie przynosi rozmaite sytuacje w pracy i poza nią. Dlatego wole inny angielski idiom common sence. Zdaje się ze to się tłumaczy na Polski jako ‘’zdrowy rozsadek’’.
Pozdrawiam

P.S Szkoda ze taki glupi tytul ma ten watek (chamstwa rekrutacyjne). Chodz moze dlatego jest taki popularny. Greg P. edytował(a) ten post dnia 09.02.12 o godzinie 00:43

konto usunięte

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Witam, czytam ta grupe od jakiegos czasu i postanowilam opisac pewna sytuacje.

Bralam udzial w procesie rekrutacji i po 2 spotkaniu, na którym podano więcej faktow, juz z ewentualnym pracodawca nabralam watpliwosci czy to najlepsze miejsce dla mnie. Podzielilam sie nimi z hh, przedstawilam liste. Byłam BARDZO namawiana do kolejnego spotkania juz tego na "samym szczycie", ostatniego, po którym będzie wiadomo czy tak czy nie - 2 hh dzwonily do mnie od rana do wieczora po x razy, bo powiedziałam ze nie chce isc na to spotkanie. Bardzo mnie namawiano mowiac ze to spotkanie może rozwiać to wszystko co mam w glowie, ze zawsze mogę odmowic po tym spotkaniu itd.
Po tym spotkaniu wciaz mialam te same watpliwosci, ale chcialam dac sobie jeszcze chwile na poukladanie wszystkiego w glowie, bo jak wiadomo decyzja o zmianie pracy może zawazyc na całym zyciu, nie tylko zawodowym. Watpliwosci jednak wciąż były i oczywiscie sie nimi podzielilam z obiema hh. Panie postanowily sie ze mna spotkac - spotkanie bardzo mile, dywagacja nad wątpliwościami, rzeczowe informacje, informacja o tym ze tamta firma mnie bardzo chce, ze sa zdecydowani, ze jestem ich nr 1 itd. Dalam sobie wieczor na przemyslenie sytuacji i rano zadzwonilam do hh z informacja ze moja decyzja brzmi NIE.
Wtedy usłyszałam - tu podam niemal cytat: "Mogla pani powiedzieć wcześniej. Nie ukrywam ze nasza firma nie bedzie sie juz wiecej pania zajmowała. Nigdy wiecej tez nie bedzie pani mogla rekrutowac do firmy X. Poza tym to maly rynek i ta informacja moze sie rozejsc, prosze o tym pamietac i moze utrudnic pani szukanie pracy a to ze jest to wlasnie maly rynek to firm tez jest malo."
Poczulam sie zastraszana... Rozumiem rozczarowanie pan, ale caly proces prezbiegal tak ze wywieraly na mnie olbrzymie cisnienie (oczywiscie dlatego ze im bardzo zalezlo.. mam wrazenie ze bardziej niz mi), informowalam o liscie watpliwosci wiec powinny sie liczyc z taka moja decyzja.
Chciałam zapytać co Wy o tym wszystkim myślicie?

konto usunięte

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Anna Godlewska:
(oczywiscie dlatego ze im bardzo zalezlo.. mam wrazenie ze bardziej niz mi)

to jest niestety bardzo duży problem rekruterów. że czasami zależy im bardziej niż kandydatom. wtedy bardzo mocno namawiają kandydata do udziału w procesie, wychwalają potencjalnego pracodawcę pod niebiosa... i nawet jeśli rzeczywiście uważają, że firma jest świetna, a kandydat jest najodpowiedniejszy - kiedy uderzają za mocno, wszystko zaczyna wyglądać dla kandydata nieco podejrzanie i budzi w nim niepokój. i w takiej sytuacji rekruter niestety najczęściej przegrywa.
Piotr K.

Piotr K. "Żyj i daj żyć
innym"

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Anna Godlewska:
Witam, czytam ta grupe od jakiegos czasu i postanowilam opisac pewna sytuacje.

Bralam udzial w procesie rekrutacji i po 2 spotkaniu, na którym podano więcej faktow, juz z ewentualnym pracodawca nabralam watpliwosci czy to najlepsze miejsce dla mnie. Podzielilam sie nimi z hh, przedstawilam liste. Byłam BARDZO namawiana do kolejnego spotkania juz tego na "samym szczycie", ostatniego, po którym będzie wiadomo czy tak czy nie - 2 hh dzwonily do mnie od rana do wieczora po x razy, bo powiedziałam ze nie chce isc na to spotkanie. Bardzo mnie namawiano mowiac ze to spotkanie może rozwiać to wszystko co mam w glowie, ze zawsze mogę odmowic po tym spotkaniu itd.
Po tym spotkaniu wciaz mialam te same watpliwosci, ale chcialam dac sobie jeszcze chwile na poukladanie wszystkiego w glowie, bo jak wiadomo decyzja o zmianie pracy może zawazyc na całym zyciu, nie tylko zawodowym. Watpliwosci jednak wciąż były i oczywiscie sie nimi podzielilam z obiema hh. Panie postanowily sie ze mna spotkac - spotkanie bardzo mile, dywagacja nad wątpliwościami, rzeczowe informacje, informacja o tym ze tamta firma mnie bardzo chce, ze sa zdecydowani, ze jestem ich nr 1 itd. Dalam sobie wieczor na przemyslenie sytuacji i rano zadzwonilam do hh z informacja ze moja decyzja brzmi NIE.
Wtedy usłyszałam - tu podam niemal cytat: "Mogla pani powiedzieć wcześniej. Nie ukrywam ze nasza firma nie bedzie sie juz wiecej pania zajmowała. Nigdy wiecej tez nie bedzie pani mogla rekrutowac do firmy X. Poza tym to maly rynek i ta informacja moze sie rozejsc, prosze o tym pamietac i moze utrudnic pani szukanie pracy a to ze jest to wlasnie maly rynek to firm tez jest malo."
Poczulam sie zastraszana... Rozumiem rozczarowanie pan, ale caly proces prezbiegal tak ze wywieraly na mnie olbrzymie cisnienie (oczywiscie dlatego ze im bardzo zalezlo.. mam wrazenie ze bardziej niz mi), informowalam o liscie watpliwosci wiec powinny sie liczyc z taka moja decyzja.
Chciałam zapytać co Wy o tym wszystkim myślicie?

Panie hh sie wk...ily ze im prowizja uciekla i ze beda musialy "pracowac" od poczatku;P
Karol N.

Karol N. Ops HR – Management
Recruiting and
Launch EU at Amazon

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Anna Godlewska:
(...)
Chciałam zapytać co Wy o tym wszystkim myślicie?


Strasznie nieprofesjonalne podejście, zdarzył mi się kandydat, który po otrzymaniu informacji do jakiej firmy prowadzona jest rekrutacja zgodził się na spotkanie, na które finalnie nie przybył, za to zdecydował się zaaplikować bezpośrednio do mojego klienta. Jakież było moje zdziwienie gdy otrzymałem feedback, że świetny kandydat sam się znalazł. Ale ostatnie co przyszłoby mi do głowy to potraktowanie kandydata w taki sposób (chociaż branża i środowisko też wąskie i na pewno taka informacja puszczona "w rynek" by mu nie pomogła).
Maria Kuczewska

Maria Kuczewska Talent Manager

Temat: chamstwa rekrutacyjne

Brak profesjonalizmu i tyle. A każdy kij ma dwa końce. Dziś panie hh spławiają kandydata z pretensjami, jutro ten kandydat wysyła w świat biznesowy opinię o ich profesjonalizmie i metodach działania...Maria Kuczewska edytował(a) ten post dnia 09.02.12 o godzinie 15:45

Temat: chamstwa rekrutacyjne

A jak bym chciał się dowiedzieć jak wygląda taki proces rekrutacyjny od środka. Rozumiem ze szereg działań jest podejmowanych zanim jakaś oferta pojawi się na rynku. Mnie interesuje faza, kiedy zaczynają napływać do firmy CV I ktoś z HR dokonuje pierwszej selekcji. Potem zapewne druga selekcja jest dokonywana już z managerem danego departamentu. Później rozmowy kwalifikacyjne pierwsza zwykle HR potem z managerem departamentu później ewentualnie test językowy.
Tak sobie to wyobrażam. Czy to zwykle tak wygląda?
Ciekawi mnie tez, jaki jest udział w podejmowaniu decyzji w sprawie kandydata? Czy managerowie operacyjni uczestniczą w pierwszej selekcji? Czy kandydat zaaprobowany przez manager a odrzucony przez HR ma szanse?

Następna dyskusja:

Zadania rekrutacyjne




Wyślij zaproszenie do