Temat: chamstwa rekrutacyjne
Greg P.:
Nie bede cytowal bo zajelo by to zbyt wiele miejsca. Postaram sie wypunktowac wnioski.
Mysle ze zle odczytujesz moje intencje chociaz staram sie bardzo byc klarowny.
1. Zapewniam ze nie traktuje sprawy osobiscie. Sadze ze to dobry przyklad bo sytuacja jest niejednoznaczna a mogla sie przytrafic kazdemu.
OK. Też uważam, ze to dobry przykład, z tego samego powodu.
2. Nie domagam sie kontynuacji. Odmowilem udzialu w kolejnym wyznaczonym mi spotkaniu. Nie wiem skad wniosek o nie byciu dostatecznie dobrym kandydatem lub o spoznieniu jako przyczynie braku kontynuacji skoro kontynuacja byla.
Wniosek wynika z samej sytuacji. Na chłopski rozum: jak ktoś cię spławia z powodu 10 minutowego spóźnienia to nie może cię uważać za kogoś ważnego. Ja nie twierdzę, że byłeś złym kandydatem na to konkretne stanowisko, tylko dla tej osoby takim nie mogłeś być, skoro zachowała się w ten sposób.
3. Hipotetycznie przyjmujac na moment cala twoja argumentacje dotyczaca jakosci kandydata i spoznienia. Jesli takiej kontynuajcji by nie bylo z powodow ktore wymieniles. Sadze ze nie byl by to duzy wysilek ze strony rekrutujacego potraktowac kandydata inaczej. W sposob jaki podalem w poprzednich postach. Jest duzo sposobow aby to rozwiazac zgodnie z twoja interpetacja zapobiegajac poczuciu niesmaku czy niedosytu po obu stronach. Nie sa to sposoby wymagajace duzego nakladu czasu ani srodkow.
No tak, tu się zgadzam, można było inaczej zakomunikować, że spóźnienie uniemożliwia kontynuację spotkania rekrutacyjnego, ale wyjściem z sytuacji nie jest samo przeprowadzenie tej rozmowy, mimo spóźnienia. Rekrutujący miał prawo odmówić rozmowy z tobą po spóźnieniu się (bez względu na powody, to TY się spóźniłeś - on tam już był i czekał na ciebie), ponieważ spóźnienie naruszyło jego porządek dnia. Nie powinno cię interesować, co on takiego musi zrobić na tej rozmowie, że te 10 minut jest dla niego takie ważne. Jeżeli przychodzisz o 10 minut później na rozmowę zaplanowaną na 60 minut to masz prawo oczekiwać od drugiej strony, że nie przeprowadzi z tobą tej rozmowy.
To, że nie zszedł i nie powiedział ci o tym, tylko wyręczył się sekretarką jst dodatkowym argumentem na rzecz punktu poprzedniego.
4. Fragment o przyczynach sugeruje ze zakladasz zla wole kandydata. Mozesz w ten sposob wylac dziecko z kapiela. Budowanie opini o osobie na podstawie jednego incydentu to ryzykowna taktyka. Rekrutacja przewidywala tak czy siak dwa spotkania wiec jesli sutuacja powtorzyla by sie na drugim zgodzil bym sie z twoim rozumowaniem.
Nie, nie... nie zrozum mnie źle. Przyczyny są różne. Każdemu może się zdarzyć spóźnienie. Ja tylko podałem możliwości interpretacji spóźnienia zakłądając większą wewnątrzsterowaność kandydata - czyli szukanie powodów zaistniałej sytuacji w zachowaniu kandydata i w tym na co miał wpływ. Ty skupiłeś się na doszukiwaniu się przyczyn zewnętrznych, na które nie miałeś żadnego wplywu. Na zderzeniu się tych dwóch powstaje nauczka na przyszłosć.
Tak jak moja koleżanka, która dzisiaj rano mówi mi, ale wczoraj miałam sytuacje, jadę sobie spokojnie a tu korek za zakrętem, nie mam ABsu, więc ledwo wyhamowałam(na szczęście nie było kolizji, a mogła być, jak z twoim spóźnieniem)
Nie miała wpływu na śliską nawierzchnię, nie miała wpływu na system hamulcowy (poza sprawnym hamowaniem pulsacyjnym), no kto by powiedział, że tam zaraz będzie korek. To przecież nie jej wina, ale ...nie ma ABSu, dojeżdza do zakrętu, jest śliska nawierzchnia.... co robi? Zwalnia. Co robi kandydat wiedząc, że jedzie w nieznane? Wyjeżdża wcześniej. A jak się spóźnia, pokornie przyjmuje do wiadomości, że jego spóźnienie może być powodem do odmowy przeprowadzenia rozmowy. Wsiada w auto i jedzie do domu plując sobie w twarz, że się spóźnił, a nie oskarża drugą stronę o brak elastyczności i szacunku. To spóźniający się, bez względu na przyczyny jest osobą naruszającą dobre zasady.
5. To co okreslasz frazesami stanowi podstawe biznesu w Wielkiej Brytanii.I slusznie bo to klient przynosi firmie zysk nie HR, AR, AP itd. Na kazdym stanowisku na ktorym jest nawet niewielki kontakt ze srodowiskiem zewnetrznym firmy obowiazuje kurs dotyczacy obslugi klienta. Tak bylo w kazdej jednej firmie w ktorej pracowalem. Tzw. Word of mouth i feedbak to najtansze formy reklamy.
ale wymiana frazesów zamiast analizy zaistniałej sytuacji nie doprowadzi do nas do niczego oprócz informacji, ze ktoś się tymi frazesami posługuje lepiej lub gorzej. Oczywiście zasady są po to, zeby zagubieni w tym wielkim świecie mieli się czego trzymać, ale bezmyślne posługiwanie się nimi i przyjmowanie ich za jedyny wyznacznik - powołując się na mityczny Avalon, czy ogórkowate budynki, w niczym nie doprowadzi do sensownych wniosków.
Oczywistą oczywistością jest, że należy zachować customer service, że to klient przynosi kasę, że informacja zwrotna i angielski idiom, którego użyłeś na określenie marketingu szeptanego (naprawdę z bólem serca, ale pomijam już zupełnie powoływanie się na autorytet w stylu brytyjczycy tak robią, to musi być dobre. Bo wiele brytyjskich rzeczy jest zupełnie niesmaczne i niestrawne) są formą reklamy.
Nie mniej, jak juz rozważamy różnice kulturowe i chcemy porównywać brytyjski system rekrutacji (który ma o wiele dłuższą historię niż nasz) róbmy to w oparciu o rzeczywiste standardy biznesowe , nie wywyższając dla zasady systemu obcego, tylko dlatego, ze wydaje się nam, że jest lepszy. Bo też nie o róznice kulturowe tutaj nam się rozchodzi, tylko o to czy zostałeś potraktowany niezgodnie z zasadami.
Wniosek, który ja wysnuwam jest taki, że rekrutujący miał prawo odwołać spotkanie z powodu twojego spóźnienia, nie bacząc na powody, gdyż samym spóźnieniem wyrażasz brak szacunku dla czyjegoś czasu i chociażby byłby koniec świata, spóźnienie to jest po twojej stronie.
Ze względu na pewien poziom odwagi i kultury osobistej nie powinien wiadomości przekazywać przez sekretarkę. Świadczyć to może o kilku rzeczach:
a) człowiek nie zdawał sobie sprawy, że możesz w ten sposób zrezygnować całkowicie z projektu
b) Nie oceniał cię jako dobrego kandydata i twoje rezygnacja (a już tym bardziej, czy będziesz opowiadał o tym, ze nasłał na ciebie sekretarkę i ile kasy na tym straci) po prostu wisiała mu.
6. Nie sadze ze firma powinna stosowac ulgi dla nikogo. Wogole jestem przeciwnikiem wszelkich ulg. Sadze jednak ze spoznienie 10 na jedno spotkanie jest podrzedne w stosunku do merytorycznej jakosci kandydata, jego umiejetnosci ect. zwlaszcza jesli firma nie miesci sie w centralnej lub powszechnie znanej lokalizacji. Powiem wiecej sadze ze to zle wrozy firmie.
Patrz wyżej. Zakładając, że druga osoba z równym optymizmem ocenia tą merytoryczność, jakość i umiejętności kandydata.
Lokalizacja: kiedy do jednego z kandydatów wysłałem mapkę z dokłądną instrukcją jak do nas trafić, wyraził on niesamowite zdziwienie, ze jak to mapka? Przecież to kandydat ma sam trafić na spotkanie. Przecież to on niczym handlowiec jedzie ubić interes do firmy. Był to kandydat starszego pokolenia i to rzeczywiście unaoczniło różnice kulturowe między dwoma pokoleniami.
Firma oczywiście powinna przygotować coś podobnego, wysłać ostrzeżenie, że dojazd jest utrudniony, bo tego wymagają partnerskie stosunki, że 60 minut jest nieprzekraczalnym terminem etc.
To wszystko powinna była zrobić, zgodnie z nie tyle ze standardami brytyjskimi, ale zgodnie z własnym interesem, żeby móc selekcjonować kandydatów na bazie wspomnianych umiejętności, a nie przypadkowych, tylko "najsilnijeszych" w stadzie, którzy mimo płotów i zjazdów dotarli o czasie.
Tylko to już nie jest forma frazesu, tylko konkretnego, namacalnego rozwiązania problemu, który moze mieć firma z brakiem kandydatów do selekcji (którzy zgubili się po drodze).
Dopóki firma nie zauważy konkretnego rozwiązania, to chociażbyśmy do prezesa wysyłali złote myśli w stylu "word of mouth i feedback to najtańsza reklama" będzie mu to wisieć.
I konsultanta nie poznasz po tym, że rzuca ci frazesami, robiąc groźne minki, i tupiąc nogą, że tak się postępuje na zachodzie, w wielkiej brytanii, czy gdzie tam pracował, tylko poprzez analizę problemu, tak aby zastosować rozwiązania umożliwające zabezpieczenie się na przyszłość.
Prosba: Jesli chcesz sie odniesc do moich komentarzy to zrob to bezposrednio do tego tekstu w oderwaniu od przykladu. Mysle ze ta historia jest troche nudna juz dla nas wszyskich.Mariusz Perlak edytował(a) ten post dnia 08.02.12 o godzinie 09:19