konto usunięte
Temat: Terapia psychoanalityczna a gestalt
Wiem, że były wątki w których porównywnywano skuteczność różnych terapii. Domyślam się też, że "każda sroka swój ogonek chwali". Interesuje mnie najbardziej opinia osób, które są biegłe w obu podejściach psychoterapeutycznych. Nie jestem profesjonalistą ale zamierzam nim zostać. Dostałem się na szkolenie, gdzie dominującą jest psychoterapia psychoanalityczna, jednak im więcej czytam tym bardziej przekonuje mnie Gestalt. Chciałbym abyście powiedzieli czy moje niżej opisane intuicje są słuszne.Psychoterapia psychoanalityczna poprzez docieranie do najgłębszych, najczarniejszych warstw naszej podświadomości, ma na celu uświadomienie pacjentowi jakie to zwierzęce, przerażające instynkty kierują jego zachowaniem. Pacjent, który po wielu miesiącach katorżniczej, często bolesnej dla niego analizy zaczyna rozumieć jakie to straszne, ukryte siły nim kierowały, jest uzdrowiony poprzez samo to uświadomienie. Na przykład pacjent ma depresje, bo mama całe dzieciństwo od kołyski powtarzała mu, że życue jest szare długie i do d..y. I kiedy się o tym dowiaduje kamień spada mu z serca i jest zdrów. Oczywiście wiem, że problemy są zwykle bardziej złożone niż w opisanym pzykładzie ale nie mogę się oprzeć wnioskowi, że samo uświadomienie sobie źródeł nie ma siły leczniczej.
Z drugiej strony gestalt jawi się jako terapia bardziej optymistyczna, gdzie klient jest podmiotem, który potrzebuje terapeuty jedynie jako pomocnika w dochodzeniu do źródeł problemów. Kwestia tych źródeł nie zawsze oznacza tu, jak w psychoanalizie cofanie się do traumatycznych przeżyć z dzieciństwa. Przez co gestalt nie jest tak redukcjonistyczny. Dalej nie koncentruje się tylko na dalekiej przeszłości. Co psychoterapeuta psychoanalityczny może powiedzieć facetowi któremu tydzień temu zmarła żona, którą bardzo kochał i z którą spędzał średnio dwadzieścia godzin na dobę przez ostatnie dziewięć lat? Chyba nie to, że jakby nie przeżył w dzieciństwie pewnych zdarzeń jego rozpacz byłaby mniejsza. Zdaje się, że gestaltysta lepiej potrafi zrozumieć, pocieszyć w trudnym momencie, niż analityk który redukuje wszystko do dzieciństwa czy seksualności.
Jest jeszcze kwestia rozwoju osobistego. Czegoś co jest ostanio modne co trudno mi zdefiniować. Mam wrażenie, że facet w średnim wieku nieźle radzący sobie z życiem, może odczuwać jednak pewne deficyty w jakiś sferach, np. ma wyrzuty sumienia, że jest bardzo leniwy i chce to zmienić. Idzie do terapeuty psychoanalitycznego i po kilku latach dowiaduje się, że jest leniem bo kiedyś w dzieciństwie coś się zdarzyło. Natomiast gestaltysta stara się konstruktywnie rozwiązać problem.
Co Myślicie? Moje intuicje są słuszne? Chciałbym by ktoś mnie wyprowadził z błędu, bo zmianianie szkoły psychoterapii może okazać się w tym roku już nieosiągalne a jeśli tak to będzie kłopotliwe. Wyjazd, rozmowy kwalifikacyjne itd:)