Jerzy K. Żyję :-)
Temat: Adopcja? Dobrze się zastanów...
Jestem pełen podziwu i ogromnego szacunku dla osób, które poświęcają sporą część swojego życia na pomoc zwierzętom skrzywdzonym przez los lub przez ludzi.Doceniam postawę osób, które - nawet jeśli mogą sobie pozwolić na kupno rasowego szczeniaka z porządnej hodowli - idą do schroniska, żeby ulżyć losowi jakiegoś zwierzęcego biedaka.
Tym bardziej więc martwi mnie, gdy - pełni dobrych intencji - zarówno pierwsi jak i drudzy popełniają błędy, w wyniku których zamiast pełni szczęścia po obu stronach (zwierzęcej i ludzkiej) powstaje frustracja.
Dlatego też pozwalam sobie na ten post, jako mój mikroskopijny wkład i pomoc w czynieniu losu zwierząt (i ludzi) lepszym, a nie gorszym.
Jeśli decydujesz się na adopcję psa:
- najpierw odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego chcesz adoptować. Czy potrzebujesz towarzysza / "bratniej duszy", czy może stróża, etc. - dlaczego?
- znajdź schronisko / wolontariusza, który ZNA psa którym się opiekuje. Czasem jest to po prostu niemożliwe - pies trafił do schroniska przyprowadzony z ulicy przez Straż Miejską, i wtedy nie ma mowy o znajomości jego historii. W takim przypadku - POWAŻNIE SIĘ ZASTANÓW, a jeśli masz wątpliwości - zrezygnuj. I tak nie uratujesz wszystkich psów, tylko jednego - więc szukaj dalej.
- Powiedz, że chcesz psa najpierw poodwiedzać w schronisku, żeby go nieco lepiej poznać. Jeśli wolontariusz / schronisko wykazuje niezwykłą gorliwość w przekazaniu ci psa ("przyjechał pan samochodem? To świetnie, damy kocyk, żeby pies nie pobrudził tapicerki") - zrezygnuj.
- Jeśli słyszysz zapewnienia "piesek jest bardzo nieśmiały / trochę szczekliwy / taki / inny ale to na pewno minie" - zrezygnuj. Minie albo i nie, bo nigdy nie wiadomo - ale takie stwierdzenie w ustach wolontariusza odbiera mu wiarygodność.
- Jeśli już zdecydowałeś się na adopcję - DOKŁADNIE SPRAWDŹ PAPIERY, które dostajesz razem z psem, w szczególności świadectwo szczepienia. Bo może się okazać, że papiery są na pięcioletniego psa, a ty właśnie przywiozłeś do domu dwuletnią sukę. Po pierwsze - oszustwo, po drugie - narażasz się na poważne problemy gdy pies np. kogoś ugryzie.
- Jeśli cokolwiek wzbudza twoje wątpliwości, a wolontariusz nie potrafi ich rozwiać i plącze się w zeznaniach - zrezygnuj.
Jeśli jesteś wolontariuszem:
- nie postępuj "w dobrej wierze" w sposób podkopujący twoją wiarygodność. Pies ma 8 lat? To nie mów, że ma 2 lata ("no bo ludzie wola adoptować młodsze psy, więc trzeba dać mu szansę"). Pierwsza wizyta nowego właściciela u weterynarza - i oszustwo wychodzi na jaw. Jeśli ci ta świadomość nie przeszkadza - no cóż, różni są ludzie i nic mi do tego.
- nie wiesz czegoś? To powiedz, że nie wiesz, ale NIE ZMYŚLAJ / NIE KŁAM.
- naciągając fakty powodujesz, że pies może trafić do adopcji do osoby, która miała konkretną motywację do adopcji; np. chciała mieć towarzysza do długich spacerów i się srodze rozczaruje, kiedy dostanie kanapowca z dysplazją. Tego kanapowca chętnie wzięłaby inna osoba - domator, który nie będzie chciał ciągać psa na smyczy całymi godzinami, a dysplazja nie stanowi dla niego problemu - bo ma pieniądze na leczenie i odczuwa potrzebę okazywania pomocy i miłosierdzia.
- nikt tak jak wy nie wie, że psy są różne - i ludzie są różni. Próba jak najszybszego "swatania" na zasadzie jeden człowiek - jeden pies i następny proszę!" wynika zapewne z cennej potrzeby udzielenia jak najwięcej pomocy w jak najkrótszym czasie - ale może dawać odwrotny efekt.
Tego posta napisałem pod wpływem frustracji spowodowanej nietrafioną adopcją psa, która przebiegła z nieuwzględnieniem wszystkich powyższych punktów.
Może dzięki temu postowi jakiemuś zwierzakowi i jakiemuś człowiekowi uda się uniknąć rozczarowań. Nie pomożesz wszystkim, więc pomagaj mądrze i rzetelnie - żeby pomoc faktycznie była pomocą.