Temat: Marketingowa teleportacja
Jak zwykle w Pana komentarzach na temat programów: lojalnościowych, nagrodowych, retencyjnych czy punktowych, jest wiele racji, ale i pomieszania pojęć jednocześnie.
Musze się zgodzić, że program punktowy czy rabatowy nie jest jeszcze prawdziwym programem lojalnościowym. Kształtowanie prawdziwej lojalności wymaga stworzenia dużo szerszego programu traktowania Klienta i komunikowania się z nim.
Co uważam za pomieszanie :
Pisząc o emocjach związanych z zakupem, posługuje się Pan przykładami marek, jak: Harley- Davidson, Saab, Apple.
Im udało się wspiąć na lojalnościowy Everest bez punktów. To oczywiste, że nikt w tych branżach nawet nie próbuje dawać Klientom punktów, bo to bez sensu patrząc na specyfikę branży. Ich sukces nie wynika z faktu, że zamiast programu punktowego zrobili coś bardziej efektywnego (co pański tekst sugeruje), ale dla tego, że umiejętnie zarządzają swoimi brandami, w ogóle.
Patrząc na to z drugiej strony. Proszę o podanie przykładów sieci hipermarketów (nie ekskluzywnych delikatesów), stacji benzynowych czy operatora telekomunikacyjnego, którym udało się wzbudzić „miłość do marki” jak wcześniej wymienianym: H-D, Saab i Apple. Proszę podsunąć jakiś pomysł, co zrobić , żeby Klienci chcieli się utożsamiać z hipermarketem. (Jeśli ma Pan taki, to czemu nikt go jeszcze nie kupił?)
Świetnie Pan wie o tym, (ale skrzętnie pomija w swoich wypowiedziach mających na celu krytykę wszelkich programów punktowych), że punkty świetnie się sprawdzają tam, gdzie oprócz odpowiedniej częstotliwości zakupów, sprzedawany produkt lub usługa są nienamacalne i brak im własnego wyróżnika. Np. benzyna, która w baku zawsze wygląda tak samo (albo właściwie w ogóle nie wygląda), czy koszyk z hipermarketu, w którym znajdziemy dokładnie te same produkty baz względu na to, gdzie zrobiliśmy zakupy.
Reasumując- mój zarzut sprowadza się do tego, że w opozycji do schematów punktowych (właściwych do branży o dużej częstotliwości zakupów i niskiej identyfikacji z markom), stawia Pan przykłady zupełnie nie adekwatnych produktów i firm (prestiżowych, life stylowych, o bardzo niskiej częstotliwości zakupów i wysokiej identyfikacji z brandem).
Apeluję o obiektywizm (porównywanie jabłek do jabłek) i jasne określanie, które rodzaje działań są odpowiednie dla poszczególnych branży i biznesów, a które nie. Proszę wskazywać konkretne błędy doboru narzędzi i konkretne działania udane z uwzględnieniem specyfiki rynku, branży i firmy. (Zamiast udowadniania ogólnej tezy, że schemat punktowy jest zły- bo Apple radzi sobie bez niego)
Pozdrawiam
Borys Skoracki