Temat: Przyznaj się przed sobą do wszystkich emocji!!!
Jak wiesz, mam taką grupę "Senne marzenie", na której interpretuję sny metodą freudowsko-eklektyczną. Zatrważająco dużo tam snów, w których matki wyrażają nieświadomą ambiwalencję uczuć w stosunku do swoich pociech... Oznacza to, że nie przyznają się do wszystkich swoich emocji, jakie im towarzyszą w konatkcie z dzieckiem... A więc okłamują się, a okłamujac się, stają się nieszczere także do dziecka...
Chodzi o to, że miłość do dziecka nie eliminuje innych emocji, także dość przykrych. Początkowo, oczywiście, nie wolno nam ich wyrażać w stosunku do malucha, bo byśmy je skrzywdzili... Ale warto i trzeba przyznawać się do nich przed samym sobą...
Pamiętam taki obrazek: mieliśmy suczkę i ona na starość powiła szczeniaka... Ten szczeniak rósł jak na drożdżach i był całym jej życiem... Troszczyła się o niego, karmiła, wylizywała. Kiedy wracała ze spaceru, natychmiast biegła do niego i była w pobliżu. Szczeniak szybko ją przerósł. Zaczął jej wyjadać z miski. Któegoś dnia ona tego nie wytrzymała, chwyciła go żebiskami za skórę na karku, kiedy jej wyjadał, i miotnęła nim w przeciwległy kąt pokoju, warcząc...
Myślę, że to był sygnał, żeby się maluch zaczął odpępawiać...
Na forum "Senne marzenie" uczestnicy (na ogół płci pięknej) donoszą mi, że nieraz mają dość... Dzieci są bardzo roszczeniowe, zaborcze... Starają się pochłaniać całą uwagę i energię rodzica. Są zazdrosnę o każdą chwilę, o wszystko...
Młody rodzic któregoś dnia uświadamia sobie, że niezależność przepadła, że teraz bedzie długie lata uwiązany do dzieciaka...
Pamietam na Sylwestra zostawiliśmy roczną Natalię u babci i poszliśmy do znajomych... Potem okazało się, że córeczka tuż po naszym wyjściu się przebudziła i zawodziła aż do naszego powrotu...
Nie dała się uśpić. Mieliśmy strasze wyrzuty sumienia, bo dziadkowie pozwolili nam być do drugiej nad ranem... Cztery godziny słuchali nieprzytomnych ryków i kwileń córki...
Umiejętność kontenerowania emocji jest podstawą dobrego rodzica. Kontenerowanie polega na nieoddawaniu emocji... Zupełnie inaczej, niż nakazują reguły asertywności. Dzieci bywają kapryśne, bezmyślne, niewdzięczne, koszmerne... Rodzic musi być wyrozumiały, pobłażliwy!
Ale sam przed sobą powinien przyznać się szczerze, że rozpiera go złość, irytacja, worgość! Tylko, że musi ją stłumić w sobie. Ale nie wolno jej zaprzeczać: zaprzeczana powoli zdobywa nad nami włądzę, nad zdemaskowaną w odpowiednim momencie sami możemy zapanować...
Ot, i cała filozofia... Proste, a jakie trudne jednocześnie...
Utwierdzamy się bowiem w przekonaniu, że kto jak kto, ale my będziemy jedynymi idealnymi rodzicami na świecie. Nie popełnimy żadnych błędów, będziemy całkiem inni od naszych rodziców...
Tymczasem żaden z znas nie ma anielskiej cierpliwości i należy się pogodzić z faktem, ze jesteśmy tylko ludźmi, a w dodatku od czasu do czasu budzi się w nas zwierz... na przykłąd, gdy kolejną noc bachor nie daje nam spać...
:))))))