Robert Kowalczuk

Robert Kowalczuk Specjalista ds.
wizerunku , public
relations, trener
szko...

Temat: Szef manipulant. Co zrobić, aby pracownik siedział cicho...

"Głos Ziemi Cieszyńskiej" nr 47 z dn. 25 listopada 2005 r.
Socjotechniki, które pozwalają manipulować ludźmi, stosują nie tylko sekty. Możemy paść ich ofiarą także w swoim miejscu pracy. O tym, co robią szefowie, aby pracownicy byli potulni, dowiedzieli się uczestnicy zorganizowanych przez Pracownię Psychoterapii i Psychoedukacji z Częstochowy warsztatów "Manipulacja i pułapki na rynku pracy w kraju i za granicą".
Wzajemność to słowo, które na pierwszy rzut oka ma bardzo pozytywny wydźwięk. Kojarzy się przecież z odwzajemnioną miłością, wspieraniem się, dzieleniem. Jest jednak używane również po to, aby manipulować ludźmi. Szef dał ci minimalną podwyżkę, dzień wolnego, albo bony na święta. Informując cię o tym fakcie stwierdził mimochodem, że teraz na pewno będziesz lepiej pracował.
Choć podwyżka była związana z faktem, że podskoczyła wysokość minimalnej płacy, bony ci się należały z funduszu socjalnego, a wolny dzień był za święto, które przypadło w niedzielę - i tak będziesz pracował, lepiej. Każdy człowiek ma bowiem naturalną potrzebę odwzajemnienia miłych gestów, jakie inni robią dla niego.
Autorytet to ktoś, kto jest dla nas wzorem. Osobowość, która dąży do ideału. Ludzie szukają autorytetów, potrzebują kogoś, dzięki komu będą wiedzieli, jak postępować. - Często szef kreuje się na autorytet, bo to pozwala mu manipulować pracownikami - mówił Robert Kowalczuk, który prowadził zajęcia. Działa tu tzw. mechanizm społecznej słuszności. Skoro ktoś jest autorytetem, to musi mieć rację.
Również niedostępność może być formą manipulacji. Niedostępny szef, wpadający co jakiś czas na kontrolę pracowników, wzbudza ich respekt, a nawet strach. Z drugiej strony jak można nie lubić kogoś, kto jest sympatyczny. Takiej osobie się ufa, chce się z nią zaprzyjaźnić. Szefowi, który sprawia wrażenie sympatycznego, łatwiej manipulować ludźmi.
Wreszcie znalazłeś upragnioną pracę. Minął miesiąc, a pracodawca nie wypłacił ci pensji. Powiedział, że zrobi to za tydzień, dwa, kiedy firma dostanie pieniądze za wykonane zlecenie. Dwa tygodnie później powtarza to samo. Mimo iż nadzieje na otrzymanie wypłaty są coraz mniejsze, jest ci coraz trudniej rzucić tę robotę.
Zadziałał tu mechanizm zaangażowania i konsekwencji. Skoro już tyle włożyłeś w tę pracę, od dwóch miesięcy przychodzisz tu codziennie, żal ci zrezygnować z pieniędzy, które ci się należą. Więc ciągniesz to dalej. - W sytuacjach, gdy firma ma kłopoty finansowe, namawiam ludzi, aby negocjowali z szefem wypłatę tygodniówek. Łatwiej im będzie odejść z pracy po dwóch tygodniach bez pieniędzy, niż po dwóch miesiącach - tłumaczył R. Kowalczuk.
W dobie wysokiego bezrobocia pracownicy zgadzają się nawet na bardzo niekorzystne dla nich warunki pracy. Warto jednak być świadomym pułapek, jakie może na nas zastawić pracodawca. (ina)